Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Dla Dżu.

Staję z zakrwawionym mieczem
Nad stygnącym ciałem
Które jeszcze wczoraj było
Przyjacielem
Które chodziło śmiało się
Które pomagało i raniło
Które dziś zraniło za mocno

Staję z mieczem w drżącej dłoni
Nad stygnącym ciałem
Niezdolna uwierzyć i zrozumieć
Co zrobiłam
Niezdolna do żadnego ruchu
Niezdolna pojąć ogromu zła
Niezdolna uwierzyć w to zło

Staję z niemoją niebronią w ręce
Nad stygnącym ciałem
Z przerażeniem czającym się
W oczach
Z posklejanymi przez łzy rzęsami
Ze złym uśmiechem na ustach...
Z uśmiechem skrzywdzonego szaleńca.

Sąd orzeka, że oskarżona przekroczyła granice obrony koniecznej. Niniejszym sąd skazuje oskarżoną na banicję emocjonalną do końca jej dni. Czy oskarżona chce coś powiedzieć?

Tak, wysoki sądzie. Chcę powiedzieć, że... tak bardzo mi żal... że... nigdy nie sądziłam, że jestem w stanie... zabić człowieka. Twierdziłam, że nie potrafię skrzywdzić kogoś drugiego. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę... nigdy.

[28.02.06r.]

Kolejna próba - ostatnio pożarto mnie w całości. Może teraz będzie inaczej? ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oj, obawiam się, że nie :)

Gdy widzę takie wiersze to przypomina mi się cytat z wiersza Muszyńskiego 3 osy narodowe, a mianowicie:

Etos
Patos
Bigos


Nic więcej.

Ale co by nie być lapidarnym to dodam, że nie podoba mi się i to na pewno nie moja estetyka przez: wielokropki; pseudodramatyzm, który w rezultacie staje się komiczny; powtórzenia "niezdolna" (ja w końcu dałam się przekonać, ale, że to, z całym szacunkiem, autorka, a nie peel-ka jest niezdolna); udziwaczenia w postaciu tekstu kursywą na końcu, który niby miał być dialogiem sądu i oskarżonej - bardzo kiepski w efekcie ("banicja emocjonalna" - ech..). Ogółem kiepski i płytki tekst. Mnie absolutnie nie przekonał - zobaczymy, co powiedzą po mnie, ale wydaje mi się, że opinie będą podobne.

Mimo to życzę Ci powodzenia - pracuj i czytaj :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Nie wierze po prostu w pzreżycia podmiotu. No i ten język - górnolotnie, emocjonalnie...
Był taki wiersz:
"zastzreliłem dzis człowieka strzałem między oczy
śmiałem się gdy upadł, kiedy we krwii broczył..."
(cytuje z pamięci, może ktoś zna całośc) - i ten jakos bardziej do mnie pzremowił.
Ambitna proba synkretyzmu i to wróży, ze będzie się coś działo dobrego - tylko uważac na ta funkcje emotywną języka.
Pozdrawiam.

Opublikowano

mi sie nawet podoba, ale bardzooo przegadany
z mnustwem powtorzen niepotrzebnych, mozna by
to jakos okroic i pozbyc sie bezsensownych wynurzen
podkreslonych kursywa!

Pozdrowki

:)

Opublikowano

Bardzo bym chciał nie zjechać.. ale chyba nie mam wyboru. Pierwsza strofa była jeszcze dobra. Ale przy drugiej i trzeciej znudził mi się wysoki, zbyt wysoki styl. Pomysł z sądem całkiem niezły. Tylko samo zakończenie bez pomysłu. Brak pointy.. ale pamiętaj, że do trzech razy sztuka.

