Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uplotłam warkocz z błogości atłasu,

zapach rumianku obudził modlitwy,

brązowe morze, tonie w tle kontrastu,

pejzaże zamszałe w kąpieli przenikły.



Czystość miłości, patrzy na mnie czule,

z oczu biją złote iskry uwielbienia,

czarny kryształ tryska o pięknym tytule,

unika spłoszony mojego spojrzenia.



Spija słodki oddech z ust, różem nabrzmiałych,

pochód rozkoszy dobija się szturmem,

strojnie balansuje na szeptach omdlałych,

stoi na modrym, wysokim koturnie.



Czerwona polewa wstydzi się policzka,

usypia w mym ciele miód, spazmem wyssany,

prądy dreszczy błądzą po rajskich uliczkach,

sady kwitną bujnie w srebrnych rosach rannych.

Opublikowano

komentarz zbędny - reakcja oczywista (odruch wymiotny powodowany wypiciem herbaty z 15 łyżeczkami cukru)

Never seek to tell thy love
love that never told can be
for the gentle wind doth move
silently, invisibly
- czy nie lepiej pozostawić miłość właśnie taką?
[W. Blake]

pzdr.

Opublikowano

Do Mikołaja:
Tak się składa,że mam w rodzinie krytyka literackiego,który powiedział:Prawdziwy poeta,nigdy nie potępi cudzego wiersza.Jeśli to zrobi,to wiadomo,że to amator i jeśli wiersz mu się nie podoba, to znaczy,że dany wiersz jest bardzo dobry.
Krytyk ten,na temat moich wierszy ma takie zdanie:Wiersze cofnęły się w czasie, ale dziś właśnie nam tego brakuje.Twórz,więc tworzę.

Opublikowano

może nie trzymaj się tak kurczowo zdania innych, zarówno tych krytyków przez duże K. (wg Ciebie) i tych na forum... a nie sądzę, żeby którykolwiek z komentatorów miał na celu "potępianie" wierszy innych, podchodzisz do tego zbyt ambicjonalnie. Wolność słowa mamy, nie zawsze się to podoba, ale nikt nie ma ambicji potępiania innych, bo mu na tym nie zależy i nie rozmienia się na drobne.
pzdr.

Opublikowano

Chodziło mi o to,że prawdziwa miłość jest niepojęta.Przykro mi bardzo,iż wywołałam niemal skandal.Nie cierpię różowego koloru.Być może wiersz jest ścierą i nie godzien komentarzy.W zasadzie,to nie mój styl,po prostu chciałam napisać coś innego.Rzeczywiście tryska z niego słodycz.Jestem romantyczką,nawet przesadną.Rozumiem,że takie wiersze w dzisiejszych czasach nie mają siły przebicia, ale miłość to miłość.Jaki można było dać tytuł temu wierszowi?Może jednak ma on jakieś swoje plusy,czy same minusy?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





hahaha.ale się ubawiłem.
nie zamierzam cię POTĘPIAĆ.
ten twój krytyk literacki w rodzinie ma racje w sprawie pierwszej,natomiast okłamał cię że wiersz jest dobry.
niestety nie jest-dla mnie,mam w końcu prawo własną opinię tutaj wyłożyć.
tytuł jest banalny.dlaczego?bo bardzo oklepany.historia poezi nie wymyślono wczoraj więc napewno są dziesiątki podobnych tudezież identycznych tytułów.
nie wiedziałem że czystość milości potrafi patrzeć.
temat gwałocony setki razy.
liryk wieje patetycznością.niezliczoność metafor przejaskrawia i odrzuca.
poza tym wiele rzeczy jest nieuzasadnionych.
sprzedałaś to,ale ja nie kupuję.

