Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nieświadom jego wagi
ni nawet istnienia
oparty o ciężar napięcia
pada
zgnieciony i skopany
oddechem otoczenia

skąpany w kałuży brudu
cuchnącej oszczerstwem
wpatrzony w ścianę
płaczu właścicielki swojej
skuty jak niewolnik
błaga o zemstę

trawi milczenie
jej krzyku
mieszka zakrzeple tuż
przy niej
podtrzymując kopułę słoneczną
każdej nocy i świtu

cień Kobiety...


[sub]Tekst był edytowany przez BeZDoMnA_ŁzA dnia 01-12-2003 14:23.[/sub]

Opublikowano

NIezywkle obrazowy ten Twój wierszyk łezko...Choć początek napawał mnie przez chwilkę niechęcią i można powiedziec wstrętem,to koniec wyratował cała sytuacje i wyszłaś na prostą..bardzo mi sie podoba..porywam do ulubionych:))Pozdrawiam

Opublikowano

swejej - ?

---

a tak to ... hmmm... przeczytałem...

może: skuty z nią jak niewolnik - wyrzucić : "z nią", i wers wcześniej swojej (swejej), będzie treść dokładnie ta sama nadal.

a ogólnie to nawet ciekawy,

Pozdrawiam,
Kai Fist

Opublikowano

"nieświadom jego wagi
ni nawet istnienia"
to o mnie... :))) nigdy nie zastanawiałem sie na cieniem kobiety :))) ale już

nadrobiłem.... mam tylko nadzieje że dobrze wiersz zrozumiałem... zastanawiam się tylko, czy też bym załapał gdybyś nie napisała ost. linijki....
strzałeczka :))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...