Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w przerwie między pierwszą frappe
a drugą stroną pościeli ułożył go
w pępku z resztkami podkoszulka
miękko milcząco na wszelki wypadek

w wannie bywał wylewny- znał krawędzie
o które można ostudzić myśli
wiesz podobno

od wody przybywa zmarszczek

Opublikowano

Bardzo mi sie podoba, trafny dobór słów, fajny klimat. Wiersz zarówno w warstwie estetycznej jak i treściowej do mnie przemawia.
Wydaje mi się tylko że zamiast "znał krawędzi" powinno być: znał krawędzie lub znad krawędzi. Jeśli mam rację - popraw, a ja biorę do ulubionych. Pozdrawiam miło. L.A.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dzięki, rzeczywiście, w krawędziach jest błąd- zmieniam ;)



Nie, nie publikowałem wiersza wcześniej w W. Mam nadzieje, że przypadkowo i podświadomie nie skopiowałem czyjegoś pomysłu, który kiedyś przemknął mi przed oczami. Jeśli znajdziesz namiary na te dwa pierwsze wersy, to daj znać ;)

Serdecznie

Fei
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No, tutaj znany fotografik, już na samym początku zabrał się za choreografię, układa staraniie tło oraz inne tam rekwizyty. W gruncie rzeczy, nie przywiązuje specjalnej uwagi skracaniu życia, albo nawet oszpecaniu się, co, zasadniczo jest ciekawe oraz, poniekąd, słuszne. Co prawda mąci w waniie, ale tam..., do brzegu dobija, w końcu. Postrafiam Kszekoszu, Stefano.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Za wcześnie trochę na emocjonalny ekshibicjonizm, ale jeśli wiersz faktycznie zaintrygował, to z chęcią podeślę wskazówki na boku (a niech inni się męczą;)



No, tutaj znany fotografik, już na samym początku zabrał się za choreografię, układa staraniie tło oraz inne tam rekwizyty. W gruncie rzeczy, nie przywiązuje specjalnej uwagi skracaniu życia, albo nawet oszpecaniu się, co, zasadniczo jest ciekawe oraz, poniekąd, słuszne. Co prawda mąci w waniie, ale tam..., do brzegu dobija, w końcu. Postrafiam Kszekoszu, Stefano.


Cholera, Stefanie, teraz chyba to ja będę musiał poprosić o didaskalia ;).
Cóż, po napisaniu wiersz żyje własnym życiem, więc chyba niewiele mam tu do gadania. ;)





Dziękuję Wam,
Pisząc tekst chciałem utrzymać podobny styl co w pozostałych utworach z "lękowej" serii (dla tych, którzy mają za dużo wolnego czasu- linki poniżej). Zdaję sobie sprawę, że hermetyczne zamknięcie sensu w kilku zdaniach może być zwodnicze i może utrudniać odbiór potencjalnemu czytelnikowi, jednak właśnie w tych wierszach chciałem postawić większy nacisk na klimat, niż na przejrzystość. Wbrew wszelkim pozorom myślę również, że ten tekst jest najbardziej klarowny spośród wszystkich z tej mini-serii.

Pozdrawiam Serdecznie

Fei

pozostałe:
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=30062
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=26898
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=28678
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak nie wiadomo o co chodzi- to tylko o to;)
Cóż, tutaj niestety w wersji studzonej i z automatu (mowa o frappe, oczywiście), ale co tam, perwersja zawsze w cenie! ;)

Serdecznie, dzięki za odwiedziny

Fei
Opublikowano

Na dobra sprawę jest to jeden z tych utworów, do ktorego nie mogę znaleźc klucza (he, Bortnowski się kłania). Zatem pozostaje intuicja - czyli skojarzenia. A te sobie zostawie w tym momencie dla siebie, chociaż czuje mimo wszystko lekki erotyzm. Ale o tym sza...
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Intuicji bać się nie należy, a już na pewno nie w tym wypadku (z tego, co piszesz wnioskuję, że dobrze Ci podpowiada).
Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tak licznych problemów z dotarciem do „sedna”. Przez chwilę zastanawiałem się nawet, czy drugi wers nie jest zbyt dosłowny i jednoznaczny.

