Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ja też napiszę felieton, czyli "Wszystko źle..."


Rekomendowane odpowiedzi

Wszystko źle...


Centrum Katowic, godzina popołudniowa. Ruch uliczny chyba zapchał się na amen, bo autobus nie rusza z miejsca już od dobrych pięciu minut. Wszyscy pasażerowie wywracają oczami, wydymają usta i niecierpliwie oklepują się po nogach. Jakiś delikwent, który zasiadł naprzeciw mnie, robi wrażenie tak cierpiącego, jakby go co najmniej na żywym ogniu przypiekali.
- Ileż jeszcze to rondo będą budować? - wzdycha wyperfumowana kobitka siedząca obok mnie.
- A no właśnie, a no właśnie! – podejmuje spocony urzędnik, który stoi nad wypachnioną panienką.
- Człowiek sterczy jak ten głupek, ani wysiąść, ani nic, bo wszędzie rozkopane…
- Pan nawet nie zdaje sobie sprawy, jaki kawał życia marnujemy w tych autobusach - odzywa się do urzędnika delikwent z przeciwka (zdaje mi się student filozofii) i znów przybiera minę straceńca.
- O najświętsza panienko, a ja musza jeszcze obiad upichcić. Która to godzina… Chryste panie! – nagle rozległ się jazgotliwy lament za moimi plecami.
- Widział kto coś podobnego? I bachory i stary o głodzie czekają. Jedźże diable pieroński!
- Obiad, obiad. Czym jest obiad w porównaniu z moimi zmartwieniami... – wzdycha męczennik z przeciwka.
- Synku co ty wiesz o kłopotach? – przerywa urzędnik i pobłażliwie patrząc na cierpiętnika, podnosi do góry teczkę, tak jakby w niej właśnie mieściły się prawdziwe kłopoty.
- Właśnie, właśnie nam to dopiero źle… - jęczą inni pasażerowie.
- Ta pani ma pewno straszne zmartwienie, bo taka zamyślona siedzi – stwierdza jazgotliwa paniusia, wskazując na mnie. Wszyscy milkną, aby wysłuchać i mojej litanii, ale nagle autobus rusza i werkot silnika uniemożliwia dalszą dyskusję.
Na przystanku z autobusu wylewa się tłum spoconych, zmartwionych ludzi. Oddalają się szybko z wykrzywionymi fizysami, klnąc pod nosem. „Do diabła jedź, ty cholero jasna!” – słyszę jeszcze jazgotliwe okrzyki paniusi.
Wyminęłam przystanek i weszłam do parku. Czas trochę zwolnił i tykał w rytm szelestu stóp na liściach. Godzina w zalanym słońcem parku, z wypchanymi szczęściem kieszeniami. Zbierałam kasztany i było mi naprawdę dobrze. Tak po prostu, bez sztucznych trosk. Teraz siedzę na kanapie. Próbuję zbudować z zapałek i kasztanów prototyp lepszego świata. I choćby nie wiem co się stało, nie napiszę tej jesieni żadnego smutnego wiersza. Na razie piję spokojnie kolejną kawę Camardo, a miliony zrozpaczonych rodaków znów zadają sobie pytanie: kiedy wreszcie będzie wiosna?
Małgorzata BRYL

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vegga, przebudowa ronda w Katowicach może być irytująca, ale przecież jest tyle ważniejszych spraw na świecie od denerwowania się rozkopami. Ja na przykład kiedy muszę tamtędy jechać, zamykam oczy i wyobrażam sobie o czym będzie mój następny tekst, albo po prostu marze...:). Miło mi, że mój tekst wpłynął na Twoje dobre samopoczucie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NAprawdę swietne. Taka charakterystyka mimi społeczeństwa w aytobusie. Był kiedys film o ludzach, którzy utknęli w korku, a że stali tam bardzo długo, tez stworzyli mini społeczeństwo. Zaraz zabieram się za lekture nastepnych twoich tekstów, również tych z forum dla poczatkujacych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze żeby felieton zainteresował i oczywiście spodobał się. Na podstawie dotychczasowych recenzji dochodzę do wniosku, że podołałam zadaniu :). Zobaczymy czy spodoba się polonistce, bo to praca domowa tak wogóle... W każdym bądź razie bardzo się cieszę.

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

"Ruch uliczny chyba zapchał się na amen..." - droga się chyba wtedy zapchała, tak jak zapychają się żyły, którymi płynie krew. Ruch uliczny może być bardzo ograniczony, słaby, mógł też osłabnąć całkowicie itd.

"...wzdycha męczennik z przeciwka..." - tutaj rzadkie użycie równoznacznego określenia
"z naprzeciwka", ale oczywiście poprawne (sprawdziłem :)

" Właśnie, właśnie nam to dopiero źle… - jęczą inni pasażerowie." - chóralnie jęczeli? Nie wierzę!

Za to fajna jest teczka prawdziwych kłopotów.

"Oddalają się szybko z wykrzywionymi fizysami, klnąc pod nosem. „Do diabła jedź, ty cholero jasna!” - O, to chyba ten chór wysiadł, skąd wnioskuję, że to był najbliższy przystanek do, dajmy na to - filharmonii.

"Wyminęłam przystanek i weszłam do parku" - okazuje się, że wysiadłaś na tym samym przystanku co chórzyści, szkoda tylko, że kilka wersów wcześniej, o tym nie wspomniałaś .
Ten brak burzy tworzący się w czytelniku obraz wydarzeń.

"Czas trochę zwolnił i tykał w rytm szelestu stóp na liściach." - Nie wiedziałem że stopy szeleszczą, kiedy znajdą się na liściach. Do tej pory żyłem w przeświadczeniu, że to liście szeleszczą. Ale cóż, człowiek wciąż się uczy.

Dialogi podobają mi się. Końcówka jednak jest nie wiedzieć o czym, tzn. ja nie wiem o czym.
Ten patos - nie możnaby jakoś zwyczajniej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za recenzję. Felieton ma to do siebie, że nie jest dosłowny. Dlatego według mnie dopuszczalne jest, by ruch uliczny zapaychał się na amen, albo ludzie jęczęli chóralnie. Zresztą ta cała sytuacja w autobusie przedstawiona jest ironicznie. Aczkolwiek zgadzam się z tym, że stopy nie mogą szeleścić i tu jest błąd, który poprawię. Jeśli chodzi o końcówkę - puentę, myślałam, że jest jasna. Widzę, że nie do końca. Zastanowię się jeszcze nad nią, ale już wtedy, gdy praca zostanie zwrócona. Zobaczę wtedy co polonistka twierdzi na temat domniemanego patosu.
Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...