Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czemuś mi podał
prosto do ręki
złudną nadzieję?
czemu właśnie Ty
Kochany?
Ty nie wiesz jak ona
mnie trawi od środka
gorączka

Mówisz - przepraszam
-żałujesz?
Mówisz - zapomnij
- ja piję
zmieniłeś mnie w nie potrafię

A wy tam pewnie
szczęśliwi oboje
kochacie się czule jak nigdy
A ona tam pewnie
dotyka Twych dłoni
jak gdyby muskał je wiatr
Tam u was jest pewnie
słonecznie i śpiewnie
a u mnie trzepot skrzydeł
demonów umysłu
i pusty śmiech oczu
jak patrzę przed siebie
zeszklone źrenice
pustsza bez Ciebie pustka
i beztroski pijacki sen

Bo to, co dobre
uciekło ode mnie
zupelnie
tak jak Ty

Opublikowano

"Kochany?
Ty nie wiesz jak ona"
nie pisalabym TY, zaczełabym po prostu: nie wiesz jak ona


"zupelnie
tak jak Ty"
a tu taj też zrezygnowałabym z TAK

moim zdaniem nie powinno naduzywać się słów... wszystkie niepotrzebne skasować... nie o literki chodzi, które są ubrankiem, ale o to co wkłądasz do środka... o uczucia, Twoje i czyteln ików...

oj, ale się zrobiłam pouczająca i zrzędliwa... nie słuchaj mnie...

tak naprawdę bardzo mi się podoba :*

Opublikowano

dzięki śliczne:) jakbym nie chciała komentarzy to bym nie umieszczała tutaj:) można dopracować. ale osobiście uważam że wiersz powinien się składać ze słów chociaż często jest mi zarzucane ich nadużycie;) pozdrawiam:)

Opublikowano

to zaczne od początku , trzeba by było coś skrócić :
"Ty nie wiesz ..." - bez Ty
"Nie potrafię zmieniłeś mnie za bardzo " - zwykłe , coś z tym zrób hmmm możę (zmieniłeś mnie w - niepotrafię) - taki mój wymysł
Od momentu "A wy..." zaczyna się płynąć , aż wpada się na góre lodową (do momentu "dotyka Twych dłoni..." ) - tracisz rytm (najpierw gładko a puźniej ...oj oj oj).
Troszkę bym budowe zmieniła , żeby nie był taki rozwleczony.
Pozdrawiam =)

P.S.za błędy ort. przepraszam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 cześć i chwała bohaterom !!!!! Tym z Ak i NSZ. Na wiecznej warcie u stóp Boga.   Aniu --jesteś wielka !!!!
    • @Jacek_Suchowicz Jacek, rozumiem Twój nastrój i to, jak bardzo wiadomości potrafią przygnębić… U mnie dziś poezja gra inną melodię - taką, która pozwala na chwilę zapomnieć i odnaleźć oddech, nawet jeśli świat za oknem bywa trudny. Może to właśnie w takich chwilach warto sięgnąć po słowa, które nie ważą, nie dzielą, tylko łączą. Dziękuję, że jesteś - nawet gdy mamy różne perspektywy. @Migrena

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ale to raczej wierszem pozwalam sobie - bo mi tak pasuje - tam mam dużo przestrzeni, w życiu - malutko,  pozdrawiam serdecznie :)
    • "Panna Jaskółka z miastka Lulkowo,                 zamierza dobić targu na nowo. Ptaszka pragnie zatrzymać", by ród ptasi podtrzymać. Konsensus - robią jaja hurtowo.     @Nata_Kruk Podoba mi się Twój ptasi cykl, ale dlaczego, no dlaczego, nie AABBA? Pozdrawiam.
    • @Alicja_Wysocka Alicjio -- rezygnujesz z rozumu na rzecz serca. Świat wokół się rozmywa, zostaje tylko ty i ja -- i to wystarcza, by żyć w pełni. Czułe, bezwstydnie zakochane. Świetne.
    • Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli sól, a między nogami -- lato. Lizał jej serce jak lody waniliowe, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości -- tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek -- oddechy. Zamiast celu -- język świata. Plaża nie miała granic -- oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie psy, syci miłością, głodni jutra. Aż we śnie czyjś cień musnął stacyjkę, i przez mgnienie zniknęli – bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz zaraz, gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich  nie rozumiał -- i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała -- piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce, które nigdy nie gaśnie.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...