Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wyszła z łazienki w ręczniku i z zamyśleniem przyglądała się Kubie, jak śpi.
- Jak mu to powiedzieć?
Po chwili przekręcił się w jej stronę i otworzył oczy.
- Cześć kochanie – powiedział. Basia uśmiechnęła się lekko i przysiadła na łóżku.
- Jak się spało? – spytała chcąc odwlec poważną rozmowę.
- Chodź tu do mnie to Ci pokażę! - Kuba rzucił się na nią i zaczął całować. Po chwili zaczął pieścić jej piersi, wtedy się odsunęła.
- Wiesz... musimy porozmawiać.
- O co chodzi? – spytał zaskoczony. Basia podeszła do okna i odwróciła się do niego plecami. – Kotek, coś się stało? – Dopytywał się.
- Tak. Bo widzisz.... chodzi o to, że. – Wzięła głęboki wdech i spuściła wzrok na podłogę. – Nie zrozum mnie źle kochanie, ale... Jest nam razem bardzo dobrze, uwielbiam z Tobą przebywać.
- Ale?!
- Chodzi o to, że wcześniej rozmawialiśmy o naszej przyszłości, planach.
- Źle Ci tu?
- Nie! Bardzo dobrze...Tylko że.
- No wyduś to z siebie o co Ci chodzi!? Znalazłaś sobie kogoś?!
- Nie! Och... – przykucnęła i zakryła twarz w dłoniach.
- Nie płacz, tylko mów, co jest grane.
- Nie chcę mieć z Tobą dzieci... Dobrze mi z Tobą, świetnie nam się układa, ale łóżko to nie jedyny element życia. Przepraszam...

Kuba był zaskoczony tym, co usłyszał. Zamknął się w łazience i nie odpowiadał na pytania Basi.
- Gniewasz się? Kuba myśmy sobie nic nie obiecywali, mieliśmy spróbować.

Po jakimś czasie, gdy Basia kończyła pić herbatę, Kuba wyszedł. Zamarła.
- Dobrze. Masz rację. Nic sobie nie obiecywaliśmy.
- Więc jest ok.?
- Tak. – podszedł do niej i ją pocałował.
- Tak się cieszę. Wiesz jak mi z Tobą dobrze. A i do dziecka przestało mi się póki co spieszyć...
- To się teraz zabawimy.

Basia zamruczała widząc, co niesie ze sobą Kuba z ich sypialni.

- Na kolana – rozkazał.

Basia usłużnie przyklękła tuż przed nim i cierpliwie czekała, aż zapnie jej na szyi obrożę. Była dość szeroka, skórzana, z kilkoma ćwiekami i kółeczkami.

- Rozbieraj się. Potem połóż się na krześle.

Z błyskiem w oku i rosnącym podnieceniem spełniała kolejne polecenia Kuby. Gdy przywiązał dziewczynę do krzesła, chwycił podkoszulkę i wepchnął ją do ust Basi. Szarpnęła się i chciała jak najszybciej pozbyć się knebla, była zaskoczona tym, co robił Kuba. Wiedział przecież, że ona tego nie lubi.

- Spokojnie kiciu, wszystko będzie dobrze – uspokajał ją.

Dziewczyna nadal przyglądała mu się trochę nieufnie. Opierała się na kolanach, nogi i ręce miała przywiązane do nóg krzesła. Opuściła głowę, żeby nie zesztywniał jej kark. Pośladki ponętnie wypięła w stronę Kuby, chcąc zachęcić go do dalszej zabawy przy jednoczesnym złagodzeniu jego złości. Powoli nabierała pewności, że chce ją ukarać za to, co powiedziała rano.

- To jak mówisz suko moja, kochasz mnie, tak?
- Yhmm - starała się potwierdzić Basia.
- Wspaniale. W takim razie ja pokażę, jak kocham Ciebie. Dam Ci niezapomnianą rozkosz.

