Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stary elf, na ławeczce, siedział wśród zieleni.
Początkowo sądziłem, że to wyobraźnia
legendami próbuje rzeczywistość przebić,
jednak nie, bo realny świat go wiatrem smagał.

Zagadnięty opowieść rozsnuł w zamyśleniu,
w pewnej chwili grymasem lico ból wykrzywił,
kolce ciało dopadły, nie potrafił przemóc
licznych oznak cierpienia, nie dokończył myśli.

Oddech z życiem uchodził, padło z ust, dlaczego?
Wizerunkiem wstrząśnięty przytrzymałem głowę,
co bezwładnie sunęła na spotkanie z ziemią.
Wiedział obraz baśniowy, że powinien odejść.

Rozsypuje się prochem, ginie błysk odbicia,
pozostałe fragmenty po prawości przodków
umierają w człowieku, grzebie ślady dzisiaj,
zamiatając okruchy archaicznych odczuć.

Opublikowano

Leszka wiersze technicznie bezbłędne czyta się wspaniale.
Zazdroszczę ci talentu tworzenia tych specyficznych rymów, które przydają blasku poezji przez ciebie pisanej. Chwalę, bo mi się widzi taki styl i nic nie mam "do poprawki" w tej baśniowo - rzeczywistej historii.
Pozdrawiam Piast

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Wbrew pozorom to bardzo współczesna historia. Polubiłem asonanse Piaście i one mnie chyba także. Słyszę ich brzmienie i cieszę się jak splatają się z tekstem. Pozdrawiam Leszek :)
Opublikowano

Niewątpliwie jesteś Leszku jednym z wzorcowych poetów tego forum, jeżeli chodzi o rymy.
Polubiły Cię asonanse i ci wszyscy, którzy lubią wiersze rymowane. Ja również do nich należę.
Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jakże niewiele czasu upłynęło mojej przygody z poezją. Dziękuję za miłe słowa ale wiem, ze jeszcze tak wiele nie wiem. Pozdrawiam Leszek :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Płytkie w sensie gramatycznym? Hm, to coś nowego. Możesz rozwinąć? Niedokładne - masz rację są i takie miały być w zamyśle. Przeczytaj ten wiersz na głos i jego fonetyka powinna dać Tobie do myslenia. Pozdrawiam Leszek :)
Opublikowano

No tak,przeczytałam kilka razy.
Odkryłam jeszcze inne cuda,ale nie ujawniam.
Niech każdy będzie odkrywcą.
Już wierzę w elfy i leśne duszki.A co do rymów, z pewnością
są zamierzone.
Pozdrawiam ciepło:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przeczytałeś zupełnie bez zrozumienia. Elf jest jedynie synonimem pozytywnych cech (tak jest przedstawiany w filmach i książkach), które giną we współczesnym człowieku. Pozdrawiam Leszek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...