Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

byleby sie nie dać :)


Klaudiusz

Rekomendowane odpowiedzi

tak obiecywałem i obietnicy (prawie że :) ) dotrzymałem - z wielkim trudem więc nie narzekaj :)...
teraz jest inna sytuacja, nie jesteś już modem, ale przed podjeciem decyzji o przywracaniu kogokolwiek wypada sumiennie podsumowac to co było.
a jeżeli piszesz że to nie Ty sie jej pozbyłeś to jesteś gorzej niż obłudny: systematycznie wywalałeś jej wiersze do P, zostawialeś idiotyczne komentarze, a wątki w których protestowala wyrzucales do kosza - nikt nie pozwoli sie tak traktowac, wiec mowiec ze to nie Ty ją wyrzuciłeś jest po prostu parodią

apytaj sie kogokolwiek kto przy tym był: "dlaczego Dotyk odeszła"? bo widzę że masz naprawdępoważne problemy z oceną sytuacji (przepraszam ze tak mocno, ale jezeli Ty mi teraz ze zdziwieniem piszesz, ze to nie Ty dotyk przepędziłeś to ja juz nie wiem co myśleć :/ )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie bawiłem sie moderatorami... a jeśli już, to tylko wtedy jak już doszedłem do wniosku że sie im należy :) -> jak sam mowiłeś "moja prowokacja ma wymiar negatywny. chce coś przez to osiągnąć, żeby ktoś nie robił czegoś, co jest idiotyzmem" -> ja też i tylko w tym kontekscie atakowalem (i bede atakowal) MOD'ów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Więc możesz sobie to ... ?


Wiesz co jest największą parodią? To, że Ty nawet nie wiesz o czym piszesz. Wiesz jak (za czasu, gdy byłem modem) interweniowałem w jakikolwiek sposób, to zawsze podpisywałem się, np.:

Kosz.
Przeniesiono.
Regulamin itp.

Właśnie dlatego, żebyście mieli potem kogo sądzić (ot, taka mała wskazówka, dla dociekliwych ;) ).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się — MOD powinien sprzątać, a nie pilnować dobrych manier i stać na straży „poziomu literackiego”.
Zarazem postuluję, żeby zostawić przeszłość w spokoju. Wiele osób stąd odeszło, mniej lub bardziej spektakularnie, i różne mieli powody. Ja bym nie wymagał od byłego moderatora składania samokrytyki i przyznawania się do błędów i wypaczeń. Jestem przeciwny temu, by MOD banował ludzi za to, że użyją niecenzuralnego słowa, albo za to, że się z kimś pokłócą. To jest trochę niepoważne. Oczywiście są przypadki, kiedy ktoś przekroczy wszelkie granice — np zacznie zalewać portal wulgarnymi wątkami i wypowiedziami bez sensu — wtedy MOD powinien wkraczać. W innych sytuacjach banowanie to tworzenie sztucznej rzeczywistości, bo czy Millera ktoś zbanował za to, że nazwał Ziobrę zerem?:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Więc możesz sobie to ... ?


Wiesz co jest największą parodią? To, że Ty nawet nie wiesz o czym piszesz. Wiesz jak (za czasu, gdy byłem modem) interweniowałem w jakikolwiek sposób, to zawsze podpisywałem się, np.:

Kosz.
Przeniesiono.
Regulamin itp.

