Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Po raz kolejny zgasło...


Rekomendowane odpowiedzi

Po raz kolejny zgasło mętne światło świecy purpurowej,
Powtórzyła się chwila na którą nikt nie wystawał z łzą,
Ponowił ktoś bieg czasu w dawnym meandrze zniweczeń ciężkich,
Znowu bije zegar hymn armi jednoosobowego wygnańca.

Następnymi dniami, będą męki pełne przemyślenia o dnie,
Nadejdzie, nigdy, brzasku pełen poranek bez świec purpury,
Nastapiło już przesądzenie losu na forum wrzasków pospołu,
Znowu miecz wypadł z dłoni bezbronnej nadzieji, z potrzeby.

Upadły modlitwy do bogów którzy nie śmieli słuchać, zajęci,
Upokorzyły się wszystkich cnót zastępy w łaźni diabelskiej,
Upodlenie czeka na zniweczeniu drogi opustoszałej, bez pyłu,
Znowu las wycięty do drzazg ostatnich zapalił się i zgasł, szybciej.

Co kresem wszystkich trosk powszednich stanie się za chwilę,
Czym człowiek ze mnie powstały okaże się wśród nowych żyć,
Czego spodziewać można się po zmartwychwstałych wyobrażeniach?

Powstańcie wnet modlitw bataliony z bogami swemi na czele,
Porwijcie konie do jazdy szaleńczej w nieznane przebiśniegi,
Zewrzyjcie zbrojne oręże w szpadę ostoji kojącej po przemianie,
Wystawmy posterunek, warta wieczna niech trwa i wypatruje zmian,
Mgnień zabrońcie oczom Waszym aby nie przeoczyć ziaren szczęścia,
Wyczekajmy momentu by ucieszyć serca Nasze wygraną batalią o namiętności,
Uchylmy czoła przed księżycem bulgoczącym od pożądania rozognionego
I uważajmy by nie stratowac kopytami hord Naszych kruchej beztroski.

Jakże zmieni się świat i ciało moje gdy wszystko się to wypełni?
Zaprzeczają sobie paradoksy nielogicznie wystające z całości,
Ciało powłoką jedynie i ulotną otoczką wewnętrznych olbrzymów.
Przeznaczeń nie wypełniać złym jest, spełnienie dwukrotnie.
Świat stanie się niemym, nie, dwa kalectwa nie leczą chorego!?
Jakże nie zmieni się świat i ciało moje gdy nic się nie wypełni?

Dusza pokalana odczuciem okalającym ulecieć chce lecz murem stoi kość,
Serce pochwyciła już w swe dusze dłonie i wyrywa do przodu przez szpik,
Pędzi do duszy Twojej, Ty, co szukasz bunkrów przed próbą wyjątkową,
Wybaczysz sobie koniec serca jego i duszy trzepot suchej na trawie?


