Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rozlewiska nocnych świateł
obmywają brzegi ulic

Zbyt wartki, zbyt głośny
rozmazany pędem świat

Wtem, przebija się dziecięca część:
„Patrz! Tam po drugiej stronie –
-Ja..”




Rozlewiska nocnych świateł
obmywają brzegi ulic

Zbyt wartki, zbyt głośny
rozmazany pędem świat

Przelało się, znikła połać łez.
Przyzwalam na zakucie w truizm.

Opublikowano

Oryginalny pomysł, owszem. Dobry wiersz, jednak końcówka mi się nie podoba. Jakiś taki prawniczy, oficjalny zwrot. Jedynie tytuł nieco uzasadnia ten wtręt o truizmie. Ale właściwie kto komu przyzwala? Autorka czytelnikowi? Peel Stwórcy, czy może odwrotnie?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przyzwalam Ja ( autorka). Przyzwalam sobie.
" zwrot oficjalny, prawniczy" --> nieartystyczny,nienaturalny, sztuczny.
Wiersz jest wyznaniem...moim ..choć może dotyczyć większej grupy.
Cykllicznie --> świat jest wciąz taki sam, to mój stosunek do niego ulega zmianie.
Krytykuję często monotonność życia, brak perspektyw czy fakt, że nie mogę zrealizować planów. Takie pretensje ( jak często głoszone przez ludzi) są nieuzasadnione. Przecież pomijając fakt oczywisty, że jestem "trzciną myślącą", krychym istnieniem to jednak posiadam władzę nad własnym życiem. Jestem pesymistką, dlatego niekoniecznie mój wiersz wynika z epikureizmu.
Opublikowano

Wszystko rozbija sie o obraz i formę. Obraz jest nie przemyślany:
1. czy w nocy jest gwarno i wartko? - jeśli tak (np. ulice wielkich miast) to trzeba było coś napomknąć o tym więcej
2. no i nagle "dziecięca część" - to zupełnie nie koresponduje z początkiem i nijak sie ma.
3. a na końcu "łzy" - nie wiadomo dlaczego
Forma jest bez sensu, bo nie widać potrzeby jej zastosowania. Dwa światy? Dwie różne osoby? Zupełnie słaby wiersz.


Adam

Opublikowano

Czy wiersz jest zupełnie słaby? Moge szczerze powiedziec ze forma jak i tresc były przemyslane. Zalezy od odbiorcy. Jak widac niektórym sie podoba lub też uznali go za wzglednie ciekawy.
Panie Adamie mi sie zupełnie nie podoba hasło : " wierszy zupełnie słaby". Co to wnosi? Dla mnie nic. Może ktoś cicho przytaknie, mi nie pozostaje nic innego jak zaczać obronę.
1 - istnieją "nocne światła". Nie jest to nielogiczne. A nawet jesli by było to istnieje jeszcze taki termin jak licencia poetica.
2 - brak formy? przeciez ten wiersz jest zdominowany przez forme. Juz na pierwszy rzut oka widac schemat. Nie, nie to nie są dwa światy to jest całość --> logiczna i spójna.
Może nie rozumie Pan przesłania?
To ze wiersz nie jest piękny, bo zaprzecza zasadom parnasizmu, nie oznacza ze jest kiepski. Brak rymów? Brak czego? Prosze nie krytkować treści, bo to jest zarzut bardzo obrażliwy.
Dla mnie ten wiersz wiele znaczy, jest szczery i bynajmniej nie uzjnaję go za płytki. Mogę napisac co, gdzie i dlaczego, ale sądziłam ze odbierca lubi w umyśle kreować tz "wlasną wersję"
Nie rozumiem Pana postawy ...szczegołnie, że pisze w kategori początkujący.

Nie rozumiem...

Opublikowano

Wybaczcie ale czasem nie moge przejsc obojetnie wobec takich komentarzy... Panie Adamie

1. rzecza oczywista i wynikajaca z wiersza jest fakt ze mowa o duzym miescie w nocy. Chyba ze potrzebuje Pan jeszcze dwoch wersow na opis ulic duzego mista (byc moze z nazwami takimi jak Marszalkowska itp), ktory pomoglby w zidentyfikowaniu tego, co proste i wynika z tresci.

2.dzieciecy krzyk stanowi tu wyraznie pewien kontrast, ktory ma za zadanie przerwac atmosfere wiersza z poprzednich zwrotek.

3. lzy to rozpacz i smutek... powinno to byc oczywiste...zapewne z powodu niesprawiedliwosci swiata i regol w nim panujacych

Wiersz moim zdaniem byl prosty w interpretacji i nie zauwazam tu zbednie badz zle uzytych srodkow artystycznych. Mnie osobiscie bardzo przypadl do gustu.

Podsumowujac: nalezy zrozumiec wiersz zanim cokolwiek sie powie na jego temat, tym bardziej ze innym czytelnikom przypadl do gustu.



Opublikowano

Chcę Pania zapewnić, że juz więcej nie będę Pani niepokoił komentarzami. Chciałem dobrze. Przepraszam, że Panią uraziłem, proszę mi wierzyć, że kierowałem się tylko dobrymi chęciami. Musiałem "dobrać" się do treści, bo przecież to jest najważniejsze i po to, wydaje mi się, użytkownicy dodają teksty. Nie napisałem, że wiersz jest płytki i nie napisałem jeszcze kilku rzeczy, które mi Pani zarzuciła w ripoście...

Pozostaję z szacunkiem

Adam

Opublikowano

A czy napisałam, że Pan mnie niepokoi komentarzami? Z mojej strony takie słowa nie padły i nie padną. Cenię Panskie zdanie, ale zamist słów wyrażających formę przeprosin? wolałabym zaczac polemikę. Czyli geneza powstania pierwszego komentarza Adama Szadkowskiej do wiersza Julii Tomaszewskiej "Cykllicznie".

Opublikowano

hmh chyba chodzi o niesprawiedliwosc swiata... ja obraz widze tak... ktos jedzie badz porusza sie po ulicy nocnego miasta, posrod tlumu ludzi i samochodow. Nagle odzywa sie w nim pewien pierwiastek dzieciecy, ktory pozwala dostrzec piekno swiata dookola. Sytuacja sie powtarza i po chwili podmiot znow akceptuje smutny porzadek egzystencji.

Opublikowano

Cieszę się, że stara się Pan mnie zrozumieć. Mobilność jako poruszanie się samochodem? Może być to również bieg, ucieczka, spacer.

Nie koniecznie chodzi tutaj o noc w sensie dosłownym. To symbol. Skreslam powiązania z Gałczyńskim. Moja Noc jest zmechanizowana, nienaturalna---> ekspresjonizm

Wszystko jest niedosłowne, zakreślone konturami w które każdy wlewa inną treść. Był to zabieg zamierzony ( dlatego wciąz nie zgadzam się z komenatrzem pana Adama).

Nie noc jest wartka i głośna --> to jest moja refleksja na temat otaczjącego mnie świata. Wartki - płynny, podkreślam rozmazywanie się niestałość ( niemozność uchwycenia chwili, ciągłe dązenie do czegos nie znając celu swojego postępowania)

Dwie piersze strofy są takie same jak czwarta i piąta. To logiczne i podkreślające pewien absurd życia. spełnienie- rozgoryczenie. zapomnienie- uświadomienie pogodzenie sie z losem- bunt

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...