Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karate huopcze, raz.


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś, kiedy była jeszcze rozbrykanym szkrabem Anielka była drobna jak Calineczka. W szkole często sądzono, że zgubiła przedszkolną wycieczkę i nieopatrznie wpadła w tłum starszych dzieci, być może szukając brata. Z powodu swoich tycich rozmiarów mijały ją promocje, kastingi, drobne przyjemności, których doświadczali jej rówieśnicy. Nigdy nie wierzyła, że los może kiedyś się odmienić. Siedziała wieczorami, w oknie swojego pokoiku, wypatrując nieznanego, jakby bała się, że już na zawsze zostanie dzieckiem. Do łez doprowadzała ją sukienka w żółte prążki, którą niezmiennie, od czterech lat wkładała na pierwszy dzień wiosny. Nikt właściwie nie zauważał, że podczas spławiania Marzanny była jedynym smutnym dzieckiem. Zawsze ukryta gdzieś między rozlatanymi warkoczami dziewcząt i głośnym śmiechem przeenergetyzowanych chłopców, myślała tylko o tym, żeby podpalić znienawidzoną sukienkę i rzucić się w nurt śmierdzącej rzeczki. Nawet w domu, do którego wracała zmęczona swoją słabością, pragnąc zaszyć się w kącie i płakać, nikt nie traktował jej poważnie. Matka bez przerwy widziała w niej pięcioletnią Anielkę i śmiała się z każdego poważniejszego słowa, które opuszczało usta jej małej córeczki. Głaskała ją po głowie, sprowadzając problemy dojrzewającej dziewczyny do poziomu banału, jaki dziecko usłyszało w telewizji. Ojca, który był strasznym gburem, chowającym swoją szpetną twarz, za długimi zwojami rudej brody, właściwie nigdy nie było w domu. A kiedy w końcu się to zdarzyło, przypadkowo zamknął ją w ciemnej szopie na podwórzu, gdzie weszła za nim tylko po to, by pochwalić się piątką z matematyki.
Jedyną osobą, która traktowała ją poważnie był brat jej ojca. Anielka, jeszcze jako mała dziewczynka uwielbiała przesiadywać u niego na kolanach i śmiać się w niebogłosy, odczuwała bowiem przy tym jakąś niewytłumaczalną, dziwną przyjemność, która przechodziła przez nią, jak huragan energii i pozostawiała błogo śpiącą. Wujek, mimo podobieństwa do ojca, różnił się od niego tak zasadniczo, że Anielka lubiła myśleć, że to on właśnie trzymał jej matkę za rękę w chwili porodu. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżał w odwiedziny próbowała zagarnąć go tylko dla siebie. Niekiedy rozmawiali całymi wieczorami, o sprawach, których nie poruszała dotąd z nikim innym. O sprawach dorosłych, dzięki czemu nie musiała czuć się niepotrzebną, niewidoczną osobą. Wujek Stefan, i za to była mu wdzięczna, jako jedyny dostrzegał w niej kobietę, kiedy dla innych była nadal małą dziewczynką. Tylko dzięki niemu, w siódmej klasie nie była w tyle za innymi dziewczynami, które wkładały staniki pusz ap i przesiadywały w barach z chłopakami ze szkół średnich. Czasem jej ciało wzdrygało się na myśl pieszczot wujka. Czasem nawet myślała, że robią coś, na swój sposób, złego. Wiedziała jednak, że poczucie winy nie zaprowadzi jej daleko. Wiedziała to dlatego, że miała poczucie winy i kompleks mniejszości przez pół swojego życia. Dopiero dzięki wujkowi udało jej się oderwać od tego szaleństwa i wspiąć się na równiny normalności.
Dokładnie w jej piętnaste urodziny widziała go po raz ostatni. Na początku nie mogła uwierzyć w to, co słyszy, a potem przez kilka godzin siedziała bez ruchu przy swoim biurku, nie mogąc dojść do siebie. Wstrząs, jaki wywołała wiadomość, połączył się z niewytłumaczalnym poczuciem wstydu, przez co nie mogła nawet drgnąć. Przez następnych kilka tygodni nie wydobyła z siebie słowa. Wszystkie starannie poukładane do tej pory wartości runęły nagle, jak zamek z drewnianych klocków i Anielka zamknęła się w swoim świecie głębiej niż kiedykolwiek do tej pory.
Wujek Stefan przedstawiony był jako człowiek okrutny, pozbawiony jakichkolwiek pozytywnych cech i to najbardziej ją zabolało. Była też zła na to, że w jego życiu były inne kobiety. Do tej pory była pewna, że kiedyś wyjedzie z wujkiem gdzieś daleko i że on kocha ją tak samo mocno, jak ona jego. Dlatego też wiadomość, że sypiał z innymi, młodszymi od niej dziewczynami, była dla niej nie do przyjęcia. Sama chętnie rozszarpałaby je gołymi rękoma, gdyby tylko wiedziała wcześniej. Powiesiłaby tą zakłamaną jedenastoletnią dziwkę, gdyby ta nie zrobiła tego sama.
Ale od kiedy Mała Lara, jak nazywali ją dziennikarze, zawisła na swoim szkolnym, granatowym krawacie, życie Anielki uległo całkowitej zmianie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku zupełnie przeleciałam przez fragment o wujku Stefanie, który sprawił, że Anilka poczuła się kobietą. Coś zaczęło mi nie grać, wróciłam i przyznam, że bardzo mnie zaskoczyłeś. Ciekawe zderzenie tonu, jak z bajki dla dzieci i takiej tematyki, nie ukrywajmy, ciężkiej. A z drugiej strony ta Anielka, która nie czuje się skrzywdzona. Ba! Kocha wujka nad życie. Szok. Fajnie to napisałeś. Końcówka też niezła. Podobało mi się.
Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak. to taki rodzaj "buntu". przeciw czystej formie języka, gdyż wszystko co ograniczone kojarzy mi się z faszyzmem.

tak naprawde słowo "huopcze" to wołacz od imienia huopcz, nie pisanego z wielkiej, dlatego że w krainie jego nikt się nie wywyższa.

no i jeszcze, misiu najsłodszy, zastanów się, czy wszystko musi mieć jakiś cel? a nie wolałabyś poleżeć na łące i oglądać gwiazdy na czystym niebie? bynajmniej nie w celu ich klasyfikowania.. poza tym pragmatyzm kojarzy mi się z faszyzmem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...