Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Delikatne masz piersi pod bluzką,
mówisz: „nieład i kłamstwo
zła myśl, którą ukrócę”
tak mówisz… a ja w to wierzyć muszę

delikatne masz piersi pod bluzką
mówisz: „nie dzisiaj, a jutro
jutro ponownie wrócę”
tak mówisz… a ja w to wierzyć muszę

Opublikowano

a moze tak?

Delikatnie masz pod bluzką,
mówisz: „nieład i kłamstwo
zła myśl, którą ukrócę”
tak mówisz… a ja wierzyć muszę

delikatnie masz pod bluzką
mówisz: „nie dzisiaj, a jutro,
jutro ponownie wrócę”
tak mówisz… a ja wierzyć muszę

generalnie zrezygnowalbym z tego
"a ja a ja" ;) ale rytm sie sypnie.
Twoja wersja sie bardzo podoba, ale
chcialem wtracic swe pare groszkow ;)

Pozdrowki

:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Muszą byc "piersi", bo to "masz" to trochę nieapetyczne - a piersi bardziej ? pod bluzka moze kryc się wiele rzeczy, hehehehehe.
ale trzy grosze biorę, będzie do skarbonki :)
Dzięki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no wlasnie o to chodzi, ze ciekawiej
i dwuznacznie jest:P
ale ja sie nie znam chyba;)

Pozdroweczki

:)

Nie - bo to się jeszcze chłopcem okaże i dopiero będzie :)

(oj znasz się panie Kyo, znasz, nie ma co udawac :)

Dzięki - juz tak go zostawie, zobaczymy, co będzie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Piersi muszą zostać, bo gdyby nie one, to o czym
by tak ładnie pisać? O samej bluzce? Co Wy?
Buziole i pozdrówka. :)) EK

Jasne!!! Kobieta bez piersi??? Kto to słyszał i co ja bym rysowała?
Cycki potegą są i basta!!
/ktoś woli płasko?/

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...