Właśnie dlatego, żebyście mieli potem kogo sądzić (ot, taka mała wskazówka, dla dociekliwych ;) ).
nie chce mi sie kłocić - już jako mod nie dałśsie przekonać do najbardziej oczywistych rzeczy wiec nie liczę że teraz to sie zmieni -nie wierzysz mi to sie zaptaj kogoś kto nie zna ani mnie ani ciebie, a tu był wtedy... a jak sie upre, to wynajdę te wątki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bawisz się moderatorami cały czas i dobrze o tym wiesz. nie piszesz wierszy i ich nie komentujesz, lub bardzo mało komentujesz, to po co tu jestes? prawda jest taka, że tylko ten kto szuka guza i chce nagiąć pewne zasady, ma problem pt. upierdliwy moderator. podejrzewam że 95% użytkowników nie ma takiego problemu bo wie po co tu jest. i dla nich nie jest wyczuwalna obecność moderatora. Natomiast dla ciebie - wiecznie ten problem jest. Dobrze to znam z obu stron. Bycie moderatorem to żadna przyjemność, wytrzymałem może z 2 miesiące. Szczególnie gdy zdarzy się brygada klaudiuszów, których naczelnym celem obecności na poezji.org nie jest zamieszczanie wierszy i uczestniczenie w dyskusjach, tylko za każdym razem walczenie z zasadami. Nie proponujesz niczego, jak coś usprawnić, tylko żeby wszystko zepsuć, obalic, zniszczyć. A tak, masz chamka, ktory już udwodnił, że twoje wywody się nie sprawdzają.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie bawię sie a tępię: i będę tępił każdą władzę - aż mnie zamkną :) już pisalem że MOD ma slużyć forum a nie bawić sie w dyktatora - i każdego MOD'a który uważa inaczej będę prześladował :)))

a z wątków w których proponowalem zmiany na orgu moznaby ksiązke napisać, tyle ze wikeszość została wykasowana z dopiskiem - działanie na szkode serwisu (no bo jak taki rowokator jak ja mógłby w ogóle pisać coś pozytecznego... a dlaczego jest prowokatorem - bo nie proponuje nic w zamian :)) - gdzies to niedawno juz przerabiałem :) )

nie nie nie - to forum moze spokojnie istnieć z moderatorem który dziala dla jego dobra a nie dla własnej potrzeby "mocy" i władzy...
i mogą tu sobie siedzieć zarówno grafomani, klaudiusze i oyeye byleby tylko nie było MOD'ów którzy będą cchieli decydować co któremu z nich keidy i w jaki spoosb wolno

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moderator jest porzebny, żeby tępił tych, którzy próbują dyskutować z ustalonymi zasadami. Mówię to poważnie. Zasady są proste i jasne i nie powinny się zmieniać. Inna sprawa że od początku poezji org były problemy kogo za co kiedy jak i kto ma tępić, banować itp. W związku z powyższym wątpie by "nowe" rozwiązania co kolwiek zmieniły. Za parę miesięcy znowu będzie problem. Ciągle ci sami ludzie decydują o tym samym.

A jak to się dzieje, że na tzw. nieszufli jakoś z tym problemem się nie spotykam ? Komentarze ironiczne a la norris zdarzają się, nikt nikogo nie banuje i nie tępi, grafomani są, ale żyją pod silnym piętnem krytyków albo nikt na nich nie zwraca uwagi. Ja nawet nie wiem, czy tam są czy nie są moderatorzy, ale jakoś chamów tam nie ma. Użytkowników tysiące, mało kto kogo zna, kontakt między użytkownikami mniej emocjonalny.

A może jest inne wyjście - mniej otwarty serwis. Nowi użytkownicy owszem są, ale muszą znać kogoś z dotychczasowych użytkowników, tzw. "polecających". I to ten polecający sprawuje pieczę nad nowym użytkownikiem i go banuje. Jak polecający tego nowego nie zbanuje, mógłby to zrobić polecający polecającego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a nie wydaje ci sie że zasady są po to żeby (ogólnie mówiąc) służyć ludziom, a nie po to zeby moderatorzy mieli czego bronić??

nie. zasady są po to, żeby ludzie sie ich trzymali. Zasadą jest płacenie podatków, 90% społeczeństwa poprze ich zniesienie, nikomu one nie służą, ale jednak są.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a nie wydaje ci sie że zasady są po to żeby (ogólnie mówiąc) służyć ludziom, a nie po to zeby moderatorzy mieli czego bronić??

