Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Apokalipsa piwna


Rekomendowane odpowiedzi

Jadą czterej pijani jeźdźcy na czterech podchmielonych koniach. Z otworów pysków – puszek wydostaje się powietrze – oddech alkoholowy. Piwna apokalipsa spada na miasto. Tętent szklanych kopyt niesłyszalnym echem odbija się w skacowanych wnętrznościach alej, budynków i skwerów. Armagedon rozpoczyna kolejny sześciopak.
A Roman nie robi sobie z tego nic, mijając słońce upite w wodzie brzozowej, radośnie zmierza do najtrzeźwiejszego miejsca, dynamicznie maszeruje do pracy w browarach. W reklamówce niesie drugie śniadanie oraz bezalkoholowe picie. Choć jego posada wisi na włosku, przez nieustanne pijaństwo, to tym razem jest niczym nieubzdryngolony motyl, fruwający po tej upojnej łące, nie siadający na kwiatach otępiającej rozkoszy. Wita zataczających się znajomych z pierwszej zmiany. Mimo że jego wola jest niczym tania dziwka, nie daje się dziś wykorzystać za łyk trunku.
Apokalipsa przybiera na sile, objawia się w występujących ze szklanych koryt – rzek, które płynąc ulicami, podtapiają piwnice i nielegalne bimbrownie.
Roman traktuje to jak błahostkę. Dochodzi do bram browarów. Jego wątroba odczuwa ulgę, a nie trzęsące się dłonie chwytają za otwieracz – klamkę...
- Roman! Zbudź się ochlaptusie. Znowu zaśpisz na pierwszą zmianę.
- Co?
- Wstawaj do roboty. Jeszcze jedna bumelka i wywalą cię z kopalni.
- Śniło mnie się...
- Pewnie morze wódki, co?
- Apokalipsa piwna…

[miniaturix]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...