Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

O Wielki Panie!


Rekomendowane odpowiedzi

Bajki spisano o Tobie
Że niby czekasz i kochasz
A Ty się zwyczajnie chowasz
Ze strachu w ukryciu szlochasz

Na wzór i podobieństwo
Stworzyłeś piekło na ziemi
I teraz już swoją różdżką
Niczego nie możesz odmienić

Nie tylko pola i kwiaty
Stworzyłeś Panie dostojny
Lecz także mordy i gwałty
Krucjaty, groby i wojny

A teraz Twe wielkie moce
Ucichły w głębokiej rozpaczy
Że Twe nieudane dzieło
Nigdy Ci nie wybaczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiersz przede wszystkim niepoprawny teologicznie
takie domorosłe ględzenie oskarżające Boga o całe cierpienie świata, tylko dlatego, że ktoś peelowi nagadał że, powinien być raj na ziemi - antropomorfizacja myślenia o Absolucie - duży błąd

jak na typowy dla ludzi bunt wobec Najwyższego, wiersz banalny i wtórny

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiele razy negowałem podobną postawę (choć nie na tym forum). Niezrozumienie Boga i Świata, połączone z głośnym i nieskrępownym wyrzutem i żalem skutecznie podbija serca podłamanych ludzi, lecz tylko takich... Ma Pani wolną wolę i dlatego ten wiersz się tu pojawił. Może jednak mnie Pani zabić za ten komentarz w przypływie złości. Czy to też będzie wina Boga? Czy zasługiwałoby to na kolejny wiersz o okrucienstwie Świata?
I słowo do Pana Krzysztofa:
Wiara jak sama nazwa mówi opiera się na wierzeniu, nie zaś na udowadnianiu. Nie sprawdzi Pan czy Jezus zmartwychwstał, czy Maryja była dziewicą, czy to prawda że woda zmieniła się w wino. A skoro to jest dla Pana powód by się oddalić od Boga, to proszę bardzo, ale traci Pan wieczność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram opinię o niekonsekwencji i chaosie wersyfikacyjnym. Co do strony merytorycznej, rzeczywiście nie jest to miejsce na dyskusje teologiczne, ale w ramach komentarza warto podsumować tę "śmiałą" treść paroma zdaniami. Wolność słowa umozliwia naturalnie publikowanie każdej wizji i cieszmy się, że nie mamy cenuzry. Ale istnieje różnica między głęboka i uzasadnioną "odwagą" a mniej głębokimi i mniej dojrzałymi wnioskami wysuniętymi z jednostronnego postrzegania świata. Osobiscie wierzę w Boga, choć nie ma to żadnego znaczenia dla mojej oceny wiersza. Nie jestem zwolenniczką Nietzschego, który chrześcijan nazywał Untermenschami, ale niewątpliwym jest fakt, że miał dojrzałe przemyślenia, które nie brały sie z nikąd, a miały swoje uzasadnienie w jego filozofii. Dlatego był wybitnym filozofem, choc nie człowiekiem w przyjetej przez tradycję etyce chrześcijańskiej. Nie negowałabym utworu o ateizmie, gdybym uznała dane wywody za logiczne, spójne i dojrzałe. W tym wierszu nie widzę natomiast żadnych wartości, na których ten pogląd, dość powszechny wśród ludzi nie zdających, lub ie chcących zdawać sobie sprawy z pewnych rzeczy. Treści wiersza przeciwstawić można tysiące pytań, na które nie znajdzie się odpowiedzi w jego "ideologii". Poza tym uważam, ze z zabiegami profanacji trzeba byc ostroznym. Wiersz może zaskakiwać, szokować i to stanowi jego przeznaczenie w określonych sytuacjach, ale obraza uczuc innych nie jest chyba wskazana. Wszystko mozna napisać w sposób bardziej przemyślany, natomiast kształt językowy i semantyczny tego wiersza nie wskazuje na dojrzałość przemyśleń i uwzględnianie wartości uznawanych za kanon nawet we współczesnym, mocno juz degenerowanym świecie. Juz pierwszy wers to udowadnia poprzez użycie slowa "bajki". Nie mam zamiaru negować postawy antagonistycznej względem Biblii, czy Ewangelii, ale po cóż ta reifikacja i ironia względem Czegoś, co jest rzeczą świętą dla milionow ludzi na świecie? Ja nigdy nie smiałabym nazwać ksiąg Koranu bajkami, choć większość jego idei jest mi bardzo obca. Dlatego uważam wiersz w pierwszym rzędzie za niedojrzały, ukazujacy tylko jedną stronę medalu, a właściwie może tylko jedna setną jednej strony.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziekuję za tak wnikliwy kometnarz. chciałabym jednak zwrócić uwagę na fakt iż nie obrażam niczich uczuć ani nie krytykuję w zaden sposób osob gleboko wierzacych. Rozumiem ze dla wielu milonow sa to rzeczy switete, ale takze dla milionow biblia jest tylko ksiazka...na pewno nie mialam na celu nikogo obrazac...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zgadzam, że jest bajką (prawie w całości). To znaczy: ma morał, nawet kilka i są to morały ujęte metaforycznie, z czym nawet kościół dziś się zgadza idąc na ustępstwa ze światem nauki; przypomina bajkę narracyjną i powstała (najpewniej) z jakichś podań, historyjek usnutych przez plebs i zebrana przez tych z zacięciem literackim. W zasadzie od bajki się nie różni, może poza tym, że uwierzyli w nią ludzie, i wierza ciągle pomimo upływu ponad 2 tysięcy lat. Trudno nie nazwać jej arcydziełem literatury, choćby właśnie dlatego, że jest bestsellerem wszechczasów. Inna sprawa, że równie dobrze mogli się modlić do harrego pottera, gdyby nie najdoskonalszy system dogmatów jaki posiadała religia.