i jeszcze jedno.po co pisać coś co jest i było?
bądź oryginalna może,
zostaw przeszłość w spokoju
i nie cofaj się w czasie .
czytaj a zrozumiesz,czytaj dużo.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena A gdybym się wyzbył tej kurtuazji?, nie popisałeś się, nie wyjaśniłeś cyt. 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      bo przecież pisząc, wiem, że "że wszystko to wiedziałeś bez mojego " marudzenia"", to nie wiem tego; Gdybym widział, zakładając to, na pewno nie obarczył bym Cię tym kolejnym pytaniem o zrozumienie Twojego cytatu. Jeśli jest Tobie zbyt ciężko, to mnie też. Myślę że chcemy wiedzieć, nie tylko my obaj. Pozdrowienia ślę.
    • @Wiesław J.K.   dzięki wielkie Wiesławie :)
    • Nie umiem powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Czy wtedy, gdy usłyszałem w środku nocy zgrzyt furtki, czy gdy znalazłem pod wycieraczką zardzewiały gwóźdź – długi, wygięty na końcach, jakby czekał na dłoń. A może wcześniej – kiedy się wprowadził, a jego córeczka, może z rok młodsza od mojej, biegała po ogrodzie i krzyczała do nikogo, w puste powietrze: – Nie ruszaj mamy! Nie ruszaj mamy! Robert był sąsiadem idealnym. Zawsze punktualny. Zawsze pomocny. W piątki śmieci, w soboty grill, w niedzielę po kościele – dzieci na rowerkach. Uśmiech miał gładki, jak wypolerowane szkło. Ale oczy… gdy patrzyłem w jego oczy, czułem, jak zimno rozlewa się po moim kręgosłupie, jakby w środku zamiast źrenic coś się w nich poruszało. Niektórzy ludzie chowają coś pod skórą. On chował to głębiej – jak larwa drgająca pod celofanem. Czasem, gdy stał na balkonie, jego cień do niego nie pasował. Był o ułamek sekundy spóźniony. Ale była też inna rzecz. Kiedy mówił, jego odbicie w szybie… jakby nie otwierało ust. Pierwsze ciało znaleźli we wrześniu. Drugie w październiku. Trzecie w grudniu, tuż przed Świętami. Kolejne w marcu. Zawsze zatłuczone młotkiem. Zawsze kobiety. Zawsze noc. Ostatnia trzynaście lat. Dziewczynka. Media pisały o „fryzjerze”, bo ofiarom wkładał do dłoni wyrwane z ich głów włosy. Ale ja wiedziałem wcześniej. Bo widziałem go, jak wychodził nocą. Z czarną torbą. Bez pośpiechu. Z tą jego twarzą – spokojną jak po spowiedzi. Zacząłem prowadzić dziennik. Zanotowałem każdy jego krok. Kiedy wychodził. Kiedy wracał. Co niósł. I coś we mnie pękało z każdą nocą. Zacząłem śnić o nim. Ale nie tak, jak człowiek śni o kimś. Śniłem jakby za niego. Widziałem jego oczami. Czułem chłód żelaza. I jego ciężar w dłoni. Puls drugiej osoby. Zanim ucichł. Czasem, przeglądając dziennik, nie wiedziałem, czy czytam swoje notatki, czy dopiero mam je napisać. W grudniu wysłałem anonim do policji. Potem zdjęcia – jego, wychodzącego z torbą. Cisza. A potem dostałem list. Bez treści. Bez znaczka. W środku – zdjęcie mojej córki. Plac zabaw. Zrobione z daleka. Jej buzia zamarznięta w półuśmiechu. Na odwrocie – odcisk buta, błotnisty i ciężki. Tego wieczoru córka długo nie zasypiała. Chodziłem po domu, zapalałem i gasiłem światła, sprawdzałem zamki. Już miałem wychodzić z jej pokoju, gdy powiedziała: – Tato? Zatrzymałem się w drzwiach. Odwróciłem głowę. Siedziała na łóżku, z nogami podciągniętymi pod brodę. Na palcach – czerwone plamy. Mogła to być farba. – Nie śpisz? – spytałem. Skinęła lekko głową. Jej oczy