Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wystarczy zwrot nagłe pęknięcie a już można rozszczepiać i mnożyć
rozwody jak gatunki z winnym orzeczeniem wiecznie głodnych roślin
jasna patologia
jak przypadkowy jezusek albo matka boska z rozdziawioną buzią
na wszelki wypadek niezły talizman zwłaszcza w podróży


niewiele się z tego ma nawet antykwariusz kręci głową
wiersze z przetrąconym karkiem jakby się usnęło pomimo że nie śpi
z kimkolwiek
albo prawie wcale. z każdej strony myśl uporczywie wraca
do drżących instalacji męskoosobowych. jak przez witraż rutynowej


kontroli co w ciele działa a co już pase. uprawiam natężoną zmysłowość
w mętnych opatrunkach piwa ze świeżych słów chociaż raczej
odpuść sobie mała
wszelkie zawiłości i jak mówią spoko luz przynajmniej póki zwinne pleple
nie wnikną w wilgotną tkankę przypływów powiedzmy energii


zakreśliłam normę. teraz jestem zdziwiona
że wszystko do niej wraca nad wyraz cierpliwie

Opublikowano

Z punktu widzenia czytelniczki:
Izo, wersy są jak dla mnie za długie. Głupia sprawa techniczna: zwyczajnie nie obejmuję ich wzrokiem, nie mieszczą mi się w polu widzenia, a to ważne w czytaniu nieznanego tekstu (ze zrozumieniem ;)
Zmysłowość w tytule, a wiersz jak chłodny traktat, zmierza do puenty.
Właściwie lubię takie :-)
Pozdrawiam
Fanaberka
:-)

Opublikowano
dla Fanaberii może być tak:

wystarczy zwrot nagłe pęknięcie
a już można rozszczepiać i mnożyć rozwody
jak gatunki z winnym orzeczeniem
wiecznie głodnych roślin
jasna patologia
jak przypadkowy jezusek albo boska matka
z rozdziawioną buzią na wszelki wypadek
niezły talizman zwłaszcza w podróży


niewiele się z tego ma
nawet antykwariusz kręci głową
wiersze z przetrąconym karkiem
jakby się usnęło pomimo że nie śpi
z kimkolwiek albo prawie wcale
z każdej strony myśl uporczywie wraca
do drżących instalacji męskoosobowych
jak przez witraż rutynowej kontroli
co w ciele działa a co już pase

uprawiam natężoną zmysłowość
w mętnych opatrunkach piwa
ze świeżych słów chociaż raczej
odpuść sobie mała
wszelkie zawiłości i jak mówią spoko luz
przynajmniej póki zwinne pleple
nie wnikną w wilgotną tkankę przypływów
powiedzmy energii


zakreśliłam normę. teraz jestem zdziwiona
że wszystko do niej wraca nad wyraz cierpliwie
Opublikowano

Dłuższe akurat w tym wypadku lepsze......

Właśnie zmuszają do refleksji, a nie wprowadzają rytmizacji....


Mętnych oparach - piwo terąci banałem, bo w aspekcie uniwersalnym rozwody i sprawy wokół tego, to rzczej nie jest uniwersalny powód do picia piwa....

Pozdrawiam.

Opublikowano

no naliczyłem z 50 stanów, to chyba więcej niż mieliśmy województw i tych stanów zjednoczonych (że też się nie rozpadły), jakoś daleko od jednego do drugiego sformułowania, wyrazy przeciągają jak po trotuarze, jak w w jakimś współczesnym impresjoniźmie, daleko mi do sformułowania jakiejś większej i zwięzłej treści, swoboda i co z wiersza zostaje?
z ukłonikiem i pozdrówką MN

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @truesirex dziękuję za czytanie  Pozdrawiam serdecznie @hollow man Anna dziękuje

