Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
impresja po obejrzanym filmie

a tu dudni
ostrzał potomków zeusa
granat błyskowy wilgotny śrut
pikujący z wysokości

siedzę w wygodnym
okopie z zapasem jedzenia
gaz na moją komendę staje
na baczność i przechodzi w stan
spoczynku

dyskutuję ile warte jest życie nawet
o śmierci poważne tematy dla
obutych w kapcie spasionych żołnierzy

oni też
żelazna młodzież żelaźni
bohaterowie posłuszni ideałom
zaciągnęli się całą klasą by umierać
od kul noży wariować
ze strachu obojętnieć po amputacji
jeden po drugim

a my kapcionodzy dyskutujemy
dalej o wojnie z Irakiem z Iranem kto
następny

obejrzyj najbrutalniejszy film
o wojnie i powiedz nic
o niej nie wiem i więcej
nie poprę

23:28 16 czerwca 2006
jakoś tak patetycznie wyszło
w burzowym i zachmurzonym Wrocławiu
Opublikowano

dobry text, to znaczy szkic ;)
bardzo fajne sa momenty, dosc
przegadany ale cos z tego wyjdzie;)
troche pracy i bedzie niezly wiersz:)

jutro zaproponuje conieco:)

bywaj zolnierzu

Pozdrawiam

Opublikowano

Dzięki za opinię.
Tnę jak mogę :) wycinam dłużyzny, to co nie jest niezbędne. Pewnie jeszcze trochę zostało, ja nie widzę już gdzie. Będę wdzięczny za pomoc

Pozdrawiam ciepło
Coolt

Opublikowano

a tu dudni
ostrzał potomków zeusa
granat błyskowy wilgotny śrut
pikujący z wysokości

to wczorajsza burza.
**
"oni też
żelaźni młodzieńczy bohaterowie
posłuszni ideałom zaciągnęli się
całą klasą by umierać nawet
ze strachu po amputacji"

Colcie a może tak tę zwrotkę?
pozdrawiam ciepło ES

Opublikowano

impresja po obejrzanym filmie

(a tu) dudni -> to co w nawiasie, moze niepotrzebne?
ostrzał potomków zeusa
granat błyskowy pikujący
wilgotny śrut

siedzę w wygodnym okopie
z zapasem jedzenia - gaz
na moją komendę baczność
i przechodzi w stan spoczynku

dyskutuję ile warte jest życie nawet
o śmierci poważne tematy dla
obutych w kapcie spasionych żołnierzy

(oni też) -> albo bez tego, albo inaczej, jakos mi nie pasuje.
żelazna młodzież żelaźni
bohaterowie posłuszni ideałom
zaciągnęli się całą klasą
by umierać
od kul wariować od noży
ze strachu obojętnieć
(po amputacji) -> wywalamy?
jeden po drugim
(-) by umierać -> moze byc bez myslnilka

my kapcionodzy dyskutujemy
dalej o wojnie z Irakiem z Iranem
kto następny

obejrzyj najbrutalniejszy film
o wojnie i powiedz nic
o niej nie wiem i więcej
nie poprę -> zakonczenie bardzo slabe, cos bym inaczej, ale nie chce,
do autora nalezy ladnie zamknac wiersz:)

oto moje propzycje, wg. mnie dodalem gdzieniegdzie wiekszego wyrazu w wierszu,
by podkreslic tematyke, jesli Szanowny autor poprawi zakonczenie, bedzie -imho -
bardzo dobry wiersz:)


Pozdrawiam

Opublikowano

Akurat trafiłeś na mnie....

Pointa z mojego punktu widzenia nie do przyjęcia, wojen sie nie popera, wojny po prostu są, albo sie zdarzają.....

Pacyfizm jest taką samą skrajnością jak dążenie do brutalnej i niesprawiedliwej wojny, to dwie skrajności.....

Pozostańmy po środku i umiejmy zdobyć się na indywidualne poświęcenie....
i odrobinę dystansu do bohaterstwa....
Po prostu..