błyszczały. Ale nie jak u dziecka. Jak u kogoś, kto coś przeczuwa. – Coś się stało? Zawahała się. Jakby słowa były za ciężkie. – Po prostu... miałam sen – wyszeptała. – Zły? Nie odpowiedziała. Tylko spojrzała na mnie długo. Uważnie. Jakby próbowała zobaczyć, kim jestem pod skórą. Jakby patrzyła... przez szybę. A potem zapytała: – Tato... czy to coś, co patrzy przez twoje oczy, też śni? Nie pamiętam, jak wyszedłem z jej pokoju. Pamiętam tylko, że drzwi zamknęły się za mną same. I że przez długą chwilę nie miałem odwagi ich dotknąć. Poszedłem do Roberta. Otworzył jak zawsze – w kapciach, z dzieckiem przy nodze. W tle cicho grała kolęda. Czuć było jabłka z goździkami. – Potrzebujesz czegoś? – zapytał. – Nie. Chciałem tylko… porozmawiać. Uśmiechnął się. Nachylił się lekko, jakby mówił z odbicia w lustrze: – Trudno jest być tylko niewinnym, prawda? I zamknął drzwi. Bez pożegnania. Zasuwka zaskoczyła cicho. Zbyt cicho. Od tej nocy nie śpię. Moja żona pyta, czemu znowu palę. Nie potrafię odpowiedzieć. Może dlatego, że zapach dymu zagłusza coś słodkiego, mdłego – jak zepsute jedzenie w ustach. Czasem czuję to coś obcego na dłoniach. W szafie trzymam młotek. Nie pamiętam, żebym go kupował. Obok niego leży dziewczęcy bucik. Różowy, z zerwaną kokardą. Nie od mojej córki. Nie od nikogo, kogo znam. W dzienniku znajduję zapiski, których nie rozpoznaję: „Nie krzyczała.” „Skóra pod paznokciem.” „Kolor włosów: ciemny blond. Zbyt młoda.” Pismo wygląda jak moje. Ale ja nie czuję, że jest moje. Jakby ktoś pisał mną. Wczoraj znalazłem pod poduszką pustą kartkę. Z tyłu przypięty – pukiel włosów, związany dziecięcą gumką w kształcie serca. Nie od mojej córki. Za jasne. Za idealne. Dziś w nocy śniłem, że śpię, a we śnie śniłem, że wstaję. Gdy się obudziłem – stałem w łazience. W ręce miałem nóż do tapet. Nie ciąłem. Tylko patrzyłem. Lustro było zaparowane. Ale ktoś zdążył w nim palcem narysować dziwny symbol. Jakby odwrócona trójka. Za mną... Coś się poruszyło. – Tato? Odwróciłem się. Córka stała w drzwiach. Na jej palcach – wciąż te czerwone plamy. Ale już nie wyglądała na przestraszoną. Jej oczy patrzyły na mnie spokojnie. Jakby już wszystko rozumiała. – Nie wychodź – szepnęła. Rano wyjąłem z kieszeni młotek. Zardzewiały. Ciepły, jakby jeszcze oddychał. Nie pamiętam skąd. Ale trzymałem go w dłoni jakby był mój od zawsze. Na ścianie w korytarzu zawisło nowe lustro. Nie wiem, kto je powiesił. Pewno żona. Ale to odbicie nie moje. Kiedy przechodzę obok… … moje oczy patrzą na mnie, jakby znały coś, czego ja jeszcze nie znam. Moją przyszłość.      
    • @Wiesław J.K. - dzięki - 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - dokładnie tak jak w komentarzu - dotykają głęboko to prawda -            - dziękuje za tą refleksje -                                                             Pzdr.serdecznie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - cieszy mnie twoje lubienie - dziękuje -                                                                                Pzdr.serdecznie. Witaj - dziękuje za miły ciepły komentarz -                                                                            Pzdr. @huzarc - @Wiesław J.K. - uśmiechem wam dziękuje -
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...