Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gdzieś z galaktyki docierając światło
jest nieświadome sierocej niedoli
tam gdzie wędrówkę rozpoczęło własną
wybuch pyłami roni

mrugają gwiazdy czasami ich cząstka
barwnie rozświetli ponaznacza kreską
skrywane prośby u patrzących trąca
błyski ciemności czeszą

sięgam myślami przemierzam parseki
szukając śladów jakiegoś istnienia
pustka kosmosu mimowolnie peszy
ślad intelektu żegna

Opublikowano

Leszku widzę, że kombinujesz z formą - to chyba dobrze, że się nie zaszywasz :). ciekawie, jak zwykle w Twoim wykonaniu

W Nowym Roku, zdrówka, wiele natchnienia w poezji i powodzenia w życiu osobistym

pozdrawiam serdecznie noworocznie Espena Sway :)

Opublikowano

Gdyby pomyśleć "na nowo" sierocej niedoli, mrugają gwiazdy, sięgam myślami byłoby chyba ciekawiej.
Kosmos zasiedlony przez "ślad intelektu"? - ciekawa teza ;) Ponoć już okdryto ponad sto 'planet' o warunkach umożliwiających zaistnienie życia (jak ziemskiego?).
Noworoczne: Najlepszego!
pzdr. b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ależ ja wierzę, jako miłośnik science fikcion w to, że istnieją inne zamieszkałe światy. Pozdrawiam noworocznie, życząc samych szczęśliwości w tym nowym roku Tobie Jacku i Twoim bliskim. Pozdrawiam Leszek :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jako i wielu na tym portalu szukam stale czegoś nowego. Espeno dla Ciebie szczególnie spełnienia wszystkich marzeń. Pozdrawiam noworocznie i życzę samych uśmiechów w 2006 roku Leszek. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Obiecuję, że przynajmniej się postaram, jeśli czas pozwoli. Pozdrawiam noworocznie życząc pomyślności w zamierzeniach i dużo zdrowia bo to jest najważniejsze. Leszek :)
Opublikowano

Leszku - jajć, widzę, że zahaczasz coraz bardziej o to co lubię - "kosmos i ja",
jedno - co do parseków, choć to miara trygonometryczna to nie nadająca się do przemierzania,
to miara kątowa, zauważam, że przeszedłeś współczesnych, dobry pomysł na podróże, na intelekt,
jajć, trzeba to zastosować, napisałeś więcej niż wiersz
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witku od najmłodszych lat byłem myślami w kosmosie. Widząc światło gwiazd zdawałem sobie sprawę, że światów z których pochodzi może już nie być. Pozdrawiam serdecznie i noworoczne życzenia ślę. Leszek

PS co do parseków, to jak najbardziej jest to miara odległości. Cytując za Wikipedią:

Parsek to jednostka odległości używana w astronomii. Oznaczana przez pc.

1 pc = 3.2616 roku świetlnego = 206265 j.a. = 3.086·1016 m
1 parsek to odległość, z jakiej połowa wielkiej osi orbity ziemskiej (czyli 1 j.a.) jest widoczna jako łuk o długości 1 sekundy.

Odległość wyrażona w parsekach jest odwrotnością paralaksy heliocentrycznej danego obiektu (wyrażonej w sekundach łuku). Nazwa "parsek" powstała ze zbitki słów "paralaksa" i "sekunda" w XIX wieku.

Czyli jak z tego wynika pomimo, że jego definicja powiązana jest z kątem o długości 1 sekundy, to jednak jest miarą odległości, którą przy dzisiejszej technice nie uda się człowiekowi przebyć.
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Porwałeś mnie już drugą bajką

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam serdecznie!
    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...