Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na mojej ulicy starsze kobiety klną
suną z siatkami po kolejne puszki
suki wyją

po drugiej stronie czekają na tego
co może w kieszeni znajdzie parę złotych
po dobroci

pod blokiem ponure miny głodu
amfetaminy zabrakło już wczoraj
szlag trafił

na pętli szczególnie w nocy
nie myśli się o konsekwencjach
gdy biją

w parku bardziej przytulnie
tam poznasz ciało tak bliżej
za setkę

na mojej ulicy wszelkie prawa przeczą
by ktoś mógł zostać człowiekiem

Opublikowano

prawdziwe owszem
ale żeby zaraz podoba podoba;))
no mi podoba się ten zabieg wiesz który:)ale chyba trochę za prawdziwe

pod blokiem ponure miny głodu
amfetaminy zabrakło już wczoraj
szlag trafił --- tu "zabieg" bardzo,choć oklepany,ale w całości błyszczy:)
wrócę

Opublikowano

W sumie pisałem to to na szybko, a w sumie wyszło, fajnie, kłopot z głowy.
Stasiu - nie może byc grosz, nikt nie podchodzi, i nie pyta i grosze. Złotówka to minimum.
Jedynie co zmieniłem, to "w parku" zamiast "pod mostem".

A czy realistyczne - realia są znacznie brutalniejsze, bo się widzi.
Dzięki wielkie !!!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



grosz jest przysłowiowy- ale powiadam ci- do mnie podszedł człowieczyna na miękkich nogach i mówi: daj pani 20 groszy, na papierosy zabrakło- i co ty na to?
pozdrawiam dziś.

No tak - tutaj nie mam argumentów, tyle, ze pan chcial po dobroci. Ale ja miałem równie pocieszny przypadek, bo pan zbierał na wyjazd i tak codziennie wyjeżdżał, bo codziennie podchodził po parę groszy na bilet do domu. Chociaz ja mam na myśli inna sytuacje - jak podchodza panowie i dobrze radzą, by im dac przynajmniej złotówkę, bo sam "grosz dobroci" tak trochę zmienia wydźwięk całości. Ale pomyśle nad tym...
Opublikowano

Ja myślę,że udało się zamiast rysunku - słowo pisane z którego może
powstać obraz okraszony wyobraźnią malarza.A że realistycznie - nikt
tego nie zabrania. Plusisko z Wielkopolski od Wielkiej Polanki ( to nie ja - to Stefan
tak mówi na mnie) Pozdrawiam cieplutko :))))) EK

Opublikowano

w zakończeniu jest dobrze, niemoże być podwujnego zaprzeczenia (hmmm, nie wiem jak było wcześniej);
przepraszam, ale tym razem, prócz zakończenia nie podchwytuję nic - kiedy przeprawiałam się przez ten wiersz, zdawało mi się, ze już to gdzieś czytałam;


pozdrawiam serdecznie
czekam na następny;)
ewa

Opublikowano

Ewo i Ewo :) :
Dzięki za uwagę, trochę dopowiem przy drugim komencie - oczywiście nie jest to wysoki język poetycki, ale miałem po prostu taki impuls, że tak powiem. Faktycznie, ta końcóweczka trąci patosem z lekka, ale juz pal to licho - zostanie.
Ale następny będzie lespzy (hehehe - to juz takie samookłamywanie się)
Dzięki i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...