Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Jak Krysia zamiast poznać Rysia, wpadła na Romana posiadacza granatowego vana."

32 października tegoż roku wychodzę za mąż. Za szapciusia, czyli za taki rodzaj męskiego osobnika, którego nie potrafi się określić żadnym ze znanych słów.
Z tym ślubem to jest tak, że bardziej od „chcę” przemawia „muszę”. Po pierwsze dlatego, że tak powinno się czynić dla potrzymania pędu automatycznej machiny cywilizacyjnej, po drugie jeśli potencjalny człowiek zrodzony ze mnie, miałby mieć geny mężczyzny, którego obdarzam uczuciem bezwarunkowym, byłoby bliskie prawdopodobieństwu jedności, że urodziłoby się chore psychiczne.
Biedactwo. Mama stuknięta. Tatuś przeświadczony o własnej niezdolności do dzielenia się sobą. Dom rodzinny rozsiany między rzeką, a morzem. Katastroficzna wizja podstawowej jednostki społecznej.

Po miesiącach chronicznego posypywania swych wyimaginowanych ran nic niewartymi słowami homo sapiens, podjęłam walkę z największym wrogiem – sobą samą. Przytwierdzona do swego biurka, na którym odkąd sięgać pamięcią podejmowałam czynności administracyjne, postanowiłam przyprawić rogi zawodowi, którego się wyuczyłam, i który widniał nade mną jako przeznaczenie.
Po kilkunastu wykładach z zakresu teologii, jako nielegalny wolny słuchacz na uniwersytecie, znajdującym się tuż za rogiem, wydumałam, że wolę domysły o tym, co niezbadane, snuć nie tylko ze swoimi pokrewnymi duszami. Nie tylko ze sobą przy butelce półwytrawnego wina w cenie siedmiu bochenków chleba. Początki z reguły bywają trudne, jednakże postanowiłam - tym razem się nie poddam.

Dwa miesiące później poznała Romana. Skuteczność planów w jej wydaniu dotychczas zawodziła. Nic się nie zmieniło.
A że rok przestępny był, w 31 dni po rozpoczęciu kolejnego roku akademickiego powtórzyli przed kapłanem, że „aż ich śmierć nie rozłączy”. Zatem byle do śmierci – któregokolwiek. Pan Mąż ni razu w swej 31 letniej karierze życiowej nie pomyślał o tym, by nie być. Dla przeciw wagi Pani Żona była swoim bytem często przerażona, póki Romana nie poznała, gdyż od tego momentu o przeszłości zapomniała - chwilowo( a chwila – wiadomo - względna w czasie jest, jak i czas cały).

Roman i Krystyna mieli vana – granatowego, na święta pojechali nim do teściów. Najpierw do jej rodziców, bo bliżej było, potem do jego, bo dalej było. Teść Romana przetapiał smalec o smaku wybornym, toteż bagażnik zajmowały weki stanowiące zapas przynajmniej do kolejnej „gwiazdki”. Teściowa Krystyny nie była w niczym ponadprzeciętna, toteż młode małżeństwo szybko uciekło do swego domu, by zajadać się chlebem ze smalcem i skwarkami.

Rzecz o dzieciach. Na Wielkanoc, gdy vanem odwiedzali najpierw jego rodziców, bo dalej, a potem jej rodziców, bo bliżej, wyraźnie zaznaczał się zarys wzdęcia pod tweedową marynarką Krysi.

Rzecz o rodzicach.
Roman pracował jako konsultant nieważne do czego, w firmie nieistotne jakiej. Zarabiał ponad przeciętnie, bilansując to przeciętną osobowością. Bywa. Słuchał wszystkiego, skoro miał uszy i pisał pamiętnik w Internecie, bo miał stałe łącze. Pogrywał na perkusji, której nie dostał od rodziców, bo kupił ją za pierwszą pensję. Jego przeciętny styl bycia dopełniał heteroseksualizm. Roman przystojnym był mężczyzną. Matka i ojciec obdarzyli go w miarę symetryczną twarzą, metrem osiemdziesiąt sześć wzrostu, śniadą cerą i piwnymi oczyma, choć gdyby wgłębić się w barwę były bursztynowe – pewnie dlatego, że dziadek Romana był rybakiem w Piaskach, toteż bursztyny leżące na dnie morza dzień w dzień promieniowały w jego organy wzroku, usilnie wypatrujące ryby. Agnieszka, Monika, Agata, sympatyczna, ale brzydka z twarzy Ania, Joanna, Alicja i Madzia, Justyna, Krzysiu – nie, ostatnie imię należało do współbiurowego - to lista imion kobiet Romana. Kobiet, z którymi wymieniał maile. Musiał przecież mieć wady – nieśmiały był w relacjach bezpośrednich, korzystał więc z danych mu możliwości i pokonywał wadę w wirtualnej rzeczywistości.
Tak poznał Krystynę. Zauroczony postacią Justyny, co rano nim wypróżnił się w pracowniczej toalecie, czytał jej zapiski w internetowym notatniku. Tam też przypadkiem( o ile przypadek istnieje w ramach przeznaczenia) natknął się myszką, którą sterował swymi palcami na link prowadzący do „zwierzeń Krystyny”. Na pierwszy rzut oka jej pisanie wydało mu się nudne. Na drugi niemniej. Na piąty zaciekawiły go na tyle, że skontaktował się z nią.
Kawa, ciastko, spacer po kładce, a może molo to było, pierwsza wymiana śliny nad brzegiem rzeki, ósma przy okazji seksu na blacie kuchennym. Prosto, łatwo i przyjemnie.

Krystyna była osobą nie zadowoloną tak w ogóle, jak i w szczególe - począwszy od imienia, które uważała za nietrafione, skończywszy na życiu, którym żyła. Bywa. Kobieta nie wyróżniająca się w tłumie, nawet gdy jej usta pokrywała szminka o krwistym odcieniu, żywo kontrastująca z pastelami, w których gustowała. Blondynka, szatynka, brunetka – kolejność nieistotna. Jako żona - wyłącznie brunetka – Roman lubił ciemne włosy. Dlaczego? Wiele lubimy, bez konkretnej przyczyny. Krystyna doskonałość widziała w tym, co nieosiągalne było. Bywało, że wbrew zasadzie dosięgała, lecz zaraz potem więcej chciała. W odróżnieniu od męża zasilała grupę maksymalistów. Nie wystarczało jej to, co ma. Jakże męczące było owo podejście do życia. Zdarzało jej się w ramach odpoczynku zaprzestawać chcieć - na chwilę tylko. Takową chwilę jej nieuwagi wykorzystał minimalista Roman. Listy i ciepło bijące ze słów. Wrota percepcji o tym samym zamