Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(...)
-Śmierdzi strasznie w tym lesie, czy chłopi wyrzucają tutaj te wszystkie śmieci?
-Poniekąd tak, ale w środku lasu znajduje się stary dwór, to też stamtąd. I Trochę z
miasta, ale mniej, bo oni na północy mają swoje wysypisko.
Ze słów chłopa wynikało, że dziedzice dworu zmarli, majątek rozszedł się po okolicznych właścicielach ziemskich, a ci, kiedy odkryli w sobie smykałkę do przedsięwzięć, postanowili kreować. I zaczęło się dziesięć lat temu. Powstał supermarket w środku lasu - w pałacyku, miała to być atrakcja. Jednak ludzie w małych grupach przyjeżdżali przez pierwsze trzy miesiące, bo stołówka była za darmo. Potem nawet z pobliskiego miasta nikt nie odwiedzał sklepu. Majątek się kończył, klientów nie było, las stawał w śmieciach, których nikt nie wywoził, brakowało pieniędzy. Wszystkim zainteresowało się Ministerstwo Ochrony Środowiska, wydelegowało komisję, która dobiła właścicieli potężną karą za dewastację. W końcu interes zamknięto, zburzono dwór. Teraz minister przekazuje co jakiś czas pieniądze na przywrócenie otoczenia do zdrowego stanu.
-Jeździmy, zbieramy śmieci, złom, co się da i wywozimy do skupu lub na wysypisko -
dodał na koniec - chłopi nadal wyrzucają odpady do lasu, później je zbieramy no i interes się kręci.

Słońce zaszło. Smród nadal unosił się w powietrzu. Muzyka z radia przygnębiała. Koń poparskiwał, koła lepiły się do Matki Ziemi. Parliśmy do przodu, na horyzoncie, w szczelinie pomiędzy chorymi drzewami pojawiły się światła. Były to jedyne światła, zachmurzone niebo nie przepuszczało blasku gwiazd i księżyca. Świsnęły lejce. Furman krzyknął na konia i splunął.
-A ty po co do miasta? Mieszkasz tam - wzrokiem obmacał mój bagaż.
-Jeszcze nie, ale już wkrótce, kupiłem mieszkanie na Nowym Brzegu i muszę je
najpierw doprowadzić do ładu. Wyremontować i w ogóle.
-Jeśli potrzebujesz fachowców to mogę ci kilku polecić, naprawdę porządni ludzie i
znają się na rzeczy, nie wezmą dużo. Możesz podać mi adres, a w tym tygodniu podeśle ci kilku. Naprawdę porządni ludzie, lojalni i szybcy, co się dzisiaj naprawdę ceni. No to jak? Nowy Brzeg ile?
-Dziesięć, mieszkanie czterdzieści. Dziwna ufność wzięła mnie do tego człowieka więc
bez namysłu podałem mu adres.

Coraz bliżej byliśmy końca lasu. Wkrótce światło miasta liznęło nas po twarzach. Tym samym językiem popieściło mnie, furmana i konia. Konia o krowim spojrzeniu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaprosił mułłę słynnego w Tule hodowca mułów na świeże mule. Uczony nosem swym czułem ocenił: "Mule czuć mułem, a dennych potraw nie jem w ogóle".
    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...