nie. zasady są po to, żeby ludzie sie ich trzymali. Zasadą jest płacenie podatków, 90% społeczeństwa poprze ich zniesienie, nikomu one nie służą, ale jednak są.
jeżeli by nikomu nie slużyły to by ich nie było :)

ps. w takim razie skad sie biorą zasady?
ja zawsze myslalem ze tworzą je ludzie, po to zeby sobie ułatwiać życie (albo współżycie)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie. zasady są po to, żeby ludzie sie ich trzymali. Zasadą jest płacenie podatków, 90% społeczeństwa poprze ich zniesienie, nikomu one nie służą, ale jednak są.
jeżeli by nikomu nie slużyły to by ich nie było :)

ps. w takim razie skad sie biorą zasady?
ja zawsze myslalem ze tworzą je ludzie, po to zeby sobie ułatwiać życie (albo współżycie)

zasady są po to żeby był porządek. a jeśli ludzie lubią bałagan i chamstwo, to raczej trudno akceptować zasady to legalizujące
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


taaaaaaaaaaa... przykład pierwszy z góry:
Klaudiusz sobie wymyślił, że rozróżnienie początkujących i zaawansowanych jest be. dyskutowaliśmy nad tym długo i doszliśmy do wniosku, że może rzeczywiście warto zrobić jeden dział i nie rozróżniać. I co się stało? Minęło kilka tygodni, a Klaudiusz robi awanturę, że tak nie może być, że poziom, że skandal i kto to wymyślił. Wrócił podział, więc teraz jest problem, bo jakiś wiersz został przeniesiony, a jakiś nie. Nie wnikam, czy decyzja moderatora byla właściwa, bo to temat na oddzielną dyskusję.
Drogi Klaudiuszu. Ty po prostu potrzebujesz awantury, aby żyć. Potrzebujesz tego, aby wszyscy o Tobie mówili i nieważne jest, czy dobrze, czy źle. Być w centrum uwagi to twój główny cel. Jeżeli jest inaczej, to pokaż jak jest i po co tu jesteś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakoś sobie nie przypominam - a nawet jeśli - jeżeli to był mój pomysł i sie nie sprawdzil to chyba jak najbardziej powinienem sie przynać do błędu nie? a moze lepiej byłoby tak jak P.S. iść w zaparte i banować wszystkich którzy śmiali zauwazyć że jest źle?

