Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Znów na malowanym koniu
pognam w złoty gaj
gdzie świst rumianego wiatru
o twarze pulchnych drzew się obija
Znów popędze na malowanym koniu
na Wzgórza Namiętności
promieniami miłości czystej ogrzewane
gdzie ocean tęczowych nadziei się uśmiecha.

Znów będę upijać się nektarem z życiodajnych marzeń
Znów będę pieścić się dotykiem najskrytszej tajemnicy
Znów będę kochał ludzi
Znów kochaniem będę otoczony
Znów bezskutecznie będę chciał tam zostać
Znów jestem tutaj i myślę jak wrócić.

Na malowanym koniu
pognać w złoty gaj
gdzie świst rumianego wiatru wiatru
o twarze pulchnych drzew się obija.

Opublikowano

Przepraszam ciebie strasznie, ale dla mnie, pomimo najszczerszych chęci, poezja piękna, czyli pustosłowie.

Dużo, ładnie, ale w sumie jak to spoić z "tym i tamtym", to o niczym ten wiersz jest :S.

Pewnie ktoś inny, odczyta to zupełnie inaczej, także się nie przejmuj. :-)

s.m.


[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 23-11-2003 21:58.[/sub]

Opublikowano

Odbieram ten wiersz jako tęsknotę za czasami dzieciństwa. Wtedy użycie określeń typu "rumiany", "pulchny", "malowany", "tęczowy" jest uzasadnione. Są to słowa ewidentnie kojarzące się z dzieciństwem. Jednak w takim razie nie powinno pojawić się słowo "namiętność" - chyba, że chodzi o lody czekoladowe ;)Rzeczywiście razi powtórzenie w drugiej zwrotce. Taki efekt można uzyskać wysuwajac słowo"znowu"na początek zwrotki jako osobny wers (coś jak wysunięcie przed nawias w matematyce).
Ogólnie rzecz biorąc należy pamiętać, że absolutnie każde słowo zawarte w wierszu pełni ważną rolę, nie tylko znaczeniową, lecz przede wszystkich kreatywną, tworząc atmosferę. W tym wierszu atmosfera kłóci się z treścią, bo przecież jednak nie chodzi o malowany świat z dziecinnej bajki, prawda? Tymczasem tak tkliwe spojrzenie na miłość razi swoją banalnością.
Życzę powodzenia na przyszłosć, i czekam na następne wiersze. Wiem, że niełatwo jest utrzymać wszystkie sznurki w garści i stworzyć coś naprawdę dobrego.
Pozdrawiam, j.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziekuje uprzejmie :) zdaje sobie sprawe o powadze slowa w wierszu,wszystkie uwagi nie pozostana mi obojetne, wszak czlowiek uczy sie na bledach :P

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zamykali antykwariat, a ja -  widziałam jego śmierć. Opróżnione półki, jak bezzębne dzieci, pragnęły poczuć szorski papier.   Było słychać negocjacje, okładki drżały. Książki skazane lub niepewne przyszłości. I ta melodia końca istnienia, którą słyszą nieliczni, w rytmie żółtych kartek.  
    • Zimny jesienny wiatr, Szybując nieśpiesznie w przestworzach, Widząc może biało-czerwonych flag, W widoku tym się zakochał.   I pędząc tak pod niebem Warszawy, Zapragnął ku nim się zbliżyć, By widokiem tym się zachwycić, Tak bardzo nim zdumiony.   Nasz niegasnący patriotyzm, Tyloma emocjami okraszony, Najszczerszy jego wzbudził podziw, Zimnego wiatru gorący rozniecił zachwyt.   W łopoczące biało-czerwone flagi Zaplątały się jesiennego wiatru powiewy, Pięknu ich nie mogąc się nadziwić, Pięknem ich poruszone do głębi.   A wiatr między flagami wciąż tańcząc, Ciekawsko się rozglądając wokoło, Zachwycony nieskazitelną bielą i krwistą czerwienią, Uniósł się ku pobliskim dachom.   I muskając łagodnie stare kamienice, Gdzie historia w cegłach wciąż drzemie, Zapytał się ich półszeptem, O tak wspaniałego widoku przyczynę…   I opowiedziały mu kamienice stareńkie, Niezłomnego i dumnego Narodu historię, Jego bohaterskie, tragiczne dzieje, Naznaczone tak bardzo bólem i cierpieniem.   I zimny jesienny wiatr, W milczeniu się w nią wsłuchiwał, Jakby tego szczególnego dnia, W pamięci swej ulotnej chciał ją zachować.   I opowiedziały mu Ojców Niepodległości pomniki, O uciemiężonego Narodu niegasnącej woli, Mimo przeciwności losów wszelakich, Tlącej się w pokoleniach kolejnych…   A ciekawski choć ulotny wiatr, Mieszając się między wielki ten marsz, Do serc dumnych Polaków zajrzał, By odgadnąć drzemiące w nich marzenia.   Samemu będąc niewidzialnym, Na pograniczu światów materialnych i duchowych Dostrzegł niewidzialne te więzi, Łączące Naród tak dumny.   A pozostając wiernym przyrody siłom, Z praw natury się nie wyłamując, Zamierzył oddać uniżony swój hołd, Wspaniałym polskim patriotom.   I muskając łagodnie ziemię, Uniósł złote jesienne liście, Niczym niegdyś na polach bitew, Dumni żołnierze sztandary łopoczące.   I uniesione podmuchem gwałtownym, W poprzek placów i ulic szerokich, By w powietrzu zaraz zatańczyć, Jeden po drugim oderwały się od ziemi,   A ten wirujących złocistych liści taniec, Dla dumnych patriotów był hołdem, By zasłużoną oddać im cześć, Szczerym wiatru dla nich pokłonem…   I roześmiane twarze dziecięce, Operlił wnet jesiennym rumieńcem, By namalowane na nich pędzelkiem, Skrzyły się flagi biało-czerwone,   By choć na policzkach jedynie namalowane, Gdy w objęcia nocy odpłynie już dzień, Pamiętnych przeżyć rylcem W dziecięcych sercach pozostały wykute…   A wiatr... już nie zimny... Lecz nieznanym mu uczuciem rozpalony, Samemu zapałał tej jesieni, Miłością do barw tych szczególnych...   Nie mogąc osobiście uczestniczyć w wielkim Marszu Niepodległości w Warszawie, choć tym skromnym patriotycznym wierszem mojego autorstwa chciałbym połączyć się duchowo z wszystkimi jego Szanownymi uczestnikami...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @violetta jęz. hiszpański jest niezwykle melodyjny i śpiewny...      
    • @Arsis masz ciekawe poczucie humoru:)  
    • Szukam sposobu, jak ci to przekazać, jak metafory wpleść w naszyjnik słów, kiedy nie mrugać, kiedy się ukłonić, historia, która jak twój głos toczy się — cicho, przez sen. Na końcu zdań — oddech, na końcu milczenia — dotyk, a między nami przestrzeń drży jak struna w dłoniach nocy. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas , tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues. Czasem mnie niesie wiatr wspomnienia, na pustych stacjach słyszę twój śmiech, na szybie nocy rysuję imię, którego już nie wymówi nikt. Może jutro znów się spotkamy, w którymś z wersów, w snach, wśród mgły — a jeśli nie — zostaw mi ciszę, tam też potrafię śnić. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas ,tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...