Dziewczyna starała się powiedzieć, że mu dziękuje, jednak jej mowa była niezrozumiała. Zaczęła się niecierpliwie wiercić i czekała na obiecaną przyjemność.

Po chwili poczuła jego dłonie na swoich pośladkach, masował je. Co jakiś czas przerywał by ją klepnąć, raz lżej, raz mocniej. Niedługo potem pupa Basi nabrała kolorów piwonii.
Kuba podniecony tym widokiem zaczął wkładać w nią palce. Najpierw po dwa do każdej dziurki. Ciało dziewczyny było przygotowane na przyjmowanie dużo więcej, jednak w pewnym momencie Kuba przerwał raptownie i wyszedł do łazienki. Przyniósł stamtąd nawilżacz i spory wibrator. Basia zawyła z radości.

- Widzisz jaki jestem dla Ciebie dobry?

Kuba bawił się ciałem dziewczyny i pieścił ją w taki sposób, jaki lubiła najbardziej. Nie zapomniał jednak, do czego zmierza. W pewnym momencie, gdy spomiędzy Basi pośladków wystawał wibrator, zdjął spodnie i zaczął sobie robić dobrze. Jak poczuł się gotowy wszedł w jej ociekającą sokami cipkę.
Dziewczyna była oszołomiona odczuciami i nie zwróciła uwagi na to, że Kuba, choć zazwyczaj to robił, nie założył tym razem gumki. Gdy ejakulował w niej zrozumiała, co się stało. Zaczęła się szarpać i krzyczeć.

- Co jest kochanie? Czyż nie czujesz się wspaniale?
Basia wypluła mokry ciuch z buzi i zaczęła domagać się rozwiązania.

- Zwariowałeś!? Wiesz, że nie biorę tabletek! Rozwiąż mnie, muszę się umyć!
- Oo.. czyżbyś chciała zmyć mnie z siebie kotku? Widzisz, to nie takie proste.
- Oszalałeś!
- Kochanie, planowaliśmy przecież dziecko, nie pamiętasz? Czemu nie teraz?
- Kuba, błagam Cię, rozwiąż mnie, to już nie jest śmieszne... – łkała.
- Ostygnij skarbie, należy Ci się – powiedział tylko i usiadł naprzeciwko.

Już chciała kombinować, jak wstać, ale wtedy on podszedł i zaczął ją rozwiązywać. Robił to delikatnie i powoli.

- Wstań. – Dziewczyna na lekko drżących nogach podniosła się z podłogi i chciała iść w kierunku łazienki. Wtedy chwycił ją – A dokąd to?
- Przecież ja muszę...
- Nic nie musisz kochanie, spokojnie – zamknął jej usta pocałunkiem.

Podprowadził do łóżka i tam kazał jej się położyć z rękoma za głową.

- Kuba – szepnęła – dość...
- Co mówisz? Nie rozumiem. – W tym momencie wyjął z szuflady parę skarpetek, zwinął je i ponownie zakneblował Basię. Tym razem przywiązał je mocno. Podobnie jak ręce do metalowego wezgłowia łóżka.
- Krzycz sobie ile chcesz. Wychodzę do apteki.

Wrócił po kilku godzinach i zastał ją tak, jak zostawił. Z tą jedynie różnicą, że nie wierzgała a spała. Postanowił więc obejrzeć coś w telewizji i wypić piwo.

Basia przebudziła się w nocy. Nadal była przywiązana do łóżka, za to pozbawiona knebla. Kuba spał spokojnie obok niej. Zaczęła płakać.

Przez kilka dni, jak nigdy wcześniej zupełnie zawładnął tym, co robiła. Mogła poruszać się tylko tam gdzie jej pozwolił, obserwował ją cały czas. Podawał jedzenie i pilnował, by nie połknęła ukradkiem jakiejś tabletki. Po kilku dniach zrobił jej pierwszy test ciążowy.