a dlaczego tu jestem? a po co Ty tu jesteś? oczywiście że tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności - z tą tylko róznicą, że przyjemność mi sprawia właśnie SIEDZENIE tu a wiec siłą rzeczy musi mi zależeć na tym żeby forum trwało i miało sie dobrze ( w przeciwienstwie do tych którzy chcą żeby na forum "był spokój" albo "wysoki poziom" - i osiągają go wywalając wiersze Mirki Szychowiak)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jam blok mszarny bez-imieniem pełni bajek niespełnionych obcą mową dziwu piwnicznego smoka jajek złotych w maglu strzegącego z okien złotych świata dziwu odbłysłych niedostępnego niedowiarkom nienienienia szarym styropianem głuszy okrytym rozłąki z duszą cudu moich komnat i korytarzy i wind i schodów i dachów i przejść tajnych do innoty mową milczenia słońca drapiącego zmarßczki skóry mojej pod kątem ostrym jest   (ciąg dalszy nie nastąpi, zamiast tego text będzie rósł)
    • Wrzucam drugi raz, tamto było spieprzone, to miało być jedno poprawne zdanie bez przecinków, powierszowane jest aby ułatwić dostrzeżenie węzłów. To nie jest ćwiczenie, to konstrukcja szkatułkowa, bajkowa, wynikła wprost z alternatywnej logiki; podobnie w słynnym języku Pirahã nie ma zdań złożonych, co później się dowiedziałem, już po próbach pisania bez tych prymitywnych "który", "jaki", "że" itd... W poezji współczesnej omija się przecinki zastępując przeniesieniem do nowego wiersza, instynkt poetów nie myli tutaj. Niech to będzie ku inspiracji gdzieś.       Skrót: Chłopiec żyjący w Dawnowie posłyszał o porwaniu królewny     Chłopiec jestący sobie w    Dawnowie gdów* króla Gwozdka   Królewnostraty Pierwszego i   smokowej paßczy smrodu    zębatej bardzo złośnymi    wpisami w sieci brzydkich   krzywu luster królewny porwania    poczucia ładności teraz-żaby    odczaru nieznanego przez    króla nagrodą połowy królestwa   jego wielkiego i ręki królewny    pożaby dla chłopca zachęconego   ładnoty królewny szukać w paßczy   smokowej pełnej złych wpisów w sieci   walką z krzywosłowymi    olbrzymami rycerzy zżarłymi wszystkich   nie umiącego kłamać mieczem    prawdy i zamiatania    olbrzymów do słoika    takich malutkich żabie do   zjedzenia jak muchy królestwa    śmiałkowi danego wraz z ręką królewny   długo i ßczęśliwie żyjącej z nim wielą    przygód w sieci krzywych    lustrów wyjścia szukania   i nie szukania lustra swego    o porwaniu królewny posłyszał jest.       * por. "gdy" i "gdzie"    
    • W tym mieście o poranku. W słońcu, któregoś dnia zmierzchającego lata. W tym słońcu, które spadało z liści kroplami blasku. I w tym tchnieniu, co dosięgało mojej twarzy… Idę wciąż. Szedłem. I będąc w tym nieustannym dochodzeniu szedłem nadal tym chodnikiem, ścieżką. Drogą… Czy szłaś ze mną? Szłaś cicho obok. Skryta w cieniu kasztanu. I szliśmy tak we dwoje. Ja tu ze sobą. Ty w oddaleniu. Parę kroków za mną. W innym czasie. W niedowidzeniu. Pomiędzy czymś a czymś. Pomiędzy. Wśród. Albo nigdzie. A więc szliśmy razem. Osobno. I wcale. Idąc, wciąż myślałem o tobie, zatrzymując się co chwila, abyś nadgoniła kroku w przezroczystych bramach z powietrza. Tak jakoś było mi ciężko ale mimo to pięknie pod tym błękitnym kloszem ogromnego nieba. W tym oceanie bez najmniejszej obłocznej skazy. W tym wszechświecie naszej egzystencji.   Powiedz mi… -- milczysz. A więc znowu milczysz. Wciąż milczysz. I to milczenie twoje. To milczenie w szeleście wiatru. W kakofonii czyichś obcych głosów i szeptów. W rozgwarze ulicznego zgiełku. Idę wciąż. Chodnikiem. Ścieżką. Drogą… W oślepiającej bieli kamienic, szklanych wieżowców. W jakiejś bioluminescencji spadającej z wysoka. A więc idę. Szedłem. I w tym podążaniu trzymałem twoją rękę, kiedy ty szłaś obok powietrzem i ciszą. Przejście dla pieszych. Białe pasy zebry. Stoimy, stojąc. I stoimy raz jeszcze. Za następnym razem. I jeszcze… Tym razem za kolejną. Za siódmą przeszkodą. Za jakąś kładką dla pieszych. Za ogrodzeniową siatką… Za nią róg kamienicy. Za drzewem. Za tym krzewem o zapachu jaśminu. Jakaś kobieta idąca z psem, ciągnąca go na smyczy jak upartego, spojrzała na