Nie sądzę abyśmy kogoś obrażali wyrażając takie zdanie. Osoby, które poczuly się urażone, którym w ogóle chce się podejmować ten temat zadziwiają mnie. Twierdzenie, że Twój światopogląd koliduje z ich, wonieje troche inkwizycją. Ja im nie robie afery o to, że czynią gwałt na moim zdrowym (czy aby napewno?) rozsądku co tydzień strawiając godzinę na wspominki jak jakiś facet zrobił z siebie męczennika. Zabili go i uciekł. Ten motyw to już bardziej Tolkienem zalatuje. Podejrzewam, że gdyby "Władcę" napisano kilkanaście wieków wcześniej tak, aby nie był weryfikowalny, to dziś chodziliby do świątyń Gandalfa.

Pamiętajmy jednak, że religia mogła być gorsza. Generalnie lepiej, że przykazania mówią "nie zabijaj", niż "zabijaj". Dziś dzięki temu dzieją się dobre rzeczy. Chrześcijanin mniej chętnie odbiera życie, niż wyznawca islamu(tak statystycznie:)) Dzieją się też złe, no ale cóż... Zasady musiały być proste

Zastrzegam, że ten post nie jest wcale obroną Twojego wiersza. Warstwe merytoryczną postrzegam jako żałosną. Podjęłaś temat, którym "mądrzy" zabijali sobie ćwieka od wieków i potraktowałaś go zupełnie po łebkach, nie wertując nawet (jak się domyślam) Pisma Świętego, bez żadnego przygotowania, poza Twoimi poglądami niczym nie uargumentowanymi (przynajmniej w wierszu). Powinnaś poczytać myślicieli Kościoła. Dowiedzieć się, co mówią chłodne, ale wierzące umysły takie jak biskup Berkeley (zupełny geniusz swoją drogą). Twój wiersz traktuje Biblię dosłownie, co jest niedopuszczalne w tym wypadku, gdyż chcąc polemizować z Kościołem, uderzasz w polemike z kościołem owszem, ale z tym z 13 wieku albo wcześniej. Świat już wie, że w Biblii jest 75% wydarzeń fantastycznych, Kościół wie, że 90, problem polega na tym, że ciągle istnieje potrzeba wiary, brakuje prostego, niepodważalnego systemu filozoficznego, który napawałby optymizmem. Sukces wiary jest porażką filozofii. O tym należy pisać. I nie w sposób dogmatyczny jak ty robisz, tylko przytaczać fakty i rzeczy niepodważalne.

