Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dyskoteka


Rekomendowane odpowiedzi

Disc Jockey przestrzeni gra zasady
życia i przechodzenia tam
po harmonii pragnień i podaży

na mszy towarów i gestów
chór rybaków
wybija rytm na tacach

chochoły dyrygują
ekstazą srebrników
treserzy zaganiają szczury
uzdrowiciele łokci rechoczą
na dobrach

pod stołami frajerzy
czytają modlitwy
pośladkami piszą wiersze
na wierszach.

Show goes to unknown on...

Pod wpływem dyskusji pozmieniałem, starałem się zachować myśl pierwotną. Bezet mi przewrócił rolę chochołów i więcej, słusznie. Powiedzcie coś. Stefan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, istnieje "Ewangelia Judasza", , zdania co do źródeł sa podzielone - czy to tylko apokryf, czy tekst źródłowy. Zatem srebrniki mogą nabierac innego sensu - o tyle, o ile sama postac Judasza jest jednak skomplikowama. Można pokusic się o motyw Molocha - któremu skladano ofiary, czyli palono. I wtedy te chochoły nabrały by ciekawszego znaczenia - pzrynajmniej ja tak uważam.

i to:
Pod stołami frajerzy czytają modlitwy
pośladkami piszą wiersze na wierszach.

czy to nie jest zbyt efekciarskie ?
na razie tyla :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czy siak - z pozytywnym Judaszem, czy też nie - z kruszcu, czy też w formie plastikowej płytki - "srebrniki" ciągle kuszą blaskiem, pulsacyjnie omamiają, przyciągają ...

dla mnie - nie ma efekciarstwa, co innego gdyby pośladkami pisali wiersze na wieszczach;)

efekt jest, efekciarstwa nie widzę - może zaślepiona błyszczącymi srebrnikami;)

pozdrawiam
eva

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewo - srebrniki może i kuszą, ale kto je bierze ? Homo sapiensy tak zwane, faktycznie czasem do przesady, zatem symbol srebrników pozostał, chociaż dla mnie pierwowzorem jest własnie Moloch - jako obraz pożerającego ludzi.
a teraz druga kwestia - tego efektu - spróbowałem sobie wyobrazic sytuacje owego dwuwersu -po prostu i dośc dziwnie to wyszło. Żeby pisac pośladkami, hm... Nie, nie będziemy tacy litościwi, wymagajmy !!!
:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M. Krzywak; nie sądzę, aby wielu z tych którzy gonią za pieniądzem wiedziało z czym jeść Molocha i nie sądzę by myśleli o Judaszu w ślepiym dążeniu. Pieniądz stał się teraz symbolem wygody, przyjemności i władzy. Srebrnik uległ ewolucji wraz z Homo sapiensami.
To tylko moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdziwiona, że napisałeś dokładnie tak, jak ja to widzę. Zgadzam się ze wszystkim.

„chochole” to takie polskie narodowe, „nie to miejsce, nie ten czas”, dałbyś coś bardziej światowego ;-)

„pośladkami piszą wiersze na wierszach” – to dla mnie puenta.
Pośladki pasują, nie tylko dlatego, że „Stefanowe” (nie dosłownie – mam nadzieję;), a „piszą wiersze na wierszach” jest w kontekście wiersza bardzo trafne, prawdziwe, to jest właśnie ten najpaskudniejszy, najbardziej śmierdzący proceder, z którym osobiście nie mogę się pogodzić.

Szczerze chwalę wiersz. W interpunkcję i te inne się nie wtrącam, bo się nie znam.

