Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pani Maria, mieszkanka pierwszego
piętra. Jej syn ukryty
alkoholik kradnie z klatek
krzyżyki. Uschnie mu ręka
jeśli ją jeszcze raz podniesie
na matkę, uschnie mu
ręka jeśli ją jeszcze raz
podniesie na matkę, uschnie.

Chciałaby z poniedziałku przejść
od razu do soboty. Do innej klatki.

Opublikowano

może każdy komentarz jest mile widziany ale nie sądzę by tak było
ale mimo tego zostawiam komentarz :/

bardzo ciekawe łamigłówki które odsłaniają się po przeczytaniu
porównania niemniej urokliwe
niby tak tutaj prosto a tak wszystko sprawnie splecione

no to tyle mojego

pozdrawiam T

Opublikowano

Trochę nie pasuje mi powtórzenie. Moje marne subiekcje:

(...)Uschnie mu ręka
jeśli ją jeszcze raz podniesie
na matkę, będzie
sucha jak drewno krzyżyka,
uschnie.


Wiersz zaciekawił. Dobry.
Kłaniam się

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


na początek jakieś dziwne wątpliwości
co do komentarza:
każdy cenię

dziękuję za docenienie tego, co "plotłam" :)
w szczególności podziękowania za zostawienie śladu

pozdrawiam
Opublikowano

"jeśli jeszcze raz podniesie ją" - tak lepiej wymówić niż "jeśli ją jeszcze" . Powtórka dla mnie zasadna. Styl suchej relacji z dużym pierwiastkiem trafnej obserwacji. Dla mnie wiersz nie rewelacyjny ale niezgorszy:))) Ogólnie plusuję.
pozdrówka

Opublikowano

Całą istotę tego wiersza widzę w powtórzeniu. To taka mantra czy litania jak kto woli, znamiennie przerwana. Zmiana kolejności słów w podnoszeniu ręki zakłóciłaby mantryczność. W puencie - wieloznaczność klatki - też znamienna.
Jest OK.
Pozdrowieństwo,
Ja.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

chcialaby sie do innej klatki teleportowac znaczy;)?


"Andrzej, kolega ze szkoly
wciaz pisal jakies gryzmoly
i dzieci ze szkoly sie smialy
ze on wciaz taki maly
ze on wciaz taki maly
..a chcialby byc wiekszy"

..... i nad czym sie tu zachwycac ludzie, nie rozumiem komentarzy....

Takie przelewanie troche wszystkiego co slina na jezyk przyniesie nie ma chyba sensu, a moze sadzac po ilosci publikacji przelewanie ma troche racji, dla ilosci publikacji, bo innej chyba nie ma racji....ale bladze chyba faktycznie "dookola kola"....

Nie bierz za bardzo do siebie
Pozdrowienia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...