Może to kwestia tego, że temat dla wielu jeszcze wstydliwy?
hm?

Pozdrawiam

Fei
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stefanie, za tydzień w poniedziałek ostatni egzamin, więc lepiej uważaj, bo jak zacznę pisać, to jeszcze będziesz błagał, żebym przestał ;)

pozdr./Grzegorz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesteś niemożliwy:). Nie wiem wprawdzie, jak to odbiorą dziewczyny, bo mają jednak większe doświadczenie. Pozdrawiam.
    • @KOBIETA @M jak Malkontent również milo
    • @Migrena  Nie znam się… chociaż, nie zawsze jest tak, jak tutaj „Przeglądowo/okresowo”
    • W poczekalni pachnie lękiem i lawendą, jakby ktoś spryskał powietrze zapachem wszystkich tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet. Siadam na krześle, które trzeszczy jak archiwum kobiecych wnętrz, jakby jego śrubki znały alfabet ud, miednic i brzuchów, z których powstawały małe światy, wielkie dramaty i czasem tylko zwykłe „wszystko w normie, proszę pani”. Wchodzi on - ginekolog, nawigator po oceanie kobiecego świata, pół‑detektyw, pół‑astronom macicy, który nawet cień owulacji potrafi wyczytać z mapy kosmosu, jakby szukał sygnałów życia w galaktyce, gdzie kosmici zapomnieli wysłać instrukcję obsługi ciała. - Proszę się położyć, mówi, tonem nauczyciela cyrku, który zaraz pokaże sztuczkę, ale z delikatnością kota na rozgrzanej blasze. Rozchylam nogi, odsłaniając wszystko tak dokładnie, że czuję się jak eksponat w świetle reflektorów, a on wchodzi z uśmieszkiem jak ktoś, kto właśnie dostał dostęp do części świata zwykle zamkniętej na trzy zamki, z narzędziem, które wygląda jak miniaturowy teleskop do planet rodzących życie i dramat jednocześnie. Przesuwa się delikatnie, a moje ciało otwiera się jak mapa nieznanych galaktyk. Tam, gdzie światło reflektora pada najczułej, kryje się punkt G - maleńka, pulsująca perła, jakby sam wszechświat zostawił w tym zakątku tajemnicę radości, miniaturową gwiazdę gotową rozbłysnąć. Łechtaczka - subtelna świątynia przyjemności - rozkwita w mikroskopijnym rytmie życia, otwierając się jak kwiat poranka, którego zapach zna tylko kosmos i ja. Ginekolog spogląda z powagą astronoma, który odkrywa nowe planety w galaktyce wnętrza kobiety, z zachwytem notując każdy puls, każdy fałd, każdą drobną tajemnicę, jakby patrzył na arcydzieło, które powstało z najczystszej geometrii życia. - Hm…  mruczy jak stary kocur, który właśnie odkrywa nowe królestwo myszy. - To jest prawdziwa galeria natury! Każda fałdka, każdy zakamarek, każdy sekret - arcydzieło! Czuję, że moje ciało staje się mapą starożytnych labiryntów, a on jest Minotaurem‑przewodnikiem, który wie, gdzie czai się każdy strach i każda nadzieja. - A tutaj…  wskazuje narzędziem - -  kwitnie życie i… ewentualnie mała niespodzianka. Chichotam w duchu, bo w tej ceremonii nie ma miejsca na wstyd, tylko na absurd i kosmiczny zachwyt nad ludzkim wnętrzem. Na koniec odchodzi z miną człowieka, który własnie zgarnął złoty medal w konkursie „Co kryje się w środku?”, odbierając statuetkę z miniaturowym teleskopem i konfetti z hormonów. A ja zostaję tam - pół naga, pół święta - leżąca jak robot na przeglądzie technicznym, bez osłony, gotowa na diagnozę życia, z nogami otwartymi jak szuflada w warsztacie, zastanawiając się, czy życie naprawdę jest tak proste, że wystarczy jeden ginekolog, żeby zrobić mi tylko przegląd okresowy i powiedzieć z entuzjazmem: „Wszystko działa, proszę pani, proszę tylko nie zapominać o smarowaniu.”    
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...