Pozdrawiam
;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewo - ja widzę taką róznice - świadomy wybór - srebrnik, padac ofiarą - Moloch. I teraz pytanie, jakie mity w tym wierszu mają byc obalone - oczywiście sprzedaż. Ale spzredaż bardziej cielesna, niż duchowa (już pomijam moje nastawienie do dydaktyzmu i umoralniania). Zatem pytanie się rodzi - sprzedaż duszy, czy ciała dla przyjemności ? Zatem porównywanie dyskoteki to symboliki głębszej, chociaz jaskrawej - to jest własnie proba sprzedania towaru. Zresztą tutaj chodzi tez o przekaz - sakralizacja rzeczywistości komerycyjnej, czyli mamy obraz profanacji takowej - ale pytanie - od ilu wieków już jest ta sama sytuacja ? Ciągle była, jest i będzie. Wreszcie - po co komu odmawiac przyjemności ? A niechże sobie tańcują na tych dyskotekach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Koryto jest trywialne, pragnienia są w marzeniach (dalej), rybacy to też ludzie, tam - a gdzie to?, chochole ciała, czyli ludzie - chochoły?,a może lepiej, żeby chochoł zostal tym widmowym strachem?

czyli może tak:
Disc Jockey przestrzeni gra
zasady życia i przejścia
wzdłuż harmonii podaży

w czas mszy towarów i marzeń
chór rybaków
wybija rytm na tacach

chochoł ugina ciała
ekstaza srebrników
treserzy zaganiają szczury
uzdrowiciele łokci rechoczą
na dobrach

pod stołami frajerzy czytają modlitwy
pośladkami piszą
wiersze na wierszach

show goes on


Gratuluję inżynierze!
pzdr. b
PS. odszukaj wiersz Ewy Lady o supermarketach i mszach (bardzo podobne punkty ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No tak,rehabilitacja Judasza galopuje, w kontekście, że spełnił misję nakazaną. Ale czyn "srebrnikowy" pozostaje negatywny "na padole". Motyw Molocha gdzies tam wywiera wpływ na wyobrażnię zawsze, choć nie dominuje. Od efekciarstwa chce być dalej, ale to kwestia delikatna, nastrojowa. Dz za cenne myśli, pozdrawiam, Stefan.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Koryto jest trywialne, pragnienia są w marzeniach (dalej), rybacy to też ludzie, tam - a gdzie to?, chochole ciała, czyli ludzie - chochoły?,a może lepiej, żeby chochoł zostal tym widmowym strachem?

czyli może tak:
Disc Jockey przestrzeni gra
zasady życia i przejścia
wzdłuż harmonii podaży

w czas mszy towarów i marzeń
chór rybaków
wybija rytm na tacach

chochoł ugina ciała
ekstaza srebrników
treserzy zaganiają szczury
uzdrowiciele łokci rechoczą
na dobrach

pod stołami frajerzy czytają modlitwy
pośladkami piszą
wiersze na wierszach

show goes on


Gratuluję inżynierze!
pzdr. b
PS. odszukaj wiersz Ewy Lady o supermarketach i mszach (bardzo podobne punkty ;)


Dzieki Bogdanie, z tym chochołem zabiłeś mi klina, chyba pozytywnego. Ale wywaliłeś z mego 3 wersa prawo podazy popytu, no i rybaków rozciągnąłeś poza koloratki. Interpunkcję rozwiązałeś błyskotliwie, przyznaję, dz, mam z tym problemy, nie byłem na lekcji. Pozdrawiam, Stefan.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
    • @aff @affkobiety puch marny- no cóż - pozdrawiam ślicznie i dziękuję z uśmiechem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Jacek_SuchowiczSą Poeci wrażliwi i są tacy jak łza....pomyślałam czytają odpowiedz jakkolwiek  po szkolnemu zbyt wybrzmiała teraz moja myśl.No i  Ładnie  tylko ''ja ten poeta''  co reaguje na Małpy.....i uczymy się choć różnie to wychodzi...potykając się o siebie.Czasami właśnie to dziecka słowo uświadamia nam że ''jak to tak; to na prawdę ma miejsce......i wtedy piszemy z dziecinną łatwością bawiąc się słowami.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @FaLcorN , ależ więziennictwo jest częścią naszej rzeczywistości i tak jest od dawien dawna. Tylko dlatego, że ja ten temat poruszyłem w kilku moich wierszach w dosyć delikatny sposób, to ty już zadajesz dramatyzujące pytanie zaczynające się od słów "jeżeli więzienie to nasza przyszłość..."? Ale widocznie taka twoja wrażliwość...
    • @yfgfd123 Nie płacz bo rzeki wyleją..
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...