Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

T. rozmyśla kiedy A. śpi.


Rekomendowane odpowiedzi

Jak tylko obrócę się w twoją stronę,
mogę powiedzieć (kiedy śpisz), to się dzieje.
Ta bezsenność o czwartej, nagłe pytanie; czy będzie wschód
i czy do zachodu będziemy dnieć równolegle,
na przeciw tapczanu, w kuchni nad zupą, na parterze
i ostatnim, na trasie Katowice – Gliwice? To jest jak rozmowa
przez kubek i sznurek – rzecz umowna – na nie oddalenie się,
ale na usłyszenie, zobaczenie, na znajomość
dróg powrotnych nad ranem. Piąta. Ręka opadła na pierś
jak łodyga. Sen coraz szybszy na twojej połowie; niespokojny,
dopiero co zrozumiany. Czuwamy na zmianę,
patrząc jak to kiełkuje, zakwita, wzrasta
niczym młode drzewo za oknem; wysoko, solidnie
obrastając korą sekunda po sekundzie i głębiej, rok po roku,
ale zawsze liść przy liściu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo trafiłeś, ten moment, kiedy druga osoba śpi, wtedy tak bardzo nie chce się uwierzyć , że to się dzieje, chce zawsze, żeby tak było wiecznie, oglądam każdy fragment pokoju, oczy, usta, włosy, wszystko, żeby zapamiętać.
Poza tym opisałeś to wszystko w bardzo niebanalny sposób, jeszcze będą się o Tobie dzieciaki w szkole uczyć..;)
p.s motyw autobiograficzny może źle wpływać ( katowice-gliwice) mi przypadł bo mam tak samo tyle , że ( Tychy-Gliwice- Krakow..na szczęście wspólny..:* )
pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a nie chciałbyś wrócić, bo co to tam jeden forumowiczów, a straciłam pewny dobry humor z rana, musze dam siedzieć cały czas i jak uciekają moi faworyci \Plezo się nie pojawia\ to komentuje komentuje czasami na siłe..
przemyśl to
życzę twórczego wieczoru
i zmniejszenie odległości
p.s Gliwice nie są tak daleko tylko te objazdy . nadal są? nie byłam dawno..mężczyzna ma się fatygować w końcu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Tomaszu: "będziemy dnieć równolegle"..."ale zawsze liść przy liściu" i inne urzekające głębią zwroty, słowa, myśli. Pan jest urodzony bogacz, a na dodatek nie sknera, a my przy panu coraz to coraz bogatsi. Podziwiam.
PS. Pisz pan i chrzań resztę - tak a propo's...Jacek Sojan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny autorze,

utwór Twój, szczególnie jego początek - loci communes pewnych doświadczeń - oddaje to, co powinien...

ale mam pytanie, dlaczego to jest wiersz a nie "mała"-proza?
pewnie rozśmieszyło Cię to pytanie, ale jeśli odpowiesz, będę wdzięczny... czemu napisałeś to wersami a nie linijkami?
Bo ja to widzę tak:

"Jak tylko obrócę się w twoją stronę, mogę powiedzieć (kiedy śpisz), to się dzieje. Ta bezsenność o czwartej, nagłe pytanie; czy będzie wschód i czy do zachodu będziemy dnieć równolegle, na przeciw tapczanu, w kuchni nad zupą, na parterze i ostatnim, na trasie Katowice – Gliwice? To jest jak rozmowa przez kubek i sznurek – rzecz umowna – na nie oddalenie się, ale na usłyszenie, zobaczenie, na znajomość (ewentualnie)
dróg powrotnych nad ranem. Piąta. Ręka opadła na pierś jak łodyga. Sen coraz szybszy na twojej połowie; niespokojny, dopiero co zrozumiany. Czuwamy na zmianę, patrząc jak to kiełkuje, zakwita, wzrasta niczym młode drzewo za oknem; wysoko, solidnie obrastając korą sekunda po sekundzie i głębiej, rok po roku, ale zawsze liść przy liściu"

i wg mnie nic temu utworowi nie ująłem
ale też nie dodałem...

Pozdraviam
novak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ragina - tak, te objazdy są nadal, ale już, już wkrótce otwierają autostradę, więc skończy się to katowickie piekiełko. :) co do forum, postaram się przemyśleć to:)

Jacek - naprawdę, bardzo miło jest słyszeć takie słowa, dziękuję bardzo.

