Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Pamiętacie "Lilie" Mickiewicza?


Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętacie "Lilie" Mickiewicza? To trochę inna wersja, którą pisałem kilka lat temu i dziś postanowiłem Wam ją pokazać. Miłej lektury.

***********************************
Zapadał zmierzch.
Na gałęzi lekko spróchniałego drzewa siedział puchacz, co rusz przeciągając się jak nie w lewą to w prawą stronę. Szykując się do nocnego polowania spoglądał na oświetlone księżycowym sierpem, leżące na zboczu parowu zamczysko. Budynek wydawał się być opuszczony, jednak migoczące, co jakiś czas, w oknie światło sprawiało inne wrażenie.
Puchacz ponownie się przeciągnął. Zaskrzeczał, a następnie lewą nogą podrapał się za prawym uchem. Gdy swędzenie odpuściło, ptak nastroszył piórka i poszybował na znajdującą się wyżej gałąź. Nagle…
-Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu – dobiegło wprost z zamczyska -Znowu potknęłam się na tych głupich schodach. To wszystko przez te chole… gobliny – krzyczała jakaś kobieta.
Zaciekawiony krzykiem puchacz w oka mgnieniu znalazł się na kamiennym, zakurzonym parapecie, z którego widać było całą aferę.
Wokół leżącej na schodach kobiety zaczynały zbierać się śmieszne zielone ludziki.
Puchacz nie ukrywał zdziwienia. Na początku myślał, że to te małe niebieskie smerfy, z którymi tak lubił przebywać, jednak beknięcie jednego z zielonych ludków i drapanie w pewnym miejscu drugiego, rozwiało jego wszelkie wątpliwości.
-I co najlepszego zrobiliście – krzyczała młoda kobieta – przez was się potknęłam!!! Marsz do swoich komnat. Gobliny nie odzywając się pomaszerowały do znajdujących się pod zamkiem lochów.
Puchacz nigdy w życiu nie widział tak pięknej kobiety. Miała jasne, pełne wdzięku włosy, a jej zmysłowe, błękitne oczy mogły doprowadzić do szału każdego mężczyznę. Jednak nie jego. On był przecież tylko ciekawską sową, która właśnie zauważyła zbliżającego się do zamku rycerza, a koło niego małą, bezbronną, tłuściutką myszkę.
Puchacz oblizał swój spiczasty dzióbek i jak z procy wystrzelił wprost do celu…
Myszka była smaczna, pomyślał puchacz, oblizując zakrwawiony szpon. Spojrzał na jedno z okien starego zamczyska.
Ciekawe, co oni tam robią – powiedział sam do siebie i już po chwili siedział na wypatrzonym wcześniej oknie.
-Gdzie masz pas cnoty, który założyłem ci przed wyjazdem na wojnę – krzyczał rycerz.
-Zardzewiał mężu – usprawiedliwiała się kobieta – był już stary i musiałam go zdjąć
-Ja cię … normalnie … - rycerz nie wiedział, co powiedzieć – Mów prawdę, bo pożałujesz!
-Chcesz znać prawdę?!!? Chcesz?!! – Podniosła głos jasnowłosa
-Tak chcę usłyszeć prawdę…!
-Dobrze! Przyznam się! Zdradziłam cię!!!
-…!
-Słyszysz?!! Zdradziłam cię!!!
-,……Z kim?
-Chcesz wiedzieć?!!
-TAK!
-Dobrze.
Kobieta podeszła do sąsiednich drzwi. Chwyciła za klamkę,…
-Ale bądź wyrozumiały. On jest bardzo wrażliwy, no i taki milusi.
-Dobrze! Tylko otwieraj te --- drzwi!
Drzwi zaskrzypiały. Na stojącym w kącie łożu siedział mały, ubrany w slipki w czerwono-niebieskie serduszka, karzełek.
-Czeeść – powiedział z pogardą krasnal. Wstał na swoje małe owłosione nóżki, chwycił stojącą obok niego zapałkę, jak gdyby to była jego laska i zaczął tańczyć – Dzień dobry, cześć i czołem pytacie skąd się wziąłem? Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek…
-Nie musisz już dla mnie udawać. Wszystko się wydało – powiedziała kobieta, a odwróciwszy się w stronę rycerza ściszyła głos – Mężu przedstawiam ci mojego…ghm… przyjaciela – skrzata domowego…
-Ha! Ha!Ha – zaśmiał się rycerz – To ma być twój konkubin…? Nie dobijaj mnie… proszę!
-To nie jest śmieszne! – powiedziała jasnowłosa.
-…Ha!…Ha!…Ha!…Hi!…Hi!…Hi!…-Rycerz chwycił się za swój „blaszany” brzuch, upadł na podłogę, a nie mogąc przestać się śmiać zaczął się po niej tarzać…
Według puchacza rycerz śmiał się już dobre pół godziny i widać było, że nie miał zamiaru kończyć.
-Ty…ty…ty mnie obrażasz – powiedział skrzat – skopię ci tą tłustą, ---, ---, ---, --- d…
-Ha! Ha! Ha! – Rycerz nie zwracał uwagi na groźby skrzata. Spojrzał tylko na niego, opuścił głowę i ponownie zaczął się śmiać, tyle tylko, że z podwójną siłą.
Zdenerwowany skrzat założył swoje małe, fioletowe spodenki, czarną koszulkę w różowe serduszka i szybko rzucił się na chichoczącego mężczyznę.
Puchacz zerknął na swoje lewe skrzydło, gdzie znajdował się jego nowy Rolex.
-O kurza mać już tak późno?!! – Zaskrzeczał puchacz – umówiłem się ze smerfetką, na ósmą! Ona mnie chyba zabije!…

Dwanaście minut później

-Jasny gwint! – Wysapał puchacz – Nie wierzę, że ta mała smerfetka dała mi kosza…, ale cóż takie jest życie…
Próbując zapomnieć o całym zdarzeniu puchacz oddał się temu, co lubił najbardziej. Podziwianiu przyrody.
Spojrzał na pobliski las, rosnące tam kwiatki, flirtujące ze sobą zwierzątka, gobliny zakopujące jakiegoś rycerza, wiewiórki układające się do snu, grzyby, które były dla niego najlepszym środkiem przeczyszczającym…
-Zaraz, co robią tam te gobliny? – Pomyślał – Chyba nie grają w brydża!?!
Puchacz przyglądając się baczniej zauważył stojącą niedaleko znaną mu wcześniej jasnowłosą kobietę.
-Szybciej – krzyczała – szybciej, przecież nie chcemy stać tu całą noc!!!
Gdy gobliny skończyły zakopywanie rycerza, kobieta podeszła do niezgrabnie uformowanej kupki piasku. Ręką odgarnęła małą kupkę ziemi, włożyła tam nasionka i powiedziała:
-Wiem, że według koncepcji Mickiewicza miałam zasiać tu lilie, jednak uważam, że słoneczniki to bardziej pożyteczne roślinki…
C.D.N.
***********************************

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...