Poza tym, bardzo lubie dawać gwiazdkowe prezenty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się jeszcze jedno opowiadanko, które kiedyś czytałem. to był taki "forrest gump" genezisu. W tym utworze bohater pisze dla swojego dziecka książkę pod tytułem "bajeczek kilka dla mojego synka", którą później mieli przerobić na Biblie.

Tamten komentarz znacznie bardziej mi sie podobał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Niezrozumienie Boga? A to ciekawe, bo mi się wydawało do tej pory, że to właśnie Twoja wiara mówi, iż Boga nie sposób zrozumieć. Również podług tejże wiary, Ci którzy twierdzą iż go rozumieją (jak i Świat, który jest dziełem zrozumiałym jedynie przez Stwórcę-dalej za dogmatami idąc), są albo heretykami, albo zykłymi beotami, którzy nie całkiem wiedzą co mówią. Nie wyglądasz mi na heretyka. To ile razy negowałeś tę postawę?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu użyłem pewnego skrótu myślowego, mając nadzieję że zainteresowany domyśli się o co chodzi. Dokładnie powinno być: "niezrozumienie woli Boga". Bo to od Stwórcy mamy wolną wolę i dar wyboru. Więc nie możemy kogoś obwiniać za to że ine potrafimy z tego dobrze korzytsać. I proszę się nie zasłaniać jakimiś dogmatami... Nie jestem teologiem żeby powoływać się na jakieś średniowieczne nauki kościoła. Mogę się natomiast oprzeć się na własnym doświadczeniu, bo sam już zrozumiałem że jestem wolny i ponoszę konsekwencjęza swoje działanie. A nagowałem tyle razy ile to było potrzebne. Od teraz postaram się liczyć, żeby nie dać się ponownie zakoczyć podobnym pytaniem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • pogłoski chodziły  ponoć nie ma rodziny  ile w tym prawdy  a ile fałszu jedno pewne  kocham być na rauszu  nie ważne czym popijam  Ważne! leki zażywam  bo to już wiek taki  raz skacze Ciśnienie a a często przyrodzenie  by było stabilnie dobrze jak kto sypnie  I teraz taki problem mam   od dwóch dni pijam sam  nie bede z Wami  droczył  się  wasze zdrowie!!! Cham pije sam.. szkoda  bo Was brak pozdrawiam idę spać.        
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ależ mnie to wtedy złościło. A dziewczynki w szkole przezywały mnie "śpiący królewicz", bo spałem z nudów na lekcjach. Pani mi pozwalała, bo i tak nic bym się nie nauczył, co innego miałem w głowie.  
    • @Rafael Marius to fajnie, Królewicz na ziarnku grochu:) nawet komiczne:)
    • Feniks właśnie otrząsa resztki szarego pyłu, z rozłożystych skrzydeł o barwie złota i bursztynu, z lekka przygaszonych (gdyż właśnie odpoczywa po kolejnym powrocie do życia) gdy nagle popada w sentymentalne zamyślenie. Nie za bardzo mu na pazur, z pierzastej głowy wytrząsnąć resztki chęci, tyczącej podróży ku Słońcu.   Ten przemożny niespełniony popęd, już go od pisklaka fascynuje. Tylko nigdy nie miał na to czasu. Wypadało sprostać tradycji, tudzież tworzeniu historii i ustawicznie odradzać ciało z popiołów, których był producentem, niestety bez udziału wyśnionej gwiazdy.   Lecz dzisiaj warknął dziobem: po stokroć dość tego. Po dwóch tysiącach powrotach do egzystencji, coś w końcu zrobię dla siebie. A co. Kto mi do żarzącego pierza zabroni. Pofrunę wysoko, a nawet wyżej, by spełnić swoje marzenie. Gorąco tego pragnę.   ***   Nieopodal w gęstych ustawicznie krzakach, Ikar spogląda trwożnie na swoje skrzydła. Niemrawe, wiotkie, nie zalatujące wznoszeniem – przyznaje w duchu Ikarycznej jaźni. – Takie mało żaroodporne. Dlatego z zazdrością spoziera przez dziurę po sęku, na Feniksa, który gotuje ciało do lotu. Aż go sobie z tego żalu wyobraża… gotowanego w obszernym kociołku, aż mięsko od kości odchodzi, wreszcie wolne.   