Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

może teraz wyjdę na niedokształconą, bo jednak sama piszę wiersze a interpretując miewam problemy z... odróżnieniem podmiotu lirycznego od bohatera.

Moja polonistka łapie bardzo za słowa...pewnie ma rację.. Powiedziała tak:
gdyby był wiersz:

"...jestem kamieniem
leżę na drodze
wszyscy mną pomiatają"

to: kamień jest bohaterem lirycznym
podmiotem lirycznym nikt nie pomiata - bo to bohater liryczny jest tu pomiatany...
bohater liryczny mówi, że jest kamieniem, a jednak kamieniem nie jest...on tylko mówi hmmm... :/ poplątane :/

/polonistka zagmatwała?/

czyli pisząc interpretację (np. na maturze) wolno mi użyć jedynie stwierdzenia "podmiot liryczny mówi"
a jeśli on mówi np.

"czuję zapach jabłek
śpię spokojnie itd"

to nie wolno mi stwierdzić, ze podmiot liryczny czuje zapach i śpi spokojnie? bo podmiot liryczny nie moze czuć i spać on tylko mówi....?

no i ja już nie wiem :/ :(:(
HILFE!

Opublikowano

u - bo to jest kłopot... Poetyka powiada iż nigdy nie powinno sie utożsamiac podmiotu lirycznego z autorem. Zanegowano tez odwieczne pytanie "co autor chciał powiedziec w tym wierszu" itp...
Ale jak polonistka yważa, że podmiotem lirycznym jest kamień, to chyba coś nie tak z nią. To jest ewentualnie personifikacja, przy tym zapewne jakies odniesienie do sytuacji lirycznej - kamień na drodze i pomiatany - trochę to dziwne... Nawet w jęz. potocznym nie mówi sie "pomiataja tobą jak kamieniem"...
Pani pol. dała głupi przykład, nie wiem co na to powiedziec...

Opublikowano

Dla mnie sprawa jest bardzo prosta.

Podmiot liryczny="ja liryczne"; może się nie ujawniać (liryka pośrednia; tak np. jest w liryce opisowej, gdzie nie można określić nadawcy) lub ujawniać się bezpośrednio (liryka bezpośrednia; zwykle się ją poznaje po czasownikach i zaimkach 1 os. liczby poj.)
Czasem podmiot liryczny jest podmiotem zbiorowym="my" liryczne.

Bohater liryczny="on liryczny" bądź "ty liryczny" (w liryce zwrotu do adresata). Np w zwrotach: On jest nikt; albo Jesteś jak słoneczko mamy bohatera lirycznego. Ten również może być zbiorowy "wy liryczne".

Sprawa, do której trochę niefortunnie nawiązał M.Krzywak, czyli utożsamianie autora z podmiotem (zwłaszcza w liryce bezpośredniej), jest dosyć kontrowersyjna. Generalnie błędem są sformułowania typu "autor mówi", bo to podmiot liryczny mówi :). Bardziej już "autor chce nam przez to powiedzieć, że". Natomiast sama sprawa tego, czy podmiotem lirycznym wierszy Mickiewicza jest Mickiewicz powinna być rozpatrywana w szerokim kontekście biograficznym. Jeśli np. wiemy, że Mickiewicz był na Krymie, wówczas można go w pewnym stopniu utożsamiać z podmiotem sonetów krymskich; jeśli - z biografii, wspomnień i innych wierszy - znamy podejście Bursy do poezji, to możemy zaryzykować stwierdzenie, że silnie utożsamia się on z podmiotem wiersza np. "Dyskurs z poetą". Niemniej jednak najbezpieczniej jest moim zdaniem wszystko interpretować w oderwaniu od kontekstu biograficznego, chyba, że jest bardzo oczywisty (jak np. w pokoleniu Kolumbów).

Odróżnianie podmiotu i autora przydałoby się niektórym komentującym, bo jak ktoś w wierszu napisze "ja pierdolę", to zaraz na niego lecą komenty, z jest wulgany - a to nie on, tylko podmiot :D

Opublikowano

Sceptiku - tak jest, tylko tutaj mamy podany pzrykład:

"...jestem kamieniem
leżę na drodze
wszyscy mną pomiatają"

to: kamień jest bohaterem lirycznym - i co po nim następuje...

czy tutaj kamień może byc bohaterem lirycznym ?
Ewentualnie bohater w funkcji "maski", ponieważ wyraźnie mamy tutaj "ja mówiące" - a raczej kamień nie mówi. Ja też łapię za słowo - w tym wypadku każde słowo tej polonistki...

Opublikowano

W podanym fragmencie ewidentnie kamień jest podmiotem lirycznym i absolutnie nie widzę podstaw, by go nazywać bohaterem. Jest to liryka maski, więc ewentualnie można nazwać ów kamień maską podmiotu lirycznego...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a dlaczego nie personifikacją ?
"jestem kamieniem" - kamień to twór martwy, nie wyrażającu uczuc - a tutaj najwyraźniej takie są.
A tutaj mamy liryke roli, czyli to "ja" mówiące nie może byc kamieniem. BOHATER LIRYCZNY to postac pzredstwiona w utworze - zatem nie może mowic o sobie "ja jestem".
Opublikowano

Sceptic napisał Odróżnianie podmiotu i autora przydałoby się niektórym komentującym, bo jak ktoś w wierszu napisze "ja pierdolę", to zaraz na niego lecą komenty, z jest wulgany - a to nie on, tylko podmiot :D

Ta wypowiedź pretenduje do "Myśli Roku" z gatunku Złotoustych...

