Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Lustro omal nie rozpadło się na kawałki ze strachu.
Królowa stopniowa zamieniała się w worek na kartofle.
Jej skóra robiła się szara jak oczy ulubionego kota zagnieżdżającego się często między jej nogami.
Twarz wypełniały liczne wypustki.
Wyglądem zła ale to bardzo zła królowa przypominała monstrualnych rozmiarów chodowany na pestycydach rodzynek.
Cipka wyglądała jak skwarek wyrwany prosto ze świeżej jeszcze patelni.
Cycki zwisały do dołu, brodawki wyglądem przypominały dziurę do, której próbuje wejść mysz gwałcona przez kotka.
To z niej wyglądały w poszukiwaniu choć odrobiny światła dziennego sutki - gwoździe chromowane.
- Więć Śnieżka żyje !
- Ponoć mieszka z siedmioma mężczyznami wyjętymi wprost z toalety dla gejów - oznajmiło lękliwie lustro.
Ponieważ Królowa wyglądem już przypominała zużyty przez mrówki papier toaletowy postanowiła pójść do lasu, znaleźć Śnieżkę, następnie podać jej jabłko zatrute cyjankiem.
Znów będzie wyglądać świeżo i młodo jak kozie mleko.
Póki Śnieżka żyje ona będzie obumierać śmiercią starości.
Śnieżka robiła na drutach bokserki dla chłopców.
Zbliżał się wieczór.
Wszyscy grali w nogę popijając ją piwem imbirowym.
Śnieżka zastanawiała się nad orientacją seksualną swoich siedmiu mężczyzn.
Z przerażeniem doszła do wniosku, że Radzio woli swoją płeć.
W jego pokoju tuż pod samym łóżkiem znalazła egzemplarz świeżutkiego "Mena".
Pozostali zapewne wiedzieli.
Większość była zajęta.
Tylko Maciek i Tomek byli zbyt nieśmiali aby kogoś poznać ale i na takich znajdzie się jakiś sposób.
Pora rozwiesić pranie - w tym jej bawełniane majtki i biustonosze.
Mogłyby przydać się w miejscowej parafii.
Stanowiłyby idealny materiał na obrus lub serwetki.
Nazajutrz Śnieżka udała się do lasu trzymając pod podwiązkami pistolet Magnum, który dostała od przystojnego Toma Sellecka.
Czas nazbierać trochę ziół na herbatkę oraz deser.
Śnieżka wracała powoli do domu ścieżką wyznaczoną przez okruszki z chleba ( ptaszki były zbyt spasione po, ostatnim żeby znowu zacząć skubać ).
Na swojej drodze spotakała staruszkę z balkonikiem oraz dwoma podtrzymującymi ją zębami.
- Biedactwo - pomyślała ze zgrozą - pewnie w przeszłości nie chodziła rewgularnie do dentysty i nie myła zębów szczoteczką Oral B dodatkowo posmarowaną pastą Colgate.
- Dziewczynko poczęstuj się jabłuszkiem, doda rumieńcy twoim białym jak mleko łaciate policzkom.
Nie chcąc urazić staruszki Śnieżka wyciągnęła dłoń przyjmując zabójczy podarek.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...