Też by chętnie stuknął w Słońce Ikarową egzystencją, wiedząc, że powróci do życia, odradzając ciało i będzie mógł powtarzać proceder, aż do usranej… a właśnie, że nie, rozmyśla chytrze nostalgicznie, planując pewien plan.   ***   Feniks faktycznie pragnie pofrunąć ku Słońcu, lecz nie koniecznie… pragnie usłyszeć niepokojący szmer za złocistym kuprem. Niestety. Nie nadąża nawet zerknąć na atakującego łobuza ze sztucznymi skrzydłami, gdyż zostaje obalony przodem w kierunku runa leśnego. Akcja wykonawcza wroga, tak szybko realizuje haniebny plan, że nawet zaatakowany w pierwszej chwili, nie spostrzega, że został oskubany z piór całkiem do gołego.    Dopiero w drugiej chwili zaczyna biegać na polance z myślą, że z marzenia nici skubane, oraz żeby nie zmarznąć. Jednak coś go nachodzi i spostrzega istotę w jego piórach, szybującą ku Słońcu. Płacze rzewnie wydartymi nostalgią łzami, lecz nadal biega, albowiem chłód mu coraz bardziej doskwiera. Aż w końcu wybiega goły z lasu, kierując kroki ku najbliższej wiosce.   ***   Tymczasem Ikar na skradzionych skrzydłach, co zastąpiły jego, oraz obleczony w nie swoje pióra złocisto bursztynowe, jest coraz bliżej Słońca. Zziajany i spocony jak wrząca cholera, gdyż podróż nie taka krótka znowuż, stuka głową o gwiazdę i zaczyna płonąć, teraz na całego już. Razem płonie jego marzenie, blaskiem spełnienia. Świeci ciepłą, chcianą radością, że nawet jako nieznośny złodziej, nie czuje bólu, tylko przeżywa euforyczne szczęście. Tym bardziej, że jest przekonany, iż odrodzi ciało i powtórzy podróż i tak w kółko Macieju szczęścia zaznawać będzie.   Póki co skwierczy głośno na cały kosmos, że nawet plamy słoneczne są z lekka zdegustowane. Płonące członki oderwane od innych, bombardują rozłożyste łono matki Ziemi, a strumień wrzącej krwi zamienia cały bajzel, w patriotyczny, czerwono – biały popiół. Chociaż niektóre niezupełnie zwęglone kawałki kości, włosów, mięśni, skóry i różnych innych podrobów, lecą w całości. Ale spoko. Spłonie wszystko i doleci szumem martwego szarego pyłu, w miejsce, gdzie ich przeznaczenie pokieruje.   ***   Niestety. Pokierowało tak, że popiół wraca na Ziemię i traf chce, że na ową wioskę, gdzie otrzymał ciepłe schronienie, goły oskubany. Ludność widząc, że musi brodzić w gęstym popiele, ni stąd ni zowąd zaczyna wrzeszczeć, żeby goły Feniks wytarzał w owych szarych grudkach, swoją gołość. Coś widocznie tubylcy kumają o minionych zamiarach Ikara i ogólnie o co w tym biega, ale nie informują przybysza, może dlatego, że chcą mu zrobić niespodziankę po przejściach, jakich doznał.   No i faktycznie. Gdy wytarzał wszystkie członki swoje, w szarym popiele, to ziścił, co miał ziścić. Zgromadzony tłum ujrzał wielkiego ptaka, w płonących złotem bursztynowych piórach i takiej samej barwy, skrzydłach. Aż niektórych podmuch żaru przewrócił i połamał, a kilku najbliższych ciekawskich zwęglił, gdy odrodzony w ożywczym pyle, startował ku.   A dziękuje to gdzie, niewdzięczniku – zakrzyknął ktoś wzburzony, poparzonym głosem.   ***   Jednak popiół z Ikara pozostał nieprzemieniony i trza było żywym sprzątać. A nawet spod powiek wydłubywać i źrenic. Pomimo tego, trochę po omacku, kopcące pośmiertniki Ikarowi jednak zapalono, przypalając paluchy. Kiedy znicze przygasały martwym knotem, niewielkie słupki dymu, szybowały ku Słońcu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...