Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdybym pisał wiersz
dodałbym rymy i policzył zgłoski
i byłby wiersz rytmiczny
sylabiczny i śliczny

Gdybym pisał wiersz
nadałbym mu sens
tchnąłbym weń zamysł wielki
refleksją kipiący
w głębi dna nie mający

Gdybym pisał wiersz
użyłbym metafory
błyskotliwej i wyszukanej w formie
w treści zagadkowej
w interpretacji wieloznacznej
ale zawsze trafnej zawsze mądrej

Lecz gdybym napisał wiersz
a w rymach bym takt zagubił
a w głębi bym sens utopił
a w dziki gąszcz chybionych znaczeń metaforę wplątał
a w końcu sam bym się w nim zatracił
jaki pożytek byłby wówczas z mej pracy

skończywszy dzieło rzekłbym do siebie
oto stworzyłem wiersz
wszystko w nim jest
tylko nie ma poezji

Opublikowano

No musze przyznać, że ma pan rację Antoni. Zamiarem moim nie było napisanie ciekawego wiersza. To miały byc grafomańskie pomyje. Cieszyłbym się, gdyby ktoś zechciał zbesztać to ścierwo, ten kicz bezideowy. Tak!! Czekam aż jakiś bałwochwalczy poeta zmiesza mnie z błotem! Jestem śmierdzącym grafomanem! I nie boję się przyznać! I wy się nie bójcie!

Opublikowano

WWW.org.pl - Telefonia Każdej Generacji
o2.pl skarży Telekomunikację Polską
TP SA płaci, bo nie założyła telefonu

Rzeczywiście, ciekawa to strona, trzeba przyznać panie Rewiński, tylko może trochę inna tematyka niż mogłem się spodziewać. Ja nie wiem, czy pan miał na myśli Ryszarda, czy kogo innego, ale na tejże witrynie nie spodziewam się znaleźć nikogo o moim nazwisku. A skoro już Pan mi radzi, to i ja odwdzięczę się Panu radą. Otóż może niech Pan posłucha albo obejrzy Rewińskiego w kabarecie tey.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zgadzam sie . tak bardzo zly ten wiersz to nie jest . lecz nazwac sie poeta nie moge hehe . nie mam perspektyw doswiadczenia ani czasu / poki co pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @TylkoJestemOna Dzięki, samo życie niestety. Pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...