Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Twoja opowieść nie daje mi spokoju. Pewnie wiele razy obojętnie przechodzimy szosą obok bezradnie skaczącej między kołami samochodów, żabki. Wiele razy zdarza się przejść obok zmiętego bliźniego, odwracając dokładnie głowę; śpiesząc ku realnemu lub wirtualnemu szczęściu. Tacy jesteśmy?
Pozwól przytoczyć Twoje słowa, proszę. Pozwól podpisać „Ewa Katarzyna”. Są piękne i pokropione moimi łzami. Twoja zgoda – zadośćuczynienie za moje noce niedospane, za moje łzy.
Patetyczne? Tak!
Jeśli nie zgodzisz się – posłucham. Tylko żal zostanie.
Książę pędził nowym samochodem do domu. Karocę porzucił razem z końmi w stajni. Taki książę.
Śpieszył do żony, do dziatek zostawiając troskę o swoje fabryki i konkurencję wykwalifikowanym pracownikom. Dobrze im płacił.
Po niedawnym deszczu droga była mokra, błyszcząca, a z rowów wyskakiwały na nią żaby prosząc nie o pocałunek, jakby o śmierć...

„Wracałam ze szkoły. Na poboczu leżała rozpłaszczona skóra z ropuchy - już trzeci dzień, więc właściwie sucha, much jeszcze nie ma. Popatrzyłam na drogę i zobaczyłam tuż przy linii na środku jezdni żywa ropuchę. Przejechał samochód, ale minął ją. Cofnęła się o "półskoku" i skuliła. Myślę - zdejmę ją z szosy. Na moim pasie jednak pojawił się sznur samochodów, jakby dopiero co otworzyli rampy na jakimś przejeździe kolejowym. Stanąć na poboczu na wsi (nie ma żadnych wystaw, sklepów ect, są domy, w domach okna, w oknach firanki a za firankami - kto wie czyje oczy) - to trochę niezręcznie jest. Powoli więc spacerkiem szłam dalej. Ale uszłam może dwa-trzy metry, kiedy samochody przestały pędzić. Myślę - wrócę i zdejmę tę żabę. Odwróciłam się. Siedziała bez ruchu, ale tym razem na jej pasie jechał samochód. Wziął ją między koła. O mały włos nie wtarabaniłabym się na jezdnię, ale usłyszałam samochód na moim pasie. Przejechał. Już byłam pewna, że przeniosę tę żabinę - ale kolejny raz zza górki wyjechał samochód - na pasie ropuchy. Pomyślałam - weźmie ją też między koła. Nie wziął.
Pierwszy raz zobaczyłam i usłyszałam, jak eksploduje rozjechana ropucha. Trzasnęła, jak kartonik po napoju, albo torebka z chipsów a z rozerwanej skóry rozprysły się wnętrzności. Trach i chlup. Potworne. Kiedy jutro pójdę do pracy, - skóra będzie już wyschnięta i wcale nie będzie wyglądała gorzej od tej, którą od trzech dni mijałam, od tych, które już wiele razy mijałam. Ale chyba teraz przechodząc obok kolejnych suchych skórek będę widzieć te półskoki i przykulenia, słyszeć pęknięcie skóry (to naprawdę bardzo głośny "efekt") i rozbryzgiwanie się wnętrzności. Nie śmiej się, bo poczułam dziś prócz tego, co opisałam coś jeszcze - smak bezradności i bezsilności. Smutno mi.
Ewa Katarzyna”

Zastanawiał się – przyszłość? Tak pędził przez swoje życie, życie żabek. Droga była śliska, bardzo śliska od deszczu, i żabiego życia.
Książę dojedzie szczęściem innych do swojego?
Zakręt.
Drzewo.
Ostatnie co zapamiętał.

Proszę.

Jeśli się zgodzisz – opublikuję
Nowy nick dam
ewa i adam
(Twoje przeżycie – moja ramka)
EWA KATARZYNA i adam sosna (2006.04.23)

Opublikowano

dzie wuszka
morena
tekst Ewy Katarzyny
nie był przeznaczony do upublicznienia
za jej zgodą to zrobiłem
otoczyłem paroma zdaniami ramki
wykorzystałem frgmenty maili
sądzę, że tekst niesie w sobie wiele emocji
Jej i moich
nie poprawiłem tych zdań
doszedłem do wniosku, że jest w nich prawda, uczucie
dla mnie nie były
nie są niezręczne
są piękne i mądre
dzięki Ci za trud

Opublikowano

przedwczoraj siedziałam w pracy nad stertą protokołów, okno otwarte, ciepłe promyki lizały szyję
z monotonnej pracy wyrwał mnie krzyk koleżanek, do pokoju wpadł tłusty, wiosennie buczący bąk, był piękny, widziałam jego włochaty tułów
zanim zdążyłam zareagować ciężka gazeta [Pani!] przetrąciła mu skrzydełka, padł na wykładzinę a piękny pantofelek [brązowy] rozgniótł tłustego owada na miazgę
zdziwicie się ale usłyszałam odgłos podobny do opisanego przez Ewę i śmiech panienki
cóż mogę dodać?
posmutniały mi uszy

ps. ++

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
    • @Waldemar_Talar_Talar Zatem smacznego :) pozdrawiam
    • @infelia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      nie nie. Już mam napisany od dawna teraz będę pracować nad nowymi.
    • @Whisper of loves rain Ależ to jest świetne! Podziwiam każdy wers, mimo że nie przepadam za nierymowaną poezją. To jest wyjątek od reguły. Super.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...