Opublikowano

kyo:
1. na zachodzie bez zmian
a tu dudni -> buduję kontrast od początku utwotu. Dla mnie tytuł jest jego częścią

2. oni -> jeśli się oglądało film lub czytało książkę, to wiadomo jak zdenotować tę nazwę. Zresztą później jest wyjaśnienie
też -> też rozmawiają o poważnych sprawch między sobą, z nauczycielem który namawia ich skutecznie do służby

3. nie chciałem o wojnie samymi ogólnikami. Warianować można z różnych powodów (nieszczęśliwa miłość, bankructwo banku czy akcji spółki w której mamy wszystkie oszczędności). Tak samo obojętnieć, to zobojętnienie po tym jak amputują Ci nogę jest szczególne, dlatego kontekst zostawiłem

4. wersyfikacja to temat na dłuższą dyskusję, jeśli ktoś z Was będzie miał na nią ochotę to dajcie mi znać ;) jest bardzo moja i celowa

5. a z zakończeniem mnie bardzo zasmuciłeś. Myślałem że udało mi się dokonać nagłego zwrotu (apostrofa, impresywna funkcja się pojawia) i w prostych słować przekazać mocny, mądry sens.
Jak widać niekoniecznie. Dlaczego uważasz końcówkę za słabą?

Mademoiselle Woland:myśl,myśl. A jak już na coś wpadniesz, daj znać :) świetny film, świetna książka

Stasiu: nawet dzisiejsza :) ale czy warto to dopowiadać?
można tak jak Ty zaproponowałaś.
żelazna młodzież żelażni bohaterowi to cytat z filmu, dlatego tak. A reszta to wersyfikacja, która jest milczeniem :P


Pozdrawiam ciepło i dzięki za uwagi
Coolt

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



coz,
staralem sie bardzo
zachowac sens Twojego wiersz, coz
nie udalo mi sie, trzymasz sie bardzo
swego zdania - i very dobrze:)

co do p. 1 - wybacz wymknelo mi sie
masz racje teraz gra poczatek.

Ad. 5 nie wiem, po prostu dla mnie koncowka
bardzo slaba, wrecz niewspolgra z caloscia,
wiem ze zwrot akcji, wytonowanie emocji
reflekcja nad sensem Wojny, ale moze
inaczej?! co?
nie chcialem urazic Szanownego Poety! tylko
z mojego punktu widzenia pokazac to i owo,
bo wiersz jest bardzo dobry, lecz miejscami
taki,no, niedopracowany, imho.

Pozdrawiam
i bez urazy.

:)
Opublikowano

Ja nie żywię urazy ani bynajmniej się nie obrażam :)
Chcę po prostu poprawić ten tekst jeśli się da, bo widzę w nim spory potencjał.

Jak napisałem tę końcówkę, to powiedziałem sobie: no! wreczcie prosto i bez przekombinowania, a skutecznie. Myślałem że jest dobra, a tu niespodzianka... najsłabsza część utworu Twoim zdaniem.
Ciekaw jestem innych opinii o niej właśnie :)

Pozdrawiam ciepło
Coolt

Opublikowano

Podpowiem dwie rzeczy, jak jesteś pod ostrzałem i nie jesteś strachliwy, to traktujesz to, co się dzieje do okoła, jak coś co cię nie dotyczy, do momentu, aż coś się wydarzy: oberwiesz sam, oberwie twój kumpel (jak jesteś już dość zobojętniony, to nawet to cię nie dotyczy, chyba, że twój naprawdę ważny kumpel), wybuchnie tak blisko, że sie wystraszysz. Ale generalnie to co nazywamy odwagą zawiera się w "to mnie nie dotyczy" i "wykonuję wyuczone i racjonalne w tych okolicznościach czynności", im lepszy i bardziej ostrzelany żołnierz, tym lepiej je wykonuje i ... tyle.


druga sprawa:


"
obejrzyj najbrutalniejszy film
o wojnie i powiedz nic
o niej nie wiem...
"
to by było właściwsze i zgrabniejsze a jeśli być koniecznie chciał o tym popieraniu, to trochę wcześniej można by wkomponować.

I na początku bardziej zdecydowanie pchnąć interpretacje, bardziej w kierunku tego fotela i łapci, bo za dużo się trzeba domyślać, a ten dysonans poznawczy, zapewne zamierzony, na dobrze utworowi nie służy....

