Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdybym zdecydował się zostać poetą
mógłbym nosić długi szalik nawet w lato,
przechadzać się bez celu po Montmartre
i pisać natchnione wiersze o tym, jak to
jadłem mandarynki leżąc na torach w Vichy
a może to niebo było mandarynkowe
nieważne. I tak nie wiem nawet, gdzie jest Vichy.

Zawołałbym do staruszka sprzedającego
pieczone kasztany na Placu Pigal:
Hola! Qué tal? Cómo estas?
I wcale bym się nie przejmował, że to
nie po francusku. Moja poezja
przemówiłaby za mnie.

Zrobiłbym krótką przerwę na cierpienie za milijony
i wsłuchiwanie się w dzwony Notre Dame,
a potem poszedłbym do małej zadymionej knajpki
i napisał wiersz o bólu istnienia.

Wieczorem odwiedziłbym z kolegami Moulin Rouge
słuchał jak w rytmie kankana pulsują słowa
Cher collegue, tes derniers vers etaient remarquables
i skromnie się uśmiechał, bo przecież nie znam
ani słowa po francusku.

Nocą w ulubionym burdeliku
układałbym poemat sławiący
klepanie w tyłek paryskiej dziwki.

A potem kolejne pokolenia dorodnych młodzieńców
uczyłyby się o tym, że byłem wielkim poetą
i wiodłem w Paryżu życie oddane sztuce.

I każdy znałby na pamięć natchniony wiersz
o jedzeniu mandarynek na torach w Vichy
o bólu istnienia
i o klepaniu w tyłek paryskiej dziwki.

Tego przecież nie mogę im zrobić.

Opublikowano

Witam,

- tytuł zaproponowony (La boheme...) jest chyba odpowiedni do zamysłu
- zastanowiłbym się nad przecinkami (raczej konsekwentnie)
- "w lato", "milijony" - czy to celowe stylizacje?
- jeśli powyższe tak, to "kankan" chyba (nie wiem, ale można sprawdzić ;) jest późniejszy
- poprosiłbym Arenę o sprawdzenie pisowni różnych wyrazów (ten słynny Plac ;)
- jednak bym skracał; w zasadzie peel pisze dwa teksty, [z tą liczbą mnogą mandarynkową, to całe mnóstwo!] (o bólu istnienie i poemat o tyłku dziwki), więc w podsumowaniu jest błąd; gdyby wyrzucić 3 strofę (wg mnie najgorsza!), to koniec ładnie zagra niespodzianką (choć i tak wszyscy wiemy, że poeta cierpiał za...)
- czwarty wers: może to, co po przecinku, dać jednak niżej?
Podoba mi się.
pzdr. b
PS. Dobrze, że przy klepaniu dziwni po tyłku nie trzeba mówić/słuchać, bo kolejne podkreślenie nieznajomości francuskiego byłoby już nadmiarem ;)

Opublikowano

Interpunkcja jest przemyślana. Niby niekonsekwentna, ale jednak przemyślana.
"Milijony" to oczywista stylizacja, nie służyła jednak umieszczeniu wiersza w realiach konkretnej epoki.
Pisownię niby sprawdzałem, dziwi mnie tylko ten Plac Pigal, ale tak jest w internecie (może to błedna pisownia, a częściej pojawia się inna - poprawna - ale nie dotarłem do niej).
Tam od razu bład w podsumowaniu, ot, takie małe tam poetyckie niedokładności w liczeniu ;) Akurat z tych wszystkich wierszy o mandarynkach uczniowie uczą się na pamieć tylko jednego ;P