- No i jak kochanie, myślisz, że będziemy mieli dziecko? – Pytał autentycznie podniecony faktem, że być może zostanie niedługo ojcem. Basia w ciągu tych dni zachowywała się anemicznie i bardzo mało mówiła. Teraz jednak była równie przejęta.
- Zaraz się okaże.

Kuba po raz kolejny zajrzał do instrukcji, spojrzał na tekst i uśmiechnął się do Basi. Ta przerażona zaczęła kręcić głową i szeptać „nie”.

- Tak kotek, jesteś w ciąży! Nie płacz, skarbie, ja wiem jak kochasz dzieci, zobaczysz, będzie pięknie. Siadaj, musisz na siebie uważać. Nie bój się, damy sobie radę.

Dziewczyna nie była w stanie nic powiedzieć.

- To jak, dasz nam szansę? Mi i dziecku?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K.  Wiersz ten napisałem po obejrzeniu, ponownie, filmów Katyń i Wołyń.
    • NATURA I CZŁOWIEK   Katyń 1940 i Wołyń 1943 oraz Rwanda 1994   ludobójstwa człowiecze zwyczajnie chaniebne a było ich więcej w kolorze bólu i czerwieni ludzie ludziom skażoną miłością apokalipsę stworzyli   cywilizacja dziczeje nienawiścią zawstydził się Chrystus obiecanym zbawieniem a gwoździe poszarpały nadzieję nawet w błękicie nieba rdzawą w beznadziejności łzawą   dzika przyroda bez miłosierdzia żarłocznie każdy kąsek pożera  życiodajnego narodzenia więc ku pamięci tym wszystkim którym nie dane żyć było strofy te poświęcam
    • @aff Dziękuję za zainteresowanie i lubiejkę. Tak, zapewne brzmią dla dzisiejszego czytelnika anachronicznie i nienaturalnie, bo właściwie nie używamy ich już na co dzień. Niemniej uważam, że w przekładach utworów z XIX wieku mają swoje miejsce. Mógł Mickiewicz pisać: Polały się łzy me czyste, rzęsiste Na me dzieciństwo sielskie, anielskie, Na moją młodość górną i durną,... Pozdrawiam
    • ludzie naprawdę to kupują?   obraz z białym krajobrazem ukradziony z klatki schodowej taka, ot, historia bez pościgów, wycia i rozbijania szkła bez rwania mięsa życia do kości ale z kradzieżą! choć nie mam pewności czy ktoś go nie wystawił na klatkę właśnie żebym go wziął czyż to nie jest życie wielkie nieporozumienie w teorii mógłbym zapukać, zapytać ale nie wiedziałbym gdzie i błądziłbym po mieszkaniach ja to na takiej klatce bym nic nie zostawiał zamek nie działał nie wiem w ogóle czemu ktoś chciałby wyrzucać taki łady obrazek stary, rosyjski jeszcze z leningradu eklektyczny w sensie nie że obraz chciałem się pochwalić słowem eklektyczny dobre, nie? polecę nawet dalej eklektyczna poświata koszernych chodników przeglądam się mrawo w kałużach rozbija się szmaragdem haniebny dżdż nic nie rymuje się z dżdż dziwią mnie wszyscy krytycy i ja wiem że jestem nieudolny że rym bywa częstochowski i że forma mną włada ale w porównaniu do "prawdziwej poezji" czuję się jak jakiś kaleka jakbym stracił jeden z 6 zmysłów jakbym czegoś nie widział czegoś nie słyszał czegoś nie rozumiał przepraszam "prawdziwą poezję" ale z braku laku zacząłbym chyba czytać paragony na parkingu i to by była historia życia! do wydedukowania po nawykach żywieniowych może ktoś ma dziecko? może ktoś ma dietę? to jest niesamowite a nie wasze zasrane tkanki i eklektyczne obrazy przepraszam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Starzec Ech tam! Złudzenie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...