Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Prześliczna istota rzec by można postać,
która głębią mą wstrząsa.
Czyż jestem Cię godzien,czy już tego nie pamiętam.
Chcę orłem twym zostać i skrzydła rozpostrzeć
byś znalazła w nich ukojenia tchnienie
i smutków zapomnienie,
tak by już o świcie w twą płaczącą duszę
tkneło suche życie.
Gdyż jestem tu po to by chronić Cię
zimnym ogniem płacząca istoto.

Opublikowano

A propo czy w wierszach najważniejsze są błedy, a co z treścią, przesłaniem kture okazuje piszący. Więc dla kogo on pisze? dla nauczycieli polonistów, widocznie tak bo dostrzegają być może oni same błędy. A ja do szkoły już nie chodze i niezamieżam więc jeśli mając lat ileśtam i nauczyciele poloniści nie nauczyli mnie ortografii to i już nie nauczą(mówiąc obraźliwie:)) widoćznie ja nie do tego stworzony.

Opublikowano

ale ja tu właśnie treść wyśmiewam
toszto kliszowanie już wyblakłych klisz
jakiś niepotrzeby rym częstochowski
i jeszcze wiele wiele innych rzeczy na które wpływaże ten tekst zasługuje na miano GNIOTA

pozdrawiam

Opublikowano

błogi sapcio - niestety, błędy trzeba poprawiać. Od tego są słowniki, znajomi...
Z błędami to Ty sobie możesz pisać do szuflady, ale jeśli chcesz pokazać światu, musisz sprawdzić.
Nie darują Ci tego przede wszystkim czytelnicy - a tych trzeba szanować.
Wiesz, to jest mniej więcej tak, jakbyś dawał kwiaty dziewczynie, owinięte w papier toaletowy.
Pozdrawiam serdecznie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...