Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rymowane forum nie jest często spotykane wśród polskich serwisów a w zagranicznych są to sporadyczne przypadki takich stron. Każa wypowiedź powinna mieć rym nie koniecznie wspólny ale wolne forum w którym tematy nie musiałyby być związane z poezja.org ale jedynym obowiązkiem byłby skuteczny dobór odpowiednich słów w każdej rozmowie może giętki język tobie podpowie i niech każdy na tym forum się o tym dowie ile rymu mieści się nam w głowie...

Opublikowano

Będzie chyba strasznie trudno dać konstruktywną ocenę wierszowi, kiedy będzie ona musiała być rymowana. Wielu z nas ma problem by sklecić coś bez rymów.

ale uważam, że takie forum dyskusyjne, w którym posty musza być rymowane mogłoby zdać egzamin. To by mogła być dobra zabawa. Tylko nie wiem czy będzie na to czas..

Opublikowano

Z rymami częstochowskimi byłoby jak z wypowiedziami na każdym innym forum jak także w wierszach w których rym wstawiany nie na siłę ale z pomocą większego młotka mógłby niepotrzebie zmienić niepotrzebnie całą kompozycję w wierszu...

Zdecydowanie zabawa słowem w takim forum byłaby także warsztatem wolnego rymu może przyczyniłaby się w najbliższej przyszłości do lepszej znajomości języka polskiego, pomocą dla początkujących m.in. w poezji którzy chcieliby dzielić się z innymi swoją twórczością ...

Opublikowano

Na początek musiałbyś znaleźć pisakownicę do której psy nie sikają.

A tutaj mówiliśmy o przedsięwzięciu które w przyszłości może zaowocować nie tylko dla tego serwisu poezji.

A takie uwagi zostawcie swoim pociechom gdy będziecie z nimi szli pobawić się do piaskownicy.

Opublikowano

Kolega wie czym była Piaskownica?

W czasie gdy pisali tam regularnie Franek Klimek, Migele, Jacek P., e-m-e-m było to podforum, które, moim zdaniem, miało najwyższy poziom na orgu. Oczywiście w swoim wymiarze, bo było to miejsce specyficznie. Ale nie pamiętam miejsca, które by miało lepsze fraszki.

Uwag nie będę zostawiał, po to jest forum, by na nim pisać.

Pozdrawiam, Michał

Opublikowano

A jednak można napisać więcej niż jedno zdanie, które inni z przyjemnością zobaczą na ekranie i niech tak się stanie jeśli trzeba to będzie słowne lanie może kogoś nawet nazwą - - - ty baranie ale to lepiej niż - - - ty prosty chamie siedzący w shrekowej jamie przy piaskownicy kiedy na drogach strajkuje niejeden robotnik ty jak złotnik dzielisz się tylko jedneym zdaniem które chciałbym usłyszeć wraz z jutrzejszym śniadaniem ale nie dzisiaj ...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...