Takim testamentem stało się wyznanie ciche wewnątrz.
Takim grzechem zuroczenie w Tobie jest usilnym.
Tak pragnę życ przez czas, cóż Ty mi pozwolisz.
Niech końce odejdą i nie zejdą się w wiecznosci,
Spotkam tam Ciebie, bez nich, pocałuję i zaśniemy,
Spowici ciemnoscią testamentu z wewnątrz oczu mych zielonych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • śliczny   od zawsze prowadzę przed siebie i skręcam raz w prawo raz w lewo a gdzie wyprowadzę ja nie wiem twój wybór czy piekło czy niebo :))  
    • Rozdział piąty       Ta noc trwała tyle, ile trwała. Czyli - określę to wprost - zdecydowanie dłużej. Działo się zaś tak dlatego, że Gabr'I'ela z Milem skorzystali z Mocy, aby móc dłużej, o tyle właśnie dłużej - cieszyć się sobą. Pominę natomiast opis, zarówno ogólny jak i jego szczegóły, ufając Twojej, drogi Czytelniku, wyobraźni. Bowiem cel tego opowiadania jest inny.                      *       *       *      Wykorzystawszy okazję i włożywszy w ten cios odpowiednio więcej siły - odpowiednio i precyzyjnie - Zawisza wytrącił miecz Ulrykowi. Po czym szybkim ruchem, nie dając mu czasu na reakcję, przystawił własne ostrze do odsłoniętej szyi przeciwnika. Wielki mistrz bowiem w swojej pysze uznał za zbędne założenie chroniącego gardło kołnierza, który to jednak fakt w obecnej sytuacji był bez znaczenia. Ponieważ Zawisza - jak wiesz, mój Czytelniku - nie miał najmniejszej chęci, aby go zabić. Co bezpośrednio wynikało z ustaleń, poczynionych przezeń z królem Władysławem.    - Koniec walki. Poddaj się - wycedził zimno Zawisza, uśmiechając się do siebie w duchu. Na myśl o wiecznej chwale, która nań właśnie spłynęła. I na myśl o tej jeszcze większej, która mu przypadnie za korzyści, które w następstwie owego starcia przyjdą na Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie oraz dla zamieszkujących ich ludzi.    Ulryk w odpowiedzi spojrzał z nienawiścią.     - Na Boga i mój rycerski honor, nigdy! - wykrzyknął zajadle. - Daj mi miecz!     - Nie - wycedził Zawisza ponownie, równie zimno jak przedtem. - Nie dam. To koniec walki. Koniec twojego zakonu. Waszego panowania i waszego ucisku: na moim ludzie i na Litwinach. Tych oto tu - wskazał zbliżających się polskich rycerzy z jednej strony, a z drugiej litewskich wojowników. Wielkiemu mistrzowi wydało się to bardzo dziwne.     - Co się dzieje? - rozejrzał się zaskoczony. - Dziwne to, przecież przed chwilą bitwa wciąż trwała...    - Ale już nie trwa - dobiegł go z prawej strony głos. Męski i chłodny, pełen zdecydowania. Ulrykowi wydał się on uderzająco znajomy. Równie uderzający jak cisza, która zapadła kilka dobrych chwil temu. W jego odczuciu nienaturalna, chociaż przerywana chrzęstem zbroi podchodzących rycerzy, dźwiękiem chowanych do pochew mieczy - odruchowo zidentyfikował ten odgłos - oraz rżeniem koni. Spojrzał zdziwiony, nie dostrzegł jednak nikogo.    - Co się dzieje? - tym razem wyrzekł na głos pytanie.     - Ano to właśnie, co powiedział ci Zawisza - znów ten sam głos dobiegł jego uszu. - Koniec. Z woli króla Władysława i z ręki Zawiszy Czarnego. Za moimi przyzwoleniem i zgodą - Jezus uobecnił się kilka kroków od wielkiego mistrza. Ten rozpoznał Go natychmiast mimo bardzo dziwnych - jego zdaniem - szat, na co od razu zwrócił uwagę. I pomimo sytuacji, w której się znajdował.     - Jakże to, Panie? - powiedział po łacinie. - Ty z nimi, a przeciwko nam? Jakże to? - powtórzył pytanie, zdziwiony do głębi. Nagle przestał być pewien czegokolwiek z tego, co do tej pory wydawało mu się oczywiste. Nie wiedział nawet, czy wierzyć oczom i uszom. Może to pogańskie czary?     - Tak, to prawdziwy Ja - odrzekł swobodnie Jezus. -  Nie przeciw wam jednak, a przeciw temu, co myślicie i przeciw temu, co czynicie.     Zdziwienie Ulryka sięgneło niebios. Minęła naprawdę długa chwila, nim zdołał odpowiedzieć.    - Ale przecież - wyjąkał - służyliśmy tobie... i twojemu Ojcu...    - Służyliście sobie - uciął szorstko Jezus. Tonem, który Ulryk rozumiał najlepiej: nie znoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu. Po czym prawie natychmiast skinął na ZawIszę.     - Nałóż mu więzy.      Voorhout, 2. Listopada 2024 
    • @Domysły Monika Dziękuję, nie znałem tego :) @Hiala + / -
    • Zatankujmy do pełna pojemne zdanie i nareszcie pojedźmy dalej niż za horyzont pisarskich lub przemowatych ewentualnie przekonujących marzeń nad zamarzeniami!!   Warszawa – Stegny, 02.11.2024r.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...