Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Konwersacje z białym krukiem


Rekomendowane odpowiedzi

byłem w parku
obserwując deszcz liści
rozmawiałem z gołymi drzewami
mimowolnie wypuszczając parę z ust
która tworzyła wokół mnie
cieniutką woalkę rozkołysaną
szeptami Boreasza*

nagle sfrunął do mnie biały kruk
usiadł na skraju ławki

…nieśmiałą konwersację
rozpoczęliśmy w momencie
w którym
"ukośne promienie
zachodzącego słońca"
przebijały się przez szare
kłębowisko chmur

towarzysz mówił szeptem
ubolewał nad zmierzchem klasycyzmu
wyszczególniał dzieła godne uwagi
-młodzież już nie czy ta(k)
odrzekł ze smutkiem

-niczym zimowym puchem obsypał kurz
księgozbiory wieszczów
i nikt się już tym nie przejmuje
słychać było gorycz palącą podniebienie

podbiegła do nas grupka dzieci
aby złapać odmieńca, dla białych piór
tak szlachetnie czystych
nie próbowały poznać, chciały na własność
skażone materializmem rzeczywistości
spłoszyły mego towarzysza,
który bijąc skrzydłami w powietrza toń
schował się pośród labiryntu gałęzi
jeszcze go przez chwilę śledziłem
lecz wraz z zapadającym zmrokiem
przemienił się w jednego z wielu
czarnych pobratańców

zmarznięty wstałem
i poszedłem w ślad
za nim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdybyś poświęcił temu tekstowi więcej pracy mógłby być lepszy - są ciekawe momenty, ale sąsiadują z kiepskimi; zawsze drażnią mnie jako czytelnika takie oczywistości jak 'ostatnie promienie zachodzącego słońca'. Strasznie to przegadane - przecież wiadomo, że skoro ostatnie promienie, to słońce zachodzi - zamykasz pole do popisu wyobraźni.

Zupełnie zbędne wydaje się też być słowo 'szare' przy kłębowisku chmur - jest to kolejne zjawisko, które kojarzy się z szarością, więc znów przegadujesz.

Gdyby odtłuścić ten tekst z niepotrzebnych słów nabrałby wartości, choć czepiaci rzekliby, że to kolejny truzim.

pozdrawiam ciepło
Iga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



całośc pisana była z myślą o opowiadaniu, ale naprawdę zmarzłem w parku i tylko tyle mi zostało, skleciłem zebrane myśli w kupe i powstało coś takiego

co do ostatnich promieni zachodzącego słońca, to jest moje ulubione zdanie, które pojawia się w powieściach Dostojewskiego, jest to kojarzone z motywem śmierci, kurcze powinienem to dać w cudzysłów
dzięki za wizytę i za słowa krytyki przyjmuje na barki i wracam do poprawek

nisko się kłaniam i pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tu brakuje jakiś walorów estetycznych - środki stylistyczne, które stosujesz jakoś nie wydają się przekonywujące do tego utworu. Może przerób jakoś? Bo w sumie, to wiersz zawiera pewną refleksję (mało oryginalną, ale zawsze coś), więc może warto go 'ulepszyć'?

Tak sobie jak na razie.

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Za dużo tego biadania oraz miaukania; za dużo tego się nasłuchałam w swoich czasach, kiedy razem z rybami nie miałam głosu. I wtedy, co rusz znękana płaczliwą dydaktyką, sobie powiedziałam: nie tylko, że nie będę dziamgać, ale będę także tępić to zwyczajowe "łojejejej, jejku, jejku, ranyście" lub coś w podobnym stylu.  I nie będę swoimi traumami katowała osoby postronne, mimo woli je dołując. Z tym do terapeuty; w sumie za to mu płacą, więc łaski nie robi.         
    • Usłyszałeś jednak moje milczenie pośród wołań tłumu. Poczułeś piękno wszechświata, który istniał tylko dla mnie.   Jestem znów tą samą iskrą, wyrwaną z objęć losu, skazaną na wieczną pamiątkę. Przypominam identyczne jutro, z którym wciąż się zmierzam, aby zapomnieć o myślach, wyzbyć się słów.   Wiatr stale przeklina moje słabości; nie wie, że jestem tą samą mantrą, którą słyszał kilka epok wstecz. Nie mam odwagi, żeby pocałować twoją gwiazdę w samo serce; boję się przyznać do samotności, oprócz której mam ciebie.   Wciąż nanoszę dotyk na wilgotną duszę, próbuję odszukać drzwi do rzeczywistości. Stale wyrzekam się ciała, okrutnie podrobionego; nie słyszę już lat, nie rozumiem dekad, bojących się stawić czoła przyszłości, zaniedbanej wieczności, nad którą wstyd się zlitować.   Wiesz, wyśnię tylko dla ciebie pożegnanie - leciwy spokój, piedestał bez wyraźnego właściciela.
    • @Marek.zak1 Nie mogę tutaj stanąć z Mistrzem, ani z tytułem. Gdyby tytoń szkodził, Indjanie by nie palili. A smród też jest iluzoryczny, ja wciąż jeßcze palę i nie podoba mi się to, ale z powodów ideologicznych, mnie to nie śmierdzi. A nawet jak nie paliłem, też nie śmierdziało. Wniosek: przeciwnicy palenia wmawiają sobie wstręt do papierosów, by poczuć się kimś lepszym i poniżać innych, co robią nieraz. Kulturowe, w Korei odchody nie śmierdzą!  Pozdrawiam :)
    • Ciągle biegniesz serce strudzone, znów rozdając mimo ostrzeżeń, choć myśl woła za tobą roztropna, przekonując, że blizny są świeże. Rytm wyrównaj, ucisz rozterki, wybierając prawe i słuszne . Lecz pozostań troszkę naiwne, by się nie stać, mięśniem bezdusznym.
    • @Stary_Kredens  Biadolenie, owszem, ale dlaczego sobie czasem nie pozwolić na chwilę słabości? Różne obawy "czają się" w naszych sercach. Życiowy tekst. Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...