Opublikowano

Jaro Sław: a skąd to wiesz? z autopsji? :)
Myślę cały czas nad puentą. Nie bardzo widzę gdzie wcześniej byłoby miejsce na niepopieranie.
Zwłaszcza że to jest właśnie peunta utworu. Możemy sobie przy piwku dyskutować czy warto zaatakować Irak czy nie. Ale widząc chociaż jej skrawek np. w Na zachodzie bez zmian, decyzja może być tylko jedna. Nikt kto nie był na wojnie nie będzie wiedział jaka ona naprawdę jest, ale można pokazać że nie jest warta jej ofiar.

I na początku bardziej zdecydowanie pchnąć interpretacje, bardziej w kierunku tego fotela i łapci, bo za dużo się trzeba domyślać, a ten dysonans poznawczy, zapewne zamierzony, na dobrze utworowi nie służy..... Możesz rozwinąć myśl? Inaczej nie będę wiedział co konkretnie nadaje się do poprawy i co budzi ten dysonans :)

Pozdrawiam ciepło
Coolt

Opublikowano

a tu dudni
ostrzał potomków zeusa
granat błyskowy wilgotny śrut
pikujący z wysokości

siedzę w wygodnym
okopie z zapasem jedzenia
gaz na moją komendę staje
na baczność i przechodzi w stan
spoczynku

dyskutuję ile warte jest życie nawet
o śmierci poważne tematy dla
obutych w kapcie spasionych żołnierzy


mamy opis burzy,jakkolwiek umysł szuka po imionach potomków zeusa, i o piorunach myśli się dopiero później. potem jak się domyślam ma być opis widzów przed telewizorem, ale zwiedzony tytułem już widzę te okopy, ale w twoim opisie są nieprawdziwe. Dlatego bym zamiast okopu walnął od razu fotel...

i:obutych w kapcie spasionych, bez żołnierzy, albo wpleść jakieś "nas"....

A wojna w Iraku, to coś zupełnie innego jak wojna światowa, zwłaszcza I.....
ale ja nie o tym, po prostu jestem wychowany w dość patriotycznie nastawionej rodzinie, gdzie nie było żadnych psychopatów, ale ktoś o tę wolną ojczyznę walczył. Moze lepiej by dla niektórych było, bo by w Niemczech żyli obecnie, gorzej tym co w Rosji ;o)

Ja bym się zapytał, czy w obronie, a niech będzie, że kumpla, byś nie stanął, wiedząc, że ktoś ci zrobi prawdziwą krzywdę.... w sumie te sprawy dają się sprowadzić do bardzo prostych wyborów i odruchów. Znam zapatrywania młozieży, bo w sumie są to moi kumple, ale takich prostych odpowiedzi bym nie stawiał, to tak jak oni "żelaźni" chcieli iść na wojnę zabijać francuzików, tak ty teraz prosto piszesz "nie popieram", a prawda jak zwykle jest bardziej skomplikowana.....

Nie powim mam coś w charakterze takiego zadziornego, i teraz, kiedy juz prawie wszystko osiągnąłem, kusi mnie jakieś spektakularne zakończenie życia, choć to może i poza, ale przede wszystkim nie te czasy.....

A skąd pewne rzeczy wiem to pozostawię dla siebie :o)

Opublikowano

dokładnie mamy opis burzy, gdzie nietrudno jest denotować nazwy:
ostrzał potomków zeusa -> gromy
granat błyskowy -> błyskawica
wilgotny śrut pikujący z wysokości -> strugi wody

Wystarczy zrozumieć koncept, który z resztą nie jest szczególnie wyszukany, żeby nadążyć za całością. Jest tu pewna przewrotność, polegająca na pokazaniu wygodnego domu, gdzie nie brakuje pożywienia, a gaz jest przymierzeńcem zamiast mordercą, posługując się wojenną terminologią. Z tym że stanowi ona oś wiersza, więc nie powinna dziwić.

Nazwanie fotela fotelem, czyli dosłowność jest najgorszą rzeczą jaką w poezji można zrobić. Po to się czyta wiersze żeby nie mieć wszystkiego kawa na łame wyłożonego, ale by móc pokombinować i odkodować zaszyfrowany zapis.

