Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ja i moja małpa – wersja I (pierwsza)


Rekomendowane odpowiedzi

zanurzam się kolejny raz
i co z tego że zielone tanieją
wieczorem spotkam
rozpustną dziewkę z brudnymi stopami
jej śmiechem obdarowałbym
pół miasta
drugie pół ukamienowało nas
swoimi grzechami
księżyc szarzeje w blasku latarń
przyjacielu daj szluga
błysk chińskiej zapalniczki
lubię krótkie knajpiane dystanse
barman zabija wzrokiem
nie daję napiwków
zbyt wiele głodnych dzieci
już północ
napijcie się mojej krwi
tulipanem otworzę sobie drogę
spoglądając na gwiazdy
przysłaniane bieżnikowana podeszwą
siostro nie tak mocno
dlaczego kurwa klucze są krzywe
w końcu leżymy w łóżku

ja i moja małpa
szalejąca

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czekam na wersję kolejną - bo ta nienajgorsza, aczkolwiek wystąpiło kilka zgrzytów:
dziewka: archaizm, zbędny...skoro i tak "mocniejsze" słowo pada w tekście - to po co tutaj się krygować? i możnaby trochę bardziej gawędziarsko "pojechać", bo tak to się robi wyliczanka. nienajgorzej jest - a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mnie ta "dziewka" pasuje do całości jako cynizm lekki. pytanie do autora: czy tam nie ma być "ukamienowałoby" ? acha chyba, ze piszesz to juz o kimś, kogo podmiot liryczny już zna- kolejny raz. kapuje. ja tam daje swój plus choćby za treść, która do mnie przemawia. ale jak zrobisz z tego gawędę to już nie będę na plus. stylistycznie , gramatycznie- miodowiczem nie jestem. pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Cierpliwie znosi utrapienie zadków, które przeróżnych zapachów  oddechy wydają. Cztery badyle, powiedzmy nogi i staniem się nie męczy   całymi dniami. Po prostu stoi i czeka, zwykle na człowieka. Miękka poduszka pośladki tuli, bocznymi poręczami ciężary wspiera, a z tyłu dając plecom oparcie. Uff! Tylko czasami westchnie!
    • @Lidia Maria Concertina Nigdy, jako ludzie z pokolenia na pokolenie jesteśmy słabsi. Prokreacja będzie bez rezultatów, uchroni nas jedynie.. czary mary w laboratorium.   Lubię Twój styl pisania, jest w nim moc, potencjał. No i pozdrawiam :-)
    • Mój bardzo niedobry znajomy wierzy w konsumpcjonizm: życie prowadzi w wózku sklepowym I smętnie je rozgryzając, duma - czy coś jest "po coś" czy "po nic" A starzejemy się skutkiem - ciągłej powtarzalności, zbyt rzadkich: ''najlepszego'' Najlepsze - owszem, się zdarza: 30 lutego. Niepomni celebracji cudownych codzienności  i wszystkich momentów ''na amen'' Najbardziej nas pochłania przyszłość krocząca - w nieznane   Niezdarne, chybione: "Kocham'' I płacze w toalecie I quizy o owadach I wielki tytuł w gazecie A co, jeśli się okaże, że świat rozsadzą do donic? Że tu za ciepło, tam zimno, że prokreacji już koniec ... ? Jesteśmy już rozdzieleni - jeszcze przed zjednoczeniem Budzimy się kołysanką - motywacji i winy I co nas nie zabije, to nas na pewno wzmocni Jest tylko jedno pytanie: kiedy będziemy wszechmocni ... ?   
    • @M_arianne Dziękuję za komentarz. Wezwany to tablicy odpowiadam chętnie.   Ciągle ochoczy emeryt z Byczy, już zaliczonych lasek nie liczy. Tłumaczy świeżemu dziewczęciu: "No ledwie ja do dziesięciu zliczam, bo umysł raczej mam byczy"
    • Podeszłe lata otrzymujemy po to, byśmy tak się zapamiętali w wirze otępienia aby o wszystkim zapomnieć, aby ... nie umrzeć  Z żalu.  Uwielbiam stąpać po bezgwiezdnych alejach.  Baleriny marzeń i grunt udeptany przez tych, którzy twardo stąpając po ziemi  potykają się o księżyce.  Nadal młodzi nawet, jeśli koleiny zmarszczek wyznaczają kierunek.    Bez-nadziei   Jednym haustem wypijam lodowate limoncello i wszystkie pozostałe halucynacje.  Fantazja opornie się starzeje.  Muszę wyjechać, muszę zmienić planetarium.  Myślom doczepiam srebrny warkocz.    Komety.  Obracam je w dłoniach: oto przyszła starość i czule zaprasza do siebie.  Nie mam wyjścia: posłusznie pakuję cały swój życiorys Do kopertówki. Najwyżej odeśle mnie z powrotem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...