Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bezpowrotnie straciła błysk w oku
zgładzona drwiną przepraszała
zmieszana pornografią zasłoniła
małymi rączkami morze martwe
reakcja katalizy zakończona
nie będzie dobroci
wróci

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




mysle ze taka prosta forma jest akurat, na taki temat trudno pisac.
morze martwe, błysk w oku i kataliza to takie metaforki zmiany i cierpienia, tak mysle, moze sie myle;) a moze cos zaproponujesz?
Opublikowano

tak, ale błysk w oku to oklepane.morze martwe....taka wielość zanczeń nie wiem czy jest to adekwatne do tematu.nie będę Ci zmieniać wierszyka bo jest Twój zreszta chyba bym zmieniła za dużo i byłoby już całkiem co innego.tak, masz racje-to trudny temat.
skoro zminay-kataliza to dlaczego zakończona i dlaczego w takim razie wróci?albo jedno albo drugie.zobaczymy co inni powiedzą; nie uważam się za eksperta.jednak sposób w jaki opisałeś molestowanie nie trafia do mnie wcale i już;). pozdrawiam i do przeczytania:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




błysk jest oklepany to prawda, ale tu jednak pasuje, mym skromnym zdaniem. morze martwe to po prosty łzy. reakcja katalizy zakonczona, dlatego, ze katalizator-sprawca zaistnial, nie ma reakcji bez katalizatora. wróci, bo wracaja i tyle.
nie jest moze bardzo czytelny ten wiersz, ale chyba nie moze taki byc, temat bardzo ogranicza. napisalem jak umialem i moglem najzwiezlej;)
wielkie dzieki za pochyleniem sie nad tym materialem:)

Pozdrawiam serdecznie:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Skończony"? - chyba optymizm na wyrost ;)
te dwa czasowniki na końcu (inwersyjne, więc drętwo), użycie przymiotników "rozczulających" (wprost!): 'bezpowrotnie', 'zgladzona' to tak, jakby spytać: to jest be, zgadza się pan, tak?!
"zmieszana pornografią" - co znaczy zmieszana? to obserwacja autora czy raczej domysł? może wystarczyłby opis reakcji (bez interpretowania - to zostawmy czytelnikowi).
"morze martwe" - martwe morze? (inwersja, a ponadto Morze Martwe - nazwa geogr.)
Dla mnie za bardzo wyobstrachowany z rzeczywistości (zwłaszcza w cz. pierwszej), metafora z katalizą jest ciekawa i mocna.
Chyba jednak do pracy?
;)
pzdr. b
Opublikowano

"Skończony"? - chyba optymizm na wyrost ;)
te dwa czasowniki na końcu (inwersyjne, więc drętwo), użycie przymiotników "rozczulających" (wprost!): 'bezpowrotnie', 'zgladzona' to tak, jakby spytać: to jest be, zgadza się pan, tak?!
"zmieszana pornografią" - co znaczy zmieszana? to obserwacja autora czy raczej domysł? może wystarczyłby opis reakcji (bez interpretowania - to zostawmy czytelnikowi).
"morze martwe" - martwe morze? (inwersja, a ponadto Morze Martwe - nazwa geogr.)
Dla mnie za bardzo wyobstrachowany z rzeczywistości (zwłaszcza w cz. pierwszej), metafora z katalizą jest ciekawa i mocna.
Chyba jednak do pracy?
;)
pzdr. b


to mi pan namieszal;)
"zmieszana pornografią" - to obserwacja. "zasłoniła" - musi byc bo odnosi sie do nastepnego wersu, "morze martwe" napisalem z malej, bo staram sie nie uzywac duzych literek;) a poza tym to metaforka łez dziecka. dlaczemu inwersja sie panu nie podoba, w tej formie wiersza, moim skromnym, ma sens. za katalize dziekuje, tez uwazam za mocny akcent!
wiec cos pokombinuje w takim razie;P

Dziekuje pieknie
Pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"zmieszana" - to odczucie czyje? piszącego (domysł), moim zdaniem lepszy jest opis reakcji bohaterki - konkret.
kolejność słów w wersach jest wymienna, nic nie musi ;0, nb. inwersje mają funkcję "podnioslości" (język uroczysty, stylizacja np. biblijna etc. - coś znaczy coś, nie ma niczego otr, tak sobie - "misię" ;)
pzdr
.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tego nie słychać kiedy serce pęka. Zimne ukłucie, jakby w środku coś się zerwało. Nie widać nic, lecz oczy ciemnieją. Ciężki oddech. Głos słabnie. Czas i powietrze staje. Co ty robisz. Noc. I tylko cień zaczyna mówić w twoim imieniu. Jak mogłeś! Bracie. No jak? A ty, dlaczego mu na to pozwalasz - Dlaczego?
    • Sąsiedzkie smaki tianguis między blokami rodzinny piknik grają w Dobble ona wierci ognistym ciałem madrytczykom za trzy lata umrze jej matka na pogrzebie wpatrzę się w jej przyschniętą twarz resztkami melona na Kijowskiej ulicy czy mam współczuć wiedząc jak żyła ojciec trząsł się kładąc wieniec na kratę jest mi przykro że cierpisz powiem tak każdemu szpikulcowi bo to broń przeciwko sobie a ksiądz niech się lepiej już zamknie nie ma ładnych pogrzebów.
    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...