Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sens życia się zawiera w korzeniach jesionu;
w pąkach, liściach i łyku. W nabrzmiałych nasionach,
w piersiach lwicy, obwisłych i ciężkich od mleka.
W pierwszych lekcjach jej młodych: jak chodzić, uciekać,
jak można gryźć tętnice; że żyć trzeba w stadzie.
Jest w nozdrzach, oczach ofiar, co skryte, bo słabe.
W tej wiedzy, że się żyje o krok od człowieka,
więc trzeba wciąż być czujnym - i milczeć, i czekać.

Bóg patrzy na to z dumą: też chciałby żyć w trawie,
cielesny i śmiertelny, i żywy zarazem.

[I 2006]

Opublikowano

Ontologia - nauka o bytach. No o tym przecież wiersz :)

Oscar: dzięki śliczne. Tak właśnie miałem nadzieję, że to przeczytasz - ja ten Twój komentarz znam prawie na pamięć, mam go zawsze na uwadze, serio. Zazwyczaj w odniesieniu do niego robię rachunek sumienia. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu czułem, że za bardzo nei grzeszę. Może nie ma nadmiaru treści, ale starcza jej na wiersz. Teraz pewnie przez pół roku będę wałkował ten temat ;)

Tomasz, Sceptic: i Wam dziękuję :)

Pozdrawiam, Michał (czyli Antek)

Opublikowano

Ontologia: nauka o BYCIE. A nie o sensie życia (jak sugeruje pierwsza strofa), gdyż tym zajmuje się raczej etyka, ani nie o Bogu, bo tym zajmuje się teologia (która z ontologią wiązana być może, to fakt). Ale - oczywiście - tytuł "Ontologia" też można obronić i nie chce mi się wszczynać na ten temat dyskusji, bo Leibniz czeka :/

P.S.: A co byś powiedział na tytuł: panteizm?

Opublikowano

dzie wuszka: dzięki :)

Sceptic: sceptyczny jestem :) Głowy nie dam, mi tak średnio pasuje. Skoro Bóg "chciałby żyć w trawie", tak jak zwierzęta, to nie żyje, znaczy, czymś się różni od nich. Może rzecz stworzył, poukłada, oddzielił, ustanowił reguły - a teraz patrzy i zazdrości? Nie jest to jedność, z pewnością.
Ja bym chciał tytuł, co by mówił - "O bytach" :)

Opublikowano

to moze: metafizyka? Radziłbym sprawdzić encyklopedyczną (wikipedyczną) definicje ontologii - nie mam jej w głowie, ale obawiam się, że to nie jest precyzyjnie to, o co panu chodzi... Z dobrego serca mówię ;)

Opublikowano

jedyne co mi nie pasuje--> "co skryte bo słabe" - to tak niby wiadomo, że ofiary, ale z treści jakby się niesie, że "oczy". i owo "skryte", może miałes na mysli "ukryte" w sensie "schowane"? ten fragment mnie zatrzymał pewną niekonsekwencją. bo jesli jest tak jak myślę to może "które ukryte"?
Dla mnie " więc trzeba wciąż być czujnym" i dalej to zbędne słowa, az do "Bóg patrzy". jakoś tak odczytuję nie z "dumą" a z "zadumą".
ogólnie czyta się, choć co do tytułu też bym deliberowała:)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Piękny komentarz, jest w nich wiele Twojej wrażliwości - co ten pierwszy list, o którym pisałaś, zdziałał, co poruszył ! Dziękuję :-)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...