Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Droga Aniu

Dziękuję za list. Zaskoczył mnie i ucieszył. Cieszę się, że po tylu latach nie zapomniałaś o mnie. Ja o Tobie też nie. Naprawdę, tylko... Kiedy dostałam tamten Twój list pięć lat temu, nie wiedziałam jak na niego odpisać. Bałam się, że cokolwiek napiszę, nie pomoże Tobie, a może tylko pogorszyć sytuację. Tylko Ty jedna wiedziałaś, co tak na prawdę czujesz po tamtych wydarzeniach i nie wiem, czy moje wyrazy współczucia miałaby jakieś znaczenie. Przecież Tobie w ciągu paru chwil zawalił się Twój dotychczasowy świat. Mam ten list do dziś. Piszesz w nim spokojnie i bardzo rzeczowo o tym co się stało. Nie miałam pojęcia, że to Twój krzyk o pomoc. Do mnie. Przyjaciółki... Zawiodłam Cię. Potem nie miałam odwagi się odezwać... Tym bardziej byłam szczęśliwa, że po tylu latach nie przekreśliłaś mnie i napisałaś. Dziękuję!
Dziękuję, że napisałaś, co teraz dzieje się w Twoim życiu i jak ono się zmieniło przez tych ostatnich pięć lat.
U mnie, bywało różnie. Jak to w życiu. Wzloty i upadki. Sukcesy i porażki. Dobre dni, złe. Spróbuję to jakoś opisać, bo jak trafnie zauważyłaś, nadal jestem taka zakręcona, nieokiełznana, zwariowana, porywcza, spontaniczna. Tak Aniu, pod tym względem się nie zmieniłam.
Jak wiesz pierwsze studia mi nie wyszły. To była pomyłka, nieporozumienie. Drugie skończę w tym roku i robię to co polubiłam po pierwszych praktykach. Zostanę archeologiem. Już widzę, jak się uśmiechasz pod nosem i myślisz, że ja nigdy nie miałam normalnych zainteresowań. Jak nie interesowałam się wielorybami, to kretami, albo chciałam zostać astronomem, potem historykiem religii dalekiego wschodu. Nie bój się, zostanę archeologiem i nie jest powiedziane, że dalej nie będę wydziwiała. Ostatnio chciałam hodować słonie, tak dla towarzystwa. Ale doszliśmy ze Sławkiem do wniosku, że na tym trzecim piętrze może być to niewygodne. No i mama jeszcze filozofię w rękawie.
No właśnie Sławek... Na pewno pamiętasz mój stosunek do facetów i to jak zapierałam się, że nigdy z żadnym nic nie będę miała? No i nie miałam, dopóki nie poznałam Sławka. Poznałam go przeszło rok temu na praktykach. Grzebaliśmy sobie razem w piasku i tak już zostało, tylko, że teraz grzebiemy gdzie indziej... Tak wiem, dziewicą też miałam zostać do ślubu, ale w dzisiejszych czasach to chyba niewykonalne. Poza tym mam słabą silną wolę. To też powinnaś pamiętać, chociażby z naszych wypadów na imprezki i moich skłonności do przedawkowania procentów. Ty zawsze wiedziałaś kiedy powiedzieć „stop”, a ja nie. Dziękuję Ci, że po każdej takiej imprezce zabierałaś mnie ze sobą do hotelu.
Więc mam Sławka. Ponieważ go kocham, napiszę, że jest ideałem, ale na pewno nie jest. Pewnie gdybym poznała Twojego Kacpra, który jest „złotym chłopakiem”, mogłabym zmienić zdanie o moim Sławku, co nie? Cieszę się, że go spotkałaś! Bardzo! Życzę, żeby to było już do końca świata i jeden dzień dłużej.
Mieszkamy w Toruniu, także czuj się zaproszona, gdybyś tu była przypadkiem, a konkretnie tez się możemy umówić. Jeżeli będę gdzieś w okolicach naszego morza, też dam Ci znać.
Studiujemy i żyjemy sobie tak na kocią łapę ku zgorszeniu mojej babci. Musze Ci się pochwalić, że w końcu nauczyłam się pływać. Wyobrażasz to sobie? Banda dzieciaków na nauce pływania i ja, dla tych dzieci to byłam starą babą. Miałam względy u ratownika, wiesz, bachory prawie by się potopiły, tak był zajęty uczeniem mnie.
Ze staroci to nadal mam pryszcze i krzywiznę i ten pesymizm, że nic się nie uda. Ciągle się boję o to jak to wszystko się ułoży, albo i nie ułoży. Tez odwiedzam psychiatrę, ale to w dzisiejszych czasach trendy, więc nie mamy się czego wstydzić!
Zapomniałabym! Znaleźliśmy sobie ze Sławkiem zajęcie na długie, zimowe wieczory. Chodzimy na kurs salsy. Bomba! Polecam! Może nie uda Ci się chodzić z Kacprem, bo te ciągłe jego wyjazdy służbowe, ale Ty spróbuj. No chyba, że Kacper będzie tak cholernie zazdrosny, bo wiesz, mówią, że taniec to już gra wstępna, a salsa to już w ogóle... Ale polecam.
Cieszę się na myśl, że odnowimy nasza korespondencję. Myślę, że poczta elektroniczna to dobry pomysł. Nie mam wprawdzie stałego łącza, ale raz w tygodniu bywam w kafejce, to na pewno napiszę na podany adres.