Dziex za koment.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Najtrudniej jest się otworzyć Nie jestem szafą którą się wietrzy Najtrudniej jest się przyznać Nie jestem oskarżony Najtrudniej jest pokochać Nie jestem kochany Czyżby najtrudniejsze było za nami Nie, to trudno Nie trudno jest na próżno uciekać Nie trudno jest złościć i wściekać Nie trudno jest innych rozgrzeszać Jak łatwo powiedzieć kłamstwo Jak łatwo poczuć strach Jak łatwo udawać i grać A cóż w tym złego, poeta się dziwi I ja się dziwię z nim Przecież gra w uczciwego to najpiękniejsza gra Bo uczciwy to samo sumienie ma  
    • @Berenika97   Bereniko. Ton ciężki, niemal apokaliptyczny a jednak osobisty. W świecie, który miele wszystko w masę, ocala nas uparte trwanie w rytmie własnego kroku.   Twoja poezja. Już mi się do niej tęskniło :)
    • Polityk wchodzi do swojego mieszkania jak huragan w brylantowym smokingu, z kieszeni wysypują się złote monety jak deszcz meteorytów, z teczki wylewają się banknoty jak zielona powódź papieru, a złote sztabki uderzają o podłogę jak kły mamuta, rytmicznie, w takt jego serca – serca pompowanego łapówkami. Pudełka po butach trzeszczą jak trumny przepełnione banknotami, mikser wiruje w szaleństwie i pluje monetami, kaloryfer jęczy, dusząc w sobie koperty gorące jak węgiel z piekła, a szuflady wybuchają jak armaty absurdu, plując na podłogę kolejne łapówki, które wiją się jak robaki karmione podatkami narodu. Banknoty tańczą w powietrzu niczym skrzydła szarańczy, opadają na stoły, krzesła, rośliny, na kota mdlejącego w kącie, szeleścią chórem za oknem: – Idioci, głupcy, płaćcie, płaćcie dalej, bo każda wasza złotówka jest jego świętem. W szafie – sejf, w sejfie sejf, w sejfie kolejny sejf, a każdy mdleje od ciężaru złotych sztabek i banknotów, trzęsie się jak pacjent w gorączce, ale polityk otwiera je z czułością, jakby były matrioszkami chciwości, i śmieje się, że nigdy nie będzie ostatniego dna, bo chciwość nie zna spodu. Złote sztabki układają się w piramidy, monety stukają jak werble koronacji, a polityk klęka przy tym skarbcu jak kapłan pychy, całuje banknoty, tuli złoto, wdycha je jak kadzidło, i szepcze: – Jeszcze… jeszcze… naród niech kona, a ja będę królem złotego świata! Dywan próbuje go udusić ze wstydu, kanapa wyje jak pies skatowany podatkiem, lustro pęka i krzyczy: „Patrzcie na monstrum, co żywi się waszym chlebem!” Ale polityk śmieje się, śmieje tak, że ściany pękają, śmieje się banknotami, śmieje się sztabkami, śmieje się narodem za oknem, który stoi w kolejce do życia – z pustymi kieszeniami i pełnym rachunkiem sumienia. Aż wreszcie staje sąd, w progu, z uśmiechem jak bankomat, i mówi jak wyrocznia absurdu: – Te złote monety? Nie jego. Te banknoty w pudłach po butach? Nie jego. Te sztabki pod dywanem, te koperty w kaloryferze? Nie jego, nie jego, nie jego. I polityk wychodzi wolny, czysty jak kryształ w kieliszku szampana, śmiejąc się w złocie i papierze. A naród za oknem, głupi, naiwny, wyzuty – bije mu brawo i płaci dalej, bo wierzy, że ten skarbiec wypełniony łapówkami zbudowany jest dla niego, choć naprawdę zbudowany jest na nim.      
    • @Alicja_Wysocka  Podskakuję z radości i wiwatuję :) Dzięki :) Troszkę poważniej, najpierw AI wygenerowałem sam dźwięk, później potrzebowałem podpiąć pod klip, za poradą copilota tu uwaga nieby się nie komunikują ze sobą, a zainstalowany program wykonał proponowane zalecenia co do videodysku odnośnie do orginalnego pliku mp3, edytując wgrałem dwa pliki dźwiękowe i jeden przesunąłem na osi czasu, chcąc uzyskać odpowiednią głębię, najdłużej walczyłem z z obrazem, dałem sobie spokój z ruchomym, skorzystałem z propozycji pierwszego AI copilota (z którym początkowo nie szło się dogadać, bo wstawiał mi obrazki z tekstem) gdzie była ta grafika, kolejny schodek to export gotowego pliku, premium, pro i płać, to mnie wkurzyło cała praca na marne, więc go nagrałem bezpośrednio z ekranu, ach wspomnę dlatego premium bo te efekty gwiazdek, i przyciemniania to płatna opcja. Na koniec powiem, że opłaciło - dostałem super komentarz :) Oczywiście wywaliłem programy z kompa, mam wątpliwości czy przy moich zasobach sprzętowo-finansowych jest sens na kolejny klip. Zważając że Ai dokonało tu przełomu, oczywiście wiem o tym że tylko dlatego, bo wydałem odpowiednie polecenia. Tylko dlaczego czuję że to proteza?
    • @Sylwester_Lasota Sylwestrze, to musi być pasjonujące zajęcie. Już sobie wyobrażam te nasz wiersze napisane, które nam zilustruje i zaśpiewa AI - życzę powodzenia! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...