Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
KONTROWERSJE WOGÓŁ RÓŻY, CZYLI NIECH KAŻDY SIĘ DOWIE, ŻE DZISIAJ DZIEŃ KOBIET


„Dzień Kobiet, Dzień Kobiet, niech każdy się dowie, że dzisiaj Dzień Kobiet(...)”
Jak mniemam, każdy niewątpliwie dowiedzieć się już zdążył, bo obecny Świat zapomnieć nam nie daje o niczym, co stwarza okazję do zarobienia i wydania paru groszy. Na pierwszy plan wysuwają się święta różnego kalibru, więc i Dzień Kobiet zdążył już wypełznąć na światło dzienne.

No i w porządku – mamy, my kobiety, ten swój Dzień Kobiet. Zastanawia jednak czym sobie zasłużyłyśmy na to chlubne święto. Bo niestety żadna to nasza zasługa, że jesteśmy nosicielkami podobno słabszej i podobno piękniejszej płci, że nasze imiona w większości zakończone są na „a” i, że wchodzimy do toalety przez drzwi oznaczone kółeczkiem. Smutne, ale prawdziwe. Ot, tak - dzieło przypadku, które my nobilitujemy sobie do rangi zaszczytu czy niepodważalnej zasługi, uzurpując sobie prawo do różnorakich przywilejów od przepuszczania w drzwiach począwszy, bo w końcu „jestem kobietą”. A to przecież brzmi dumnie.

Pozostając nadal w kwestiach teoretyczno-socjologicznych natrafiamy na kolejną kontrowersję. Ta z kolei również i u męskiej części społeczeństwa wywołuje pewien niesmak. Nieszczęsna geneza Dnia Kobiet. W społecznej świadomości funkcjonuje dość rozpowszechniony pogląd, że to nie więcej jak komunistyczny wymysł. A to nie jest prestiżowe określenie. Sztampowe oczywiście czerwone goździki, tudzież tulipany plus paczka rajstop, tudzież kawy lub mydełek, nie są ujmującym wspomnieniem dla pań. Samo słowo komunizm nie jest ujmującym wspomnieniem. Ale obchodzony hucznie i z wielką pompą przez tłumy towarzyszy i towarzyszek Dzień Kobiet w PRLu nie jest niestety jego wynalazkiem. Wymyśliły go sobie dużo wcześniej amerykańskie feministki. I tu stop, bo słowo feministka większości panom równe jest słowu sfrustrowane i bezpłciowe monstrum, które na dodatek pali staniki, sukcesywnie unicestwia męską część globu i równie sukcesywnie napiętnuje „kury domowe”. Stereotyp. Oczywiście, że stereotyp, ale jakże żywy i wywołujący masę kontrowersji. Potencjalny Kowalski słysząc nowinkę typu: „to feministki wymyśliły Dzień Kobiet”, myśli „o nie, nie, moja żona nie będzie hołdować tym nawiedzonym babom, ja tym bardziej – nic nie dostanie”. Skoro już wkroczyłam w temat ewentualnych upominków to pozwolę sobie go, mówiąc potocznie, pociągnąć, przechodząc tym samym do praktycznego oblicza Dnia Kobiet. Obecnie dostajemy standardowego kwiatka, uzasadnionego tym, że „dla pięknej kobiety piękna róża/tulipan/gerbera czy jakaś inna odmiana”. Maszerujemy z tymi kwiatami po chodnikach, chronimy przed wiatrem, tłokiem w autobusach czy innymi kataklizmami, bo duma nas rozsadza, bądź przymus każe(skoro już dostałam badyla...). Oczywiście gama nazwijmy to „dnio-kobietowych” prezentów wykracza znacznie poza standardową roślinę proporcjonalnie do pomysłowości i finezyjności panów. Dostajemy bombonierki, czekoladki, bieliznę, perfumy. Z tym, że owy prezent przekraczający próg „roślinny” i „słodyczowy” nastręcza kolejne trudności (jaki rozmiar, jaki zapach , jaki kolor, jaki prezent w ogóle).