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo wzruszający utwór  Dziękuję za czytanie @Annie Aniu dziękuję pięknie
    • Polska – Mesjasz narodów   Nieźle, kurwa, nieźle. To hasło brzmi naprawdę potężnie. Podniośle. Dumnie. Jakbyśmy od tysiąca lat byli wyznaczeni do zbawiania świata, a przy okazji - do ponoszenia wszystkich możliwych ofiar. Mesjasz narodów. Naród wybrany do cierpienia, klęsk i moralnej wyższości. Tak mnie wychowywano. I nie tylko mnie. Miliony ludzi, którzy mieli budować nasz wspólny dom, nasiąkali tą narracją od dziecka. Polska jako ofiara. Polska jako mur. Polska jako tarcza. Polska jako przedmurze chrześcijaństwa. A na tym murze - szlachta. Nasza. Święta. Bohaterska. Polska szlachecka była ze mną od zawsze. W podręcznikach, w opowieściach, w patetycznych akademiach szkolnych.  Szlachta własną piersią broniła Europy przed zarazą ze Wschodu. Szlachta ratowała cywilizację, kulturę, wiarę. Własną piersią chroniła biednych chłopów pańszczyźnianych, którzy - jak nas uczono - i tak mieliby gorzej pod innym panowaniem. Czy na pewno? Tego pytania nie zadawano. Bo jak można podważać fundament mitu? Jak można pytać o szczegóły, gdy mówi się o obrońcach wiary? Przez długi czas udawałem, że w to wierzę. Udawanie jest wygodne. Nie wymaga myślenia. Ale z wiekiem człowiek robi się leniwy w innych obszarach - i przestaje mu się chcieć udawać. Historia zaczęła odpowiadać na moje dylematy. Bo jak - pytam uczciwie - jak taka zapijaczona, zatłuszczona warstwa społeczna mogła poradzić sobie ze sprawnymi, trzeźwymi, zdyscyplinowanymi Szwedami w 1655 roku pod Ujściem? Nie poradziła sobie. Nawet nie spróbowała. I potem było już tylko gorzej. Od potopu do rozbiorów. Od konfederacji do liberum veto. Od dumy do upadku. Dlaczego? Czy to była taka nacja? Czy taki charakter narodowy? Czy może coś innego? Sześć procent społeczeństwa - sześć procent! - uznało się za inną rasę. Lepszą. Wybraną. Herbową. Z pozwoleniem Boga. Przywileje nadane im kilkaset lat wcześniej przez królów wiązały się z jednym podstawowym obowiązkiem: obroną ojczyzny. Pospolite ruszenie. Piękna idea. Demokratyczna. Patriotyczna. W praktyce - nieporozumienie. Bo jak ma walczyć ktoś, kto jest pijany, otyły i przekonany o własnej boskiej wyjątkowości? Pijany i gruby to już trudne wyzwanie logistyczne, a co dopiero militarne. Może stąd te rasy polskich koni. Nie po to, by dźwigać ciężką zbroję, ale by unieść zajebistą nadwagę jeźdźca. Koń arabski by padł. Nasze pociągowe - ciągnęły. Może tajemnica husarii polegała na tym, że grupa nawalonych grubasów, nie do końca kojarzących, co robią, myśląc, że jadą do Żabki, bo jest promocja na Bociana, taranuje wroga czystym przypadkiem. Może stąd te sukcesy. Jadę po bandzie? Oczywiście. Ale od dziecka słyszę o tej dumie. O tej niezwyciężonej ciężkiej jeździe. Przez dwieście lat niepokonani. Kilkuset przeciw tysiącom. Może po prostu ktoś krzyknął, że na melinie pod Kircholmem jest bimber, i ruszyli z taką determinacją, że przeciwnik nie wiedział, z czym ma do czynienia. Być może obrażam wielu prawdziwych Polaków z genami szlacheckimi. Ale ja czegoś kurwa nie rozumiem. Można być patriotą. Można być obrońcą kraju. Można umierać za ojczyznę. Ale mówimy o kilku procentach społeczeństwa, które uznały się za lepszą kastę. Bóg im dał przywileje. Pokolenie Jafeta. A co z resztą? Co z dziewięćdziesięcioma procentami społeczeństwa? Co z pokoleniem Chama? Gdzie w tym miłosierdzie? Gdzie równość wobec Boga? Coś tu nie gra. Pokolenie Chama miało przechlapane. Szlachcic mógł zabić. Mógł gwałcić. Mógł sprzedać chłopa jak bydło. A przecież uczono mnie, że w Polsce nie było niewolnictwa. Tak uczono w szkołach w drugiej połowie XX i w XXI wieku. Tyle wiem. Ale im więcej czytam, tym bardziej widzę, że to była niewola w białych rękawiczkach. Z krzyżem nad drzwiami. Dlaczego część społeczeństwa była traktowana gorzej niż fellachowie w Egipcie? Czy to był gniew Boga? Ale za co? Ci ludzie nawet nie mieli czasu grzeszyć. Pracowali, żeby inni nie musieli pracować. Praktycznie nie mieli żadnych praw. Żadnych. Czy to jest zgodne z naukami Chrystusa? Mam wrażenie, że nad krajem nad Wisłą przez wieki wisiała jakaś gęsta chmura. Jakby ocieplenie klimatu przyszło wcześniej i zakryło widok nieba. Gdyby Cieśla z Nazaretu to zobaczył, sandały by mu spadły. Ale nie zauważył. Albo nie zadzwoniono. „To się w pale nie mieści” — jak mawiał najbardziej przegrany warszawiak. Ale mieściło się w głowach Kościoła. Tych najważniejszych. Dlaczego? Bo im się opłacało. A prawa człowieka? Czy coś takiego istniało? Wtedy - nie. Ale dziś? Dlaczego przez setki lat zasłoną milczenia przykrywamy fakt, że grupa trzymająca władzę żerowała jak pasożyt na dziewięćdziesięciu procentach społeczeństwa? Dlaczego stawiamy im pomniki? Za co? Może jeszcze handlarzom niewolników zróbmy aleję gwiazd. Albo order za wkład w rozwój cywilizacji. Nie wiem. Nie rozumiem. Może właśnie dlatego wciąż lubimy być Mesjaszem narodów. Bo łatwiej cierpieć w micie niż spojrzeć w lustro historii.    
    • @Berenika97 Jesteśmy częścią natury. Rodzimy się, wzrastamy,kwitniemy i odchodzimy na chwilę, by narodzić się na zawsze .   Pięknie i obrazowo pokazałaś wspólność przeżywania uczuć z naturą.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
    • @Berenika97 Trzecia droga. To nie takie łatwe :(   Pozostaje próbować.   Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...