pęka klepsydra i
dzień znika w mroku
zeszklone mrozem
cudowne remedium
gdzieś
nad koronami starych drzew
piórem anioła
wędruję
po krągłościach srebrzystosiwych
tu
śmiałą pieszczotą
córka księżyca
niczym lustro pośród skał
ciepłem
błogosławi istnienie