Summa summarum Dzień Kobiet jest dość problematycznym świętem. Jednak, co ciekawe, od kilkudziesięciu lat obchodzonym z niegasnącym zainteresowaniem. Nie przeszkodziło temu nawet zniesienie Dnia Kobiet z piedestału świąt obchodzonych centralnie. Nie przeszkadzają temu zawyżane w tym dniu ceny kwiatów. Obowiązek? Przyzwyczajenie? Jakaś wyższa idea? W zasadzie nie wiadomo. Ale skoro już istnieje to uśmiechnijmy się do naszego kwiatka i potraktujmy go jako upominek za naszą indywidualną kobiecość, kobiecość, która jest bardziej cechą charakteru niż powierzchowności.

Tak więc, drogie panie i panowie:
„Dzień Kobiet, Dzień Kobiet, niech każdy się dowie, że dzisiaj Dzień Kobiet(...)”
Opublikowano

przyszlo mi pierwszemu..

to nie jest felieton...prosty język pozbawiony humoru (NIEZBĘDNY ELEMENT FELIETONU), ubogie refleksje, brak zaskakującej "strzelby" na końcu, brak anegdot,
nie wysililas sie intelektualnie, malo literacki tekst (KOLEJNY NIEZBEDNY ELEMENT FELIETONU - paraliterackosc czyli cos z pogranicza literautry i dziennikarstwa)

Bardzo bardzo słabo. Przykro mi.

ps. Mój ojciec powtarza mi bardzo czesto - Nie używaj słów jeśli nie rozumiesz ich znaczenia.

reasumować ndk a. dk IV, ~muję, ~mujesz, ~muj, ~ował, ~owany
1. zwykle w zwrocie: Reasumować uchwałę ;poddawać, poddać uchwałę już powziętą ponownemu rozważeniu, jednocześnie unieważniając ją w brzmieniu poprzednim;

Reasumując niestety nie jest synonimem podsumowując, ale wiele osób popełnia ten charakterystyczny błąd.

Już odsyłałem ale powtórzę. Jeśli chcesz pisać felietony czytaj Grońskiego, i to nie jest tylko moje zdanie...ten facet jest mistrzem, autorytetem dla wielu wybitnych dziennikarzy i felietonistów.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ano nie jest;) Jak zaznaczyłam w tytule (przyznam - zresztą trochę asekuracyjnie) jest to, powiedzmy, próba felietonu ;) Każdy jakoś zaczyna, ja zaczynam tak.

A za opinię dzięki, ksiązkę Nieczyporowicza zamówiłam w bibliotece i cóż... będę ćwiczyć - trening podobno czyni mistrza;)

PS. co do "reasumując", nie zgodzę się z Tobą. Owszem słownik PWN (z którego, podejrzewam, korzystałeś) podaje taką definicję tego słowa jaką przytoczyłeś, jednak nie jest to słownik jedyny ani tymbardziej "słownik - wyrocznia". Już chociażby nawet w takim "Słowniku Wyrazów Obcych" Kopalińskiego (też on-line), obok zacytowanej przez Ciebie definicji, podaje się, że synomimem słowa "reasumować" jest "streszczać", "rekapitulować".
Opublikowano

o reakapitulować, się zgodzę w znaczeniu, powtarzać coś w zwięźlejszej formie...to tak...

wiem, na stówę, że nie wolno uzywac reasumując jako podsumpwanie w pracy tyle...

A gronski to jest jazda nie z tej ziemi...Nikt tak nie pisze felietonów ! Nikt!

Opublikowano

Się poprawi, bo może faktycznie wzbudzać kontrowersje.

A teraz pytanie bardziej osobiste:
Studiujesz/studiowałeś dziennikarstwo lub coś pokrewnego?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem . To pierwsze próby. Gitary też muszę odkurzyć. Ale taki jest plan. Co jakiś czas rozciągam palce, zaczynam nucić i śpiewać.    Kocham te swojej gitary i muzykę którą z nich wydobywamy. :)
    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...