a.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jedni mają tatę, drudzy mają ojca... a jeszcze inni jak ja, mętne wspomnienie kilku kadrów z wczesnego dzieciństwa, zanim nie umarł. Piękny wiersz napisałaś, widać, że to o ważnej dla Ciebie osobie.   Pozdrawiam :)
    • @KOBIETA  Smak wolności brzmi jak... manifest. Komplikuje, jakkolwiek by nie było z drugiej strony bardzo udany wiersz.
    • Bez celu. Pożeram kolejne kilometry drogi  i litry paliwa. Jest środek nocy. Przez uchylone szyby  wpada chłód i bezsilność. Wiatr wykrzykuje mi w twarz,  plując ostrym piaskiem, to co wiem już od dawna. Jestem pomyłką. A świat ma ustalony bieg  i ewolucję tylko zdrowych i silnych gatunków. Suche odnogi korzeni,  które wyrosły przypadkiem. Teraz są skazane na zagładę. Zagłuszone potokiem słów. Obłożone ciężarem swej niedoskonałości. Zaduszone przez demoniczne palce tych co niby mają uczucia i serce  we właściwym położeniu.     Moje serce jest na łańcuchu. Pokutuje za swoją głupotę młodości. Mijam przydrożne znaki,  zjazdy i skrzyżowania. Ilekroć widzę naprzeciw  światła wielkich ciężarówek, mam ochotę szarpnąć w lewo koło kierownicy. Ale wtedy przypominam sobie, że nie warto. Przecież bycie przeźroczystym dla innych nie jest takie złe. To nie koniec świata. To początek nowej odsłony. Życia pozagrobowego. Bo nie żyję ale nie mam grobu. Jak Peter Rugg, szukam celu, domu i wytchnienia w klątwie. Jestem jeźdźcem burzy, który by uratować swą duszę, zaprzedał ją Diabłu.     Ziemia kręci się wokół uczuć. Tych pięknych. Miłości, pragnieniu, oddaniu,  bezinteresownej empatii. Gdzie byliście ludzie? Moi udawani przyjaciele. Gdy spowiadałem się ze swych zbrodni. Zasiadaliście w ławie przysięgłych  a nie oskarżonych. Nie było mnie stać na dobrego adwokata. Nie chciałem też tego z urzędu. Broniłem się sam. Przeciw wszystkim. Wydaliście jednogłośny wyrok. Wyrok śmierci  zamieniony w drodze aktu łaski na banicję. Wieczną ucieczkę w obłokach wściekłej burzy.     Zostawiłem w drzwiach list pożegnalny. Śmierć kiedyś wejdzie na ganek, będzie pewna że mnie zastanie. W łożu ostatecznym. Z zimnym, martwym wzrokiem. Z rękoma wzdłuż ciała. W cichym, opuszczonym domu. Gdzie łzy były atramentem dla poezji. A ja w tym czasie będę  rozkoszował się czarną kawą  na jakiejś zapomnianej, pustynnej stacji benzynowej. Patrząc na wschód słońca  będę myślał tylko o niej. O tym że zostawiłem jej wiersze. Romantycznego banity. Który wolał uciec autostradą do piekła. Niż jeszcze raz spuścić serce z łańcucha.  
    • Ileż łez wylewała matka nad niedolą, Biedą i pustym garnkiem na kuchni. Brakowało przyodziewku na zimę, A w podeszwach ziały dziury na palec.   Zimno wiało w plecy, a na szybach Mróz malował kwiatki – szyderca. Troszczyła się o nas, ile mogła, Świętych wszelakich prosiła o pomoc   Przed snem, a my z nią na klęczkach, A jutro? jutro będzie lepiej, słońce zaświeci, Wstaniemy rześcy, pełni nadziei. Dobrzy ludzie podzielą się chlebem   I miłym słowem – nie jesteśmy sami. Dobry, niewidzialny duch nad nami czuwa. Po lekcjach czekało nas zbieranie drew na opał I uśmiechanie się do pani z masarni,   Czy nie zostały jakieś skrawki kiełbasy, Kurze łapki lub kości, na zupkę smakowitą. Z koszami wyruszaliśmy o świcie po szczaw, Gubiliśmy się w lesie, poszukując jeżyn i jagód.   Doświadczyliśmy tej gorzkiej lekkości życia. Dzisiaj, mając wiele wiosen za sobą, Matczyne trudy dają nam siłę i upór, By w biedzie nie dać się złamać, lecz trwać.   Wiemy, oj wiemy, że głód wyostrza smaki, A chłód nieczule testuje ciepło pieca, Że nadzieja lśni najjaśniej, aż błyszczy, Gdy noc jest najczarniejsza i straszna.   I choć nie życzymy tamtych dni nikomu, To niesiemy je w sobie – nie jako ranę, ale korzeń, Który głęboko wrósł w ziemię i daje siłę gałęziom, Co ku słońcu wyrosną lata później...
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ostatniej twierdzy, a może pierwszej, bo od ciała wiele się zaczyna, ciało musi być zaopiekowane, bo inaczej... i wóz stanie i woźnica i... Mikroagresja codzienności - oj, to jest bardzo dobre określenie. Można było jeszcze w to wkomponować kilka detali jak choćby temperatura czy efekty wzrokowe, ale szczególnie chciałam się skupić na wrażeniach słuchowych i żołądkowych.     Bardzo jestem wdzięczna za Twoją opinię, dzięki niej wiem, na ile czytelne jest moje "pismo". Co wprowadzają w nim wielokropki, które przyznam, że lubię stosować. Dla mnie one są jak przystanięcie i złapanie tchu, czasami myśli kontynuującej, co by się tutaj pokrywało.    Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...