Pozdro Piast

Opublikowano

Personifikacja to środek artystyczny. Kamień jest upersonifikowany... Stwierdzenie "kamień jest personifikacją" jest tak prawdziwe, jak stwierdzenie "ogień jest metaforą"... Tak czy inaczej: personifikacja nie "gra roli" w wierszu, jest środkiem, a nie efektem. Tym bardziej, ze w kwestii: kamień: podmiot czy bohater odpowiedź: personifikacja jest... niezadowalająca:) To tak, jakby na pytanie: Czy Adam Małysz to piłkarz, czy skoczek, odpowiedzieć: Polak :) Takie moje zdanie... Będę miał czas, to sprawdzę w teorii literatury i sie kwestia rozsądzi.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W wersie "jestem kamieniem" kamień NIE JEST bohaterem lirycznym. Może byc ew. podmiotem.lub "uosobieniem" - ale własnie w tym rodzaju - ogólnym - animizacji, a szczegółowym - personifikacji.
To jest ujęcie umowne - nikt nie wierzy, że kamień mówi...
Opublikowano

wiem, że tam na górze strasznie to zagmatwane. Ogólnie - może ja to uproszczę :)

Otóż. Wiem, że podmiot liryczny mówi. Ale czy można powiedzieć, że podmiot liryczny czuje, widzi, idzie ulicą i dostrzega.. itd? Bo właśnie na to zwraca nam uwagę ta polonistka - twierdzi, że podmiot liryczny nie moze czuć iść itd -on tylko mówi, a idzie widzi itd bohater liryczny. Z jej wypowiedzi wynikałoby że podmiot liryczny to bohater liryczny - to chyba ona coś strasznie poplątała. Ten kamień to może zły przykład, ale ogólnie to wysżło na wierszu "Ocalony" Różewicza. Twierdziła, że to bohater liryczny chodzi po tym mieście itd...(i opowiada o tym sam? w 1. os l. poj?)

Rozumiem to w liryce bezpośredniej. Kiedy podmiot liryczny np o kimś opowiada wtedy wiadomo kto jest bohaterem itd... eh

Opublikowano

No to ja może wkleję fragment pracy pani Bożeny Chrząstowskiej "O interpretacjach porównawczych" (chodzi o interpretacje porównawcze z centralnego szczebla Olimpiady Literatury i Języka Polskiego) z 1980 r.:

"Młodzież często stosuje terminy naukowe bez zrozumienia ich istotnej wartości teoretycznej. Zjawisko to najwyraźniej można zilustrować na przykładzie pojęcia podmiotu lirycznego, który na ogół jest w wypowiedziach uczestników konkursu prostym synonimem autora, toteż wyposaża się go we wszelkie cechy osobowe, np.

...podmiot liryczny zażywa przechadzki po ogrodzie (IV, 14)
...podmiot liryczny, jako w pełnym tego słowa znaczeniu człowiek, już nie żyje (trup w wierszu Mickiewicza – V, 92)
...dokona się miłosny stosunek podmiotu lirycznego z partnerką (w wierszu Leśmiana – IV, 14)
...w pierwszych trzech strofach podmiot liryczny oglądał lot balonu z ziemi (VII, 78).

Niekiedy podmiotowi lirycznemu przypisuje się zachowania charakterystyczne dla roli autora w procesie twórczym, np.

...gdy podmiot liryczny wziął do rąk fotografię, nie miał zamiaru wieść ze sobą filozoficznego monologu [...]; podmiot liryczny snuje swoje myśli dla siebie, więc nie dba o ich poprawność językową. (VIII, 53)

Użycie terminu w zdaniu zdradza stopień świadomości literackiej kandydatów: nie rozumieją oni, że zachowania podmiotu lirycznego ograniczyć trzeba wyłącznie do roli postaci mówiącej w utworze.

Niewątpliwie trudne dla uczniów rozróżnienie ról osobowych w komunikacji literackiej trzeba poprzeć albo serią ćwiczeń na odpowiednio dobranych tekstach, albo zrezygnować z użycia terminu, którego sens nie jest w pełni rozumiany. Lepiej stosować słownictwo niespecjalistyczne, niż tworzyć dziwolągi w rodzaju: "podmiot liryczny współżył z partnerką". Uproszczone pojmowanie tego pojęcia –podstawowego dla odbioru liryki – nie może przeciwdziałać ciągle żywotnym nawykom biografizowania, a z drugiej strony – warto pamiętać, że nadmiar pustej terminologii zamąca umysły i hamuje myślenie nad utworem literackim."

Mam nadzieję, że choć trochę się rozjaśniło w głowach :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

ale Ci dobrze ;) ale skoro jesteś zwolniona = jesteś zdolna (bo pewnie się dostałaś do finału olimpiady lub coś w tym rodzaju = i tak byś bardzo dobrze zdała ;)

ale dzis sie dowiedzialam ze w systemie oceniania - na maturze rozszerzonej (bo tu przeważnie są wiersze) nie odejmuje się punktów za małe błędy rzeczowe -kiedy np ktoś użyje złego stwierdzenia pisząc o podm czy bochaterze lirycznym - na nasze szczescie ;) (bo ona nam tego nadal nie umie wytłumaczyc; )

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...