Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Usiadła pod ścianą i czekała. R. przyszedł dokładnie o 21.45. tak, jak jej obiecał. Zamknęła oczy i przycisnęła je do kolan.
- No, wstawaj – powiedział ochryple.
- Jeszcze nie – odparła spokojnie stłumionym głosem.
R. podszedł do okna, wiedział, że póki nie będzie chciała nic nie osiągnie. Czekał.
Po kilku minutach zaczęła dzwonić jego komórka. Lekko zirytowany poinformował rozmówcę, że nie ma w tej chwili dla niego czasu i wyłączył telefon.
Podniosła głowę i szepnęła: już.

R. podobało się, gdy prosiła, żeby jej pomógł. Czuł się ważny, potrzebny. Wiedział, że jest w jakimś sensie od niego zależna, bardzo podobało mu się to uczucie.

Przed północą wyszedł na palcach z pokoju i zamknął drzwi. Spała. Lubił patrzeć na nią właśnie wtedy, gdy śpi. Nareszcie oddychała spokojnie, równomiernie. Napawał się tą chwilą. Bardzo rzadko czuł się wykorzystywany, częściej odbierał to jako rolę opiekuna, którym stał się dla niej zupełnie naturalnie.

Niedługo po tym wieczorze znów się spotkali. Tym razem czekała na niego w łazience. Siedziała na brzegu wanny w samej bieliźnie. Już dawno przestała czuć przed nim wstyd. Miała wrażenie, że i tak wobec wiedzy, jaką o niej posiada, jest dla niego naga.
R. wszedł i bez słowa zaczął szykować kąpiel. Nie czekał na to, co mu powie. Była mu za to ogromnie wdzięczna. Po chwili łazienkę wypełniła jaśminowa para. R. wyszedł do kuchni po wino i kieliszki. Wrócił, gdy zanurzała się w pianie.

Momentami czuła wyrzuty sumienia, że tak absolutnie go absorbuje sobą. Ma przecież swoje życie, rodzinę. Zastanawiała się, jak tłumaczy się żonie. Tak naprawdę wcale nie chciała tego wiedzieć, dlatego też R. nigdy o tym nie wspominał.

Jakoś to będzie – powiedział jej kiedyś, gdy sądziła, że teraz już na pewno koniec z ich znajomością, po raz kolejny. Jednak wracali. R. twierdził, że są sobie przeznaczeni, że musieli na siebie trafić, bo inaczej czuliby pustkę. Łącząca ich przyjaźń jest zbyt silna, by dać się zapomnieć i odłożyć na półkę.

Pewnego razu zapragnęła by się z nią kochał. Wtuliła się i zastanawiała jak mu o tym powiedzieć. R. od razu wyczuł, że jest podniecona. Często w takich chwilach musiał się hamować, nie mógł posunąć się dalej, niż sobie obiecali. Zresztą teraz miał żonę, dziecko. Nie mógł. Wyczuła jego wahanie. Szepnęła: tylko ten jeden raz.

Dopiero następnego dnia zrozumiała, jak wielki błąd popełnili. Przekroczyli granicę, której dotąd dokładnie strzegli. Chciała sobie powiedzieć – trudno – lecz nie potrafiła. Wiedziała, że już nic nie wróci i nie będzie takie, jak przedtem.

Cały długi tydzień milczeli do siebie. R. wyjątkowo tęsknił do jej oczu, ale bał się w nie spojrzeć po tym, co się stało. Wreszcie postawił wszystko na jedną kartę, zadzwonił do niej.

Opublikowano

Tytuł zapowiada coś ekscytującego, pierwsza scenka buduje napięcie, zawiązuje intrygę jakaś tajemnica, którą trzeba w miarę czytania rozwiązać...niestety dalej nie ma już nic...

Bohaterowie snują się w milczeniu...On przychodzi do niej ona go kocha, ale martwi się o jego żonę i dziecko, mają jakiś tajemniczy układ, w którym nie mogą uprawiać ze sobą seksu " tak sobie obiecalii" Czyli facet pomaga tej kobiecie bezinteresownie, poświęca swoją rodzinę by jej pomóc i jak rozumiem, napiszesz coś o tym jeszcze, bo przypuszczam , że to nie może być koniec...

Nie wiem jeszcze , kto tu jest postacią negatywną a kto pozytywną, jeśłi oboje, są pozytywnymi, nie będzie między nimi konfliktu to będzie mdłe tak jak styl tego opowiadania. Nie jest to literaturatura porywająca, taka , którą się pamięta długo, czasem cytuje i zachwyca się nią...no ale nie skreślam jeszcze, poczekam jak to się rozwinie....

Pozdrawiam.

Opublikowano

Podoba mi się ten oszczędny styl, krótkie zdania i lakoniczny opis sytuacji. No ale co dalej? Wyczuwa się że to nie jest zwykły romans, tych dwoje łączy jakaś tajemnica.
"Miała wrażenie, że i tak wobec wiedzy, jaką o niej posiada, jest dla niego naga. "
No i to , że mężczyzna opiekuje się tą kobietą w jakis szczególny sposób.
Słowem jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Będzie, prawda?

Opublikowano

- Halo?
- ...
- Ach, to Ty...
- Musimy się spotkać.
- Tak.
- Porozmawiać.
- Dobrze.
- Będę u Ciebie za 2 godziny.
- ...
- Dobrze?
- Czekam – odłożyła słuchawkę nie czekając na odpowiedź. Poczuła ciepło w sercu, że R. pierwszy przełamał milczenie.

Przyszedł punktualnie, nastawiła wodę na herbatę. Usiadł pod oknem i wbił wzrok w podłogę.
- Nie mogę... – powiedział po chwili łamiącym głosem i wybiegł z mieszkania.
Zatrzymała go krzykiem. Wrócił.
- Chodź do mnie, porozmawiamy – powiedziała spokojniej i zaprowadziła go do swojego pokoju. – Przytul się, nie wstydź się, nie ma czego – szeptała na przemian.
- Kocham Cię.
- Wiem. Wiem skarbie, też Cię kocham.
- Ale nie tak, kocham Cię jako kobietę – odsunął się od niej i spojrzał jej w oczy. – Kocham, rozumiesz?

Płakali cicho i spokojnie, razem było im łatwiej, zawsze.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Straciłam Cię?
- Nie, nie wiem...
- Co z Moniką? – Na to pytanie z niechęcią odwrócił głowę. – Nie mówmy teraz o niej.
- A kiedy? Musimy przecież...
- ...
- Wiem, że ją kochasz, macie dziecko.
- To nie sprawiedliwe
- Nie będę Twoją kochanką, zapomnij o tym. Nie pozwolę traktować się jak „ta druga”.
- Oczywiście, że tak nie będzie!
- Więc, jak? – ukrył twarz w dłoniach. Przyniosła herbatę. – Pij. Zaraz do tego wrócimy.

Przesiedzieli razem całą noc. Próbowali znaleźć złoty środek. Nad ranem zasnęli nie mając żadnych pomysłów i nadziei na przyszłość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...