Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Magdalena Witkowska (cykl Happy people)


jonwajn

Rekomendowane odpowiedzi

Przyszłam w czwartek do pracy i nie mogłam otworzyć drzwi identyfikatorem, dobrze, że pomógł mi ochroniarz Marek. Na górze okazało się, że w ogóle nie jestem uwzględniona w grafiku. Dzwonię zatem do service level, pytam się jak ja pracuje, dlaczego mój identyfikator nie działa i nie mogę się załogować, moje imię Magdalena Witkowska, a oni do mnie, że taka tutaj nie pracuje, rozumiesz, że nie mają takiej pracownicy, to ja się na początku zaśmiałam, a potem przestraszyłam się, na poważnie się przestraszyłam, więc mówię, proszę zadzwonić do mojego koordynatora Roberta Maka, on mnie zna i wszystko wyjaśni. A oni do mnie, że takiej osoby nie ma, nigdy nie pracowała w naszej firmie. I żebym im nie przeszkadzała, bo mają dużo połączeń, a ja tylko blokuję linię.

Znałam przecież pomieszczenia, rozstaw mebli, te kolory, kojarzyłam ludzi, pamiętałam ich imiona, to jak to mogłam nie pracować? Wiedziałam także co należało do obowiązków telemarketerki, znałam wszystkie procedury i programy. Skąd miałam ten identyfikator, jeżeli nigdy nie spędziłam nawet godziny w tym biurze?
Byłam już tutaj wcześniej, przecież rozpoznał mnie Marek zeszłam na dół i powiedziałam mu, żeby mnie bronił, bo jakiś spisek przeciwko mnie, że sierota jestem i nie chcą się do mnie przyznać, jakbym coś zrobiła, a on do mnie, że mu się pomyliłam z kimś innym dlatego mi otworzył i bardzo mnie przeprasza, ale będę musiała opuścić ten budynek, gdyż przebywam w nim nielegalnie. A ja do niego: Co ty Marek, ty tez mnie nie poznajesz, przecież zawsze fajki paliliśmy, tutaj staliśmy, ognia nigdy nie miałeś. A on do mnie, że nie pali. Jak nie pali, jak widzę, że z prawej kieszeni marlborasy mu wystają jak stringi nastolatce. To kolegi, kolegi... zostawił.
- Już by ci Bartek fajki zostawił, przecież wszystkie byś sprzątnął zaraz...
- Co ty gadasz, ja na komuni przyrzekłem, że papierosa do ust nie włoże.
- Ty papierosa nie włożysz, jak nie ty, to kto? Przecież wszyscy wiedzą, że palisz jak smok.
- Chyba ci na łeb padło.
- Przyznaj się, że ci kazali tak gadać. No, czemu mnie wpuściłeś?
- Bo mi się pomyliło. Podobna jesteś, po prostu, do takiej jednej, co tutaj pracuje.
- Taką mam siostrę syjamską?
- Mam to gdzieś, wyjdziesz stąd sama czy mam cię wyprowadzić siłą?!

I wtedy patrzę, a idzie ta dziewczyna. W niebieskiej sukience, wesoła, rozdziabiona, taka nasza, swojska, dobra.

- Cześć - uśmiecha się ładnie ona.
- Cześć. - odpowiada Marek.
- Wpuścisz mnie, bo wczoraj identyfikator zgubiłam i musiałam go zablokować. - do niego mówi na niebiesko. I on jej odpowiada po swojemu, na czarno, ale rozjaśniony, taki jakby nie on.

I wyszłam z budynku na czerwono, tak jak mi kazał, ale się schowałam i czekałem aż coś się wydarzy. Obserwowałam, aż w końcu on wyszedł, Marek się pojawił, taki jakiś dziwny, skulony, rozglądał się wokół, patrzył czy go ktoś nie śledzi.

I wyszłam, opuściłam ten budynek, ale nie do końca, wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Schowałam się za metalowym zardzewiałeym koszem i obserwowałam i potem Marek wyszedł, po kryjomu, żeby nie było widać, przyczaił się i z kieszeni wyciągnął,takiego białego, z koszuli i zapalił. Papierosa zapalił. I wszystko już wiedziałam, nikt mi nie musiał nic mówić. Wszystko! Popatrzyłam do góry i zobaczyłam tęczę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Panie Pancelok, nie masz Pan racji.
To znamienne, że dyletanci nie lubią prozy zwięzłej i takiej w ktorej o coś chodzi.
Podoba się natomiast taka rozmamłana miazga słowna, zapewne imponuje to, tak zwane bogactwo. Rzeczywiście, to wysiłek pisać co ślina na język przyniesie - wysiłek fizyczny.
Znacznie trudniej jednak zostawić w tekście to, co niezbedne, a pozbyć sie balastu, bo to wymaga pracy umysłowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Marcinie,
oprócz Pana subiektywnej oceny tekstu nie zamieścił Pan niczego co by uzasadniało Pana opinię. Prosiłbym o szczegóły. Nie pokradłem wszystkich rozumów, zamiesciłem ten tekst, aby ktoś wskazał mi miejsca słabe. Stwierdzenie, że tekst jest bardzo słaby nie jest żadnym stwierdzeniem, interesująco by było gdyby napisał Pan co się Panu nie podoba. Oczywiście może Pan powiedzieć, że cały tekst do niczego się nie nadaje... ale to nie będzie źle mówiło o mnie jako twórcy, ale o panu jako krytyku.

Pozdrawiam
jonwajn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Promiennym uśmiechem przebijać warstwy szarości ponurej egzystencji.   Byłeś lekarstwem i było cię jak na lekarstwo.   Miałeś być odzwierciedleniem dostatku i życia w miłości.   Wtedy słowa przychodziły Ci łatwo: Kocham, obiecuję, pragnę...   Tak pewnie wypowiadałeś je na głos. Teraz chrząkasz, udając niemego, nabrałeś wody w usta, zacisnąłeś gardło.   Słowa ucichły i ty gdzieś przepadłeś, z korektorem w ręku kończysz dyktando...   Kochanie, niektórych błędów nie można wymazać.
    • Czemu, zły duchu, nawiedzasz mnie w snach?  Dlaczego mej duszy nie dasz spać?   Jesteś tak inny od tego co znam. Zimny i oschły.  Zupełnie mi obcy.    Wgryzłeś się w me serce,  zostawiając krew na swych ustach.  Jakbyś chciał przekazać, że już nigdy nie pokocham innego mężczyzny.    Jakbyś wiedział, że zostaną po Tobie ślady na marmurowej skórze,  rowy po wylanych łzach.  I krzyk rzucony w taflę wody.   Nosiłam Twój zapach częściej niż własną skórę.  I jakoś dziwnie i obco mi bez niego.   
    • kropla potu    możemy zrzucić kotwicę odparować  z pozostałości nanizać od początku  wszystko co jeszcze mamy    czarne gałęzie dzień za dniem jak widok  pól sponad kierownicy i chłodne dłonie  próbujące schwycić jakiś promień w nich  możesz się odnowić będziesz strugą dźwięku wrzecionem czułym na drgania    kropla potu nad wargą śmiały szelest opadającej bielizny    świt rodził się w bólach ale już umiera  nad skostniałą ziemią szybują ulice  twój kontur krzepnie kiedy z nich  wypływasz    
    • @Domysły Monika Na tej bazie skonstruowałem 3 miejskie hasełka :) I to z nich dzisiaj jestem najbardziej zadowolony. Reszta to w sumie nieważna gra słów :) Pzdr. M. 
    • @violetta

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      i piosenkę w wykonaniu Wodeckiego :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...