novak - proza? nie myślałem aby pchnąć to w stronę prozy, czy prozy poetyckiej, podoba mi się to co zrobiłeś z wierszem, wygląda t obiecująco. dziękuję

jeszcze raz dziękuję zbiorczo za wizytę.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

napisane po polsku, co widać i czuć, ale dla mnie to nie poezja, to abbozzo
ociekające myslami, trwające w przestrzeni, zawieszone ja, wpatrujące się w drugie ja
tylko tyle - kiedyś przemierzałem dość często trasę
Prudnik - Kędzierzyn-Koźle - Gliwice - Katowice i Kraków, ech wspominki, hihihihi,
troszkę mi tego brakuje
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • śliczny   od zawsze prowadzę przed siebie i skręcam raz w prawo raz w lewo a gdzie wyprowadzę ja nie wiem twój wybór czy piekło czy niebo :))  
    • Rozdział piąty       Ta noc trwała tyle, ile trwała. Czyli - określę to wprost - zdecydowanie dłużej. Działo się zaś tak dlatego, że Gabr'I'ela z Milem skorzystali z Mocy, aby móc dłużej, o tyle właśnie dłużej - cieszyć się sobą. Pominę natomiast opis, zarówno ogólny jak i jego szczegóły, ufając Twojej, drogi Czytelniku, wyobraźni. Bowiem cel tego opowiadania jest inny.                      *       *       *      Wykorzystawszy okazję i włożywszy w ten cios odpowiednio więcej siły - odpowiednio i precyzyjnie - Zawisza wytrącił miecz Ulrykowi. Po czym szybkim ruchem, nie dając mu czasu na reakcję, przystawił własne ostrze do odsłoniętej szyi przeciwnika. Wielki mistrz bowiem w swojej pysze uznał za zbędne założenie chroniącego gardło kołnierza, który to jednak fakt w obecnej sytuacji był bez znaczenia. Ponieważ Zawisza - jak wiesz, mój Czytelniku - nie miał najmniejszej chęci, aby go zabić. Co bezpośrednio wynikało z ustaleń, poczynionych przezeń z królem Władysławem.    - Koniec walki. Poddaj się - wycedził zimno Zawisza, uśmiechając się do siebie w duchu. Na myśl o wiecznej chwale, która nań właśnie spłynęła. I na myśl o tej jeszcze większej, która mu przypadnie za korzyści, które w następstwie owego starcia przyjdą na Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie oraz dla zamieszkujących ich ludzi.    Ulryk w odpowiedzi spojrzał z nienawiścią.     - Na Boga i mój rycerski honor, nigdy! - wykrzyknął zajadle. - Daj mi miecz!     - Nie - wycedził Zawisza ponownie, równie zimno jak przedtem. - Nie dam. To koniec walki. Koniec twojego zakonu. Waszego panowania i waszego ucisku: na moim ludzie i na Litwinach. Tych oto tu - wskazał zbliżających się polskich rycerzy z jednej strony, a z drugiej litewskich wojowników. Wielkiemu mistrzowi wydało się to bardzo dziwne.     - Co się dzieje? - rozejrzał się zaskoczony. - Dziwne to, przecież przed chwilą bitwa wciąż trwała...    - Ale już nie trwa - dobiegł go z prawej strony głos. Męski i chłodny, pełen zdecydowania. Ulrykowi wydał się on uderzająco znajomy. Równie uderzający jak cisza, która zapadła kilka dobrych chwil temu. W jego odczuciu nienaturalna, chociaż przerywana chrzęstem zbroi podchodzących rycerzy, dźwiękiem chowanych do pochew mieczy - odruchowo zidentyfikował ten odgłos - oraz rżeniem koni. Spojrzał zdziwiony, nie dostrzegł jednak nikogo.    - Co się dzieje? - tym razem wyrzekł na głos pytanie.     - Ano to właśnie, co powiedział ci Zawisza - znów ten sam głos dobiegł jego uszu. - Koniec. Z woli króla Władysława i z ręki Zawiszy Czarnego. Za moimi przyzwoleniem i zgodą - Jezus uobecnił się kilka kroków od wielkiego mistrza. Ten rozpoznał Go natychmiast mimo bardzo dziwnych - jego zdaniem - szat, na co od razu zwrócił uwagę. I pomimo sytuacji, w której się znajdował.     - Jakże to, Panie? - powiedział po łacinie. - Ty z nimi, a przeciwko nam? Jakże to? - powtórzył pytanie, zdziwiony do głębi. Nagle przestał być pewien czegokolwiek z tego, co do tej pory wydawało mu się oczywiste. Nie wiedział nawet, czy wierzyć oczom i uszom. Może to pogańskie czary?     - Tak, to prawdziwy Ja - odrzekł swobodnie Jezus. -  Nie przeciw wam jednak, a przeciw temu, co myślicie i przeciw temu, co czynicie.     Zdziwienie Ulryka sięgneło niebios. Minęła naprawdę długa chwila, nim zdołał odpowiedzieć.    - Ale przecież - wyjąkał - służyliśmy tobie... i twojemu Ojcu...    - Służyliście sobie - uciął szorstko Jezus. Tonem, który Ulryk rozumiał najlepiej: nie znoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu. Po czym prawie natychmiast skinął na ZawIszę.     - Nałóż mu więzy.      Voorhout, 2. Listopada 2024 
    • @Domysły Monika Dziękuję, nie znałem tego :) @Hiala + / -
    • Zatankujmy do pełna pojemne zdanie i nareszcie pojedźmy dalej niż za horyzont pisarskich lub przemowatych ewentualnie przekonujących marzeń nad zamarzeniami!!   Warszawa – Stegny, 02.11.2024r.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...