Od początku do końca posługuję się grą kontrastem. Bardzo dobrze że dwa obrazy (frontu i spokojnego domu) się ze sobą przeplatają, o to chodzi :)

Myślę że nie ma co się wdawać w ideologiczną polemikę. Wojna obronna ma sens i tylko taka, choć ja jestem zbytnim egoistą żeby umierać za ojczyznę, która jaka jest, każdy widzi. Natomiast żadnej wojny zaczepnej, zdobywczej nie poprę.
Fajnie to wygląda na mapie że powiększyły się nasze granice. A ile osób zginęło czy cierpiało z tego powodu? Nad już nikomu nie chce się zastanowic

Pozdrawiam ciepło
Coolt

Opublikowano

I tak zawsze ktoś cierpi.....

A wracając, czasem dosłowność nie jest zła, nie wpadłem na to, że gaz staje na baczność w kuchence, ale mam pewnie zboczenie, gaz to gaz okop to okop.... fakt, ze dodają trochę fosgenu dla zapachu, ale w kuchence to zupełnie inny gaz, z zupełnie innej szufladki, może juz za stary jestem.....

Pozdrawiam....

Powodzenia w domowych bojach.....

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie umiem powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Czy wtedy, gdy usłyszałem w środku nocy zgrzyt furtki, czy gdy znalazłem pod wycieraczką zardzewiały gwóźdź – długi, wygięty na końcach, jakby czekał na dłoń. A może wcześniej – kiedy się wprowadził, a jego córeczka, może z rok młodsza od mojej, biegała po ogrodzie i krzyczała do nikogo, w puste powietrze: – Nie ruszaj mamy! Nie ruszaj mamy! Robert był sąsiadem idealnym. Zawsze punktualny. Zawsze pomocny. W piątki śmieci, w soboty grill, w niedzielę po kościele – dzieci na rowerkach. Uśmiech miał gładki, jak wypolerowane szkło. Ale oczy… gdy patrzyłem w jego oczy, czułem, jak zimno rozlewa się po moim kręgosłupie, jakby w środku zamiast źrenic coś się w nich poruszało. Niektórzy ludzie chowają coś pod skórą. On chował to głębiej – jak larwa drgająca pod celofanem. Czasem, gdy stał na balkonie, jego cień do niego nie pasował. Był o ułamek sekundy spóźniony. Ale była też inna rzecz. Kiedy mówił, jego odbicie w szybie… jakby nie otwierało ust. Pierwsze ciało znaleźli we wrześniu. Drugie w październiku. Trzecie w grudniu, tuż przed Świętami. Kolejne w marcu. Zawsze zatłuczone młotkiem. Zawsze kobiety. Zawsze noc. Ostatnia trzynaście lat. Dziewczynka. Media pisały o „fryzjerze”, bo ofiarom wkładał do dłoni wyrwane z ich głów włosy. Ale ja wiedziałem wcześniej. Bo widziałem go, jak wychodził nocą. Z czarną torbą. Bez pośpiechu. Z tą jego twarzą – spokojną jak po spowiedzi. Zacząłem prowadzić dziennik. Zanotowałem każdy jego krok. Kiedy wychodził. Kiedy wracał. Co niósł. I coś we mnie pękało z każdą nocą. Zacząłem śnić o nim. Ale nie tak, jak człowiek śni o kimś. Śniłem jakby za niego. Widziałem jego oczami. Czułem chłód żelaza. I jego ciężar w dłoni. Puls drugiej osoby. Zanim ucichł. Czasem, przeglądając dziennik, nie wiedziałem, czy czytam swoje notatki, czy dopiero mam je napisać. W grudniu wysłałem anonim do policji. Potem zdjęcia – jego, wychodzącego z torbą. Cisza. A potem dostałem list. Bez treści. Bez znaczka. W środku – zdjęcie mojej córki. Plac zabaw. Zrobione z daleka. Jej buzia zamarznięta w półuśmiechu. Na odwrocie – odcisk buta, błotnisty i ciężki. Tego wieczoru córka długo nie zasypiała. Chodziłem po domu, zapalałem i gasiłem światła, sprawdzałem zamki. Już miałem wychodzić z jej pokoju, gdy powiedziała: – Tato? Zatrzymałem się w drzwiach. Odwróciłem głowę. Siedziała na łóżku, z nogami podciągniętymi pod brodę. Na palcach – czerwone plamy. Mogła