mnie, albo na ciebie, ale tak jakby spoglądała przez nas, przeze mnie. Zapatrzona w dal czytała reklamowy baner na wielkiej ścianie z płótna i plastiku. Szeleścił na wietrze. Kolebał się i łopotał z filmowym bohaterem celującym palcem w niebo. Dzisiaj jest wiatr. Dzisiaj był wiatr. Szedłem. Szliśmy, aby dosięgnąć stopią piasku po jego drugiej, nieosiągalnej stronie. Trzymałem twoją rękę, kiedy szłaś obok, idąc jakby we śnie. I szliśmy razem. We dwoje. I jeszcze. I wciąż jeszcze. Myślałem o tobie, myśląc jak teraz o wieczorze, kiedy siedząc przy stole piszę. I czytam. I piszę, wychylając co chwila kolejną butelkę czegoś, co otumania zmysły. Albo nadaje ostrości jak brzytwa. Coś mi spadło ze stołu z trzaskiem rozbijanego szkła. Trąciłem niechcący ręką w przypływie impulsu rozrzewnienia. Który to już raz tak siedzę i piszę o tobie? Kiedy tylko i wyłącznie o tobie myślę? Siedzę w jakiejś mansardzie. W jamie z cegły i kamienia. W ciszy wspomnień. W dźwiękowych plamach ambientu, podczas gdy wirują wokół i mżą drobinki kurzu. Jestem tutaj. I jestem. I czekam w tym czekaniu na Godota. Albert Camus obraził się na mnie. Przekręca się w grobie. Albo patrzy się na mnie z politowaniem, stojąc przy oknie i popalając przy tym papierosa w jakiejś takiej nonszalanckiej postawie. Nie wiem. Może źle widzę. Może niedowidzę. Ale tak jak stoi rozpływa się cośkolwiek w purpurowym obłoczku. Znika w piskliwym szumie gorączki.   Wracam na swoją drogę. Przelewam na papier. Albo bardziej na twardy dysk komputera. Nie ważne. Jakie to ma znaczenie. Zapisuję co mi przynosi chwila. Zanurzam się w strumieniu świadomości, który szumi i szemrze kropliście jak rozpędzony górski potok. Wydaje mi się, że wśród wiwatów staję. Wśród darów i salw. Od kogo? Nie. Ty tylko imaginacja. Urojenia. Mistyfikacja obłąkanego umysłu. Być może ktoś napisze mi na grobowej płycie epitafium: „ Tu leży ten, co utonął w potoku słów”. Do kogo ja to mówię? Piszę? Do nikogo. Idzie to jak wiatr, gdzieś, hen, daleko. Zamknięte w zakorkowanej butelce. Rzuconej w odmęt rozfalowanego morza. Płynie. I będzie płynąć ku brzegom wyśnionym.   A więc idę. Szedłem chodnikiem. Ulicą miasta, które tonęło w słońcu i w deszczu maleńkich żółtych kwiatków. Szedłem w urojonej ekscytacji. W jakiejś reminiscencji i we wszechobecnej nieobecności. Bez ciebie. Mimo że trzymając twoją dłoń, trzymałem ją jeszcze, choć bardziej w wyśnionej scenerii krajobrazu. I trzymałem ją mocno, aż do zbielenia kostek. Zaciskałem ją, zamykając jedynie próżnię. Jakieś to wszystko poplątane. I było. I jeszcze. W rozchwianej teraźniejszości zgubiłem dawną ciebie. Przepadłaś, gdzieś w pomroce dziejów. Mimo że idę w słońcu takim jaskrawym. W szmerze samochodów. Klaksonów. Ulicznego gwaru. W zapachu miasta. W mieszaninie spalin i perfum. Przypiekanego tłuszczu… Wszystko to jakieś bezpostaciowe, amorficzne. Trudne. Jak w prozie Donata Kirsha. Szczególnie w jego debiutanckich Liściach Croatoan. Które do tej pory drażnią i odpychają polemistów rzeczywistości.   A więc słońce. Wokół. I wszędzie. Jasne ściany ranią w odbiciach zmęczone źrenice. Uśpione. Zapiaszczone magmatyzmem zawoalowanego snu. Przechodnie. Jakieś cienie, nie-cienie. Okna. Szyby w przebłyskach migoczącej natury rzeczy. Elewacje w słońcu. Schody w półcieniu. Bramy wykute z żelaza. Mozaika wejść i wyjść. Skrzyżowania. Zakręty. Zakola. Puste place. Ogromne. Przeogromne. Parkingi. Nagrzane słońcem auta. Współczesne. Niewspółczesne. Odległe w czasie. Z grubymi, chromowanym wargami zderzaków. Pejzaż opuszczenia i samotności. Choć w słońcu. W tym jaskrawym słońcu… Bez ciebie…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-09)    
    • @Bożena De-Tre  bardzo miłe słowa. Dziękuje:)
    • Nie puszczałem liści z drzew same spadły pod ciężarem wieku I nie zmyśliłem słów z gąszczu rzęs choć bolało ich kapanie żyłem wbrew, tak jak miałem   Na przekór światu, aż sam stanie ością w zegarku z krzyków twych Przed lustrem w złotej ramce  gdzie milczenie mija w uśmiechu  w parze z kropli, wyrytym na zawsze...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...