Pozdrawiam!
Ściskam cieplutko! (u nas jest –19, niech już się skończą te mrozy!)

Ewa

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dziś twoja kolej zapalić  świeczkę by  wiedzieć do czego wracać nawoływać zbłądzonych żeglarzy wyrywać białym bałwanom   dziś twoja kolej nie zamykać bram czekać z ogarkiem na rozdrożu sprawdzić obecność tak wielu jeszcze chowa się w sobie dziś twoja kolej trwać
    • @Migrena... dobrze określone, bezwzględność losu może.. to.. splatać. Dziękuję Ci za dobre słowa. @infelia... masz rację, na drugi raz, przed snem.. przerzućmy się na bajki... ;) Dzięki za uśmiech. @Waldemar_Talar_Talar... gdy mieszkałam u Mamy, też wieszałam pranie na zimnym strychu, w tym okresie.
    • @andrew I plastyczny...  
    • Nie wiem jak i kiedy dotarłem do domu. Obudził mnie lekki, popołudniowy deszcz, cicho dzwoniący o brudne szyby. Pozostało mi tylko kilka wspomnień. Samotnego picia do współczujących oczu zielonych, młodej barmanki. Swoich grzechów nie zapije. Duszy też nie wykupię od diabłów za ostatnie kilka, pałętających się po kieszeniach płaszcza groszy. Dom uciech pamiętam. Dom mistrza i jego krągłych, krasnych czarownic. W rogu najdalszym sali, sami literaci i poeci. W gryzącym dymie biełomorców. W oparach ciężkich, gorzelnych. Był tam z nimi przy stole czarny, duży kot. W szranki na równi z nimi przepijał. Na wódkę i zakąskę z kawioru, tak samo jak na myszy tłuste łowny. Miał muchę różową, upiętą pod szyją i cylinder na główce zgrabny. Neseser, widać też jego, stał obok krzesła. Skórzany, szyty, szykowny. Wasz przyjaciel i krajan - mówił spokojnie bardzo męskim i głębokim głosem kot - Zginął. Nie dalej jak godzinę temu. Stracił głowę pod kołami tramwaju. Przykry widok. Byłem przy tym. - chwycił zgrabnie napełniony po brzegi kieliszek w prawą łapkę, wychylił szybko i do dna. Czknął tylko cicho. Puścił jeszcze filuternie oko do, palącej u wejścia do sali tanecznej, pięknej siostrzyczki Maszy.   Wieczorem by zwalczyć objawy kaca, postanowiłem udać się na urokliwy spacer po prawie pustym prospekcie. Gdy wróciłem, właśnie zadzwonił telefon. Była to policja. Pytali czy znam może jako doktor i pracownik uniwersytecki, profesora przybyłego z Niemiec o nazwisku Woland. Bo jest pilnie przez służby poszukiwany. Odparłem zgodnie z prawdą, że nie znam nikogo o tym nazwisku. Lecz pamiętajcie panowie. Rzekłem im ponuro. Szatan nie jedno nosi imię. Potrafi mieć i w kocie pomocnika a w osobie literata - marnego kuzyna.
    • myśli odpływają   pod powiekami zmierzch    czuć zapach … jutra w nowej szacie  bez makijażu    11.2025 andrew   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...