to być farba. – Nie śpisz? – spytałem. Skinęła lekko głową. Jej oczy błyszczały. Ale nie jak u dziecka. Jak u kogoś, kto coś przeczuwa. – Coś się stało? Zawahała się. Jakby słowa były za ciężkie. – Po prostu... miałam sen – wyszeptała. – Zły? Nie odpowiedziała. Tylko spojrzała na mnie długo. Uważnie. Jakby próbowała zobaczyć, kim jestem pod skórą. Jakby patrzyła... przez szybę. A potem zapytała: – Tato... czy to coś, co patrzy przez twoje oczy, też śni? Nie pamiętam, jak wyszedłem z jej pokoju. Pamiętam tylko, że drzwi zamknęły się za mną same. I że przez długą chwilę nie miałem odwagi ich dotknąć. Poszedłem do Roberta. Otworzył jak zawsze – w kapciach, z dzieckiem przy nodze. W tle cicho grała kolęda. Czuć było jabłka z goździkami. – Potrzebujesz czegoś? – zapytał. – Nie. Chciałem tylko… porozmawiać. Uśmiechnął się. Nachylił się lekko, jakby mówił z odbicia w lustrze: – Trudno jest być tylko niewinnym, prawda? I zamknął drzwi. Bez pożegnania. Zasuwka zaskoczyła cicho. Zbyt cicho. Od tej nocy nie śpię. Moja żona pyta, czemu znowu palę. Nie potrafię odpowiedzieć. Może dlatego, że zapach dymu zagłusza coś słodkiego, mdłego – jak zepsute jedzenie w ustach. Czasem czuję to coś obcego na dłoniach. W szafie trzymam młotek. Nie pamiętam, żebym go kupował. Obok niego leży dziewczęcy bucik. Różowy, z zerwaną kokardą. Nie od mojej córki. Nie od nikogo, kogo znam. W dzienniku znajduję zapiski, których nie rozpoznaję: „Nie krzyczała.” „Skóra pod paznokciem.” „Kolor włosów: ciemny blond. Zbyt młoda.” Pismo wygląda jak moje. Ale ja nie czuję, że jest moje. Jakby ktoś pisał mną. Wczoraj znalazłem pod poduszką pustą kartkę. Z tyłu przypięty – pukiel włosów, związany dziecięcą gumką w kształcie serca. Nie od mojej córki. Za jasne. Za idealne. Dziś w nocy śniłem, że śpię, a we śnie śniłem, że wstaję. Gdy się obudziłem – stałem w łazience. W ręce miałem nóż do tapet. Nie ciąłem. Tylko patrzyłem. Lustro było zaparowane. Ale ktoś zdążył w nim palcem narysować dziwny symbol. Jakby odwrócona trójka. Za mną... Coś się poruszyło. – Tato? Odwróciłem się. Córka stała w drzwiach. Na jej palcach – wciąż te czerwone plamy. Ale już nie wyglądała na przestraszoną. Jej oczy patrzyły na mnie spokojnie. Jakby już wszystko rozumiała. – Nie wychodź – szepnęła. Rano wyjąłem z kieszeni młotek. Zardzewiały. Ciepły, jakby jeszcze oddychał. Nie pamiętam skąd. Ale trzymałem go w dłoni jakby był mój od zawsze. Na ścianie w korytarzu zawisło nowe lustro. Nie wiem, kto je powiesił. Pewno żona. Ale to odbicie nie moje. Kiedy przechodzę obok… … moje oczy patrzą na mnie, jakby znały coś, czego ja jeszcze nie znam. Moją przyszłość.      
    • @Wiesław J.K. - dzięki - 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - dokładnie tak jak w komentarzu - dotykają głęboko to prawda -            - dziękuje za tą refleksje -                                                             Pzdr.serdecznie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - cieszy mnie twoje lubienie - dziękuje -                                                                                Pzdr.serdecznie. Witaj - dziękuje za miły ciepły komentarz -                                                                            Pzdr. @huzarc - @Wiesław J.K. - uśmiechem wam dziękuje -
    • i w nim także w nich przeglądasz się na co dzień nawet zaistniejesz :)))
    • Piękny, mądry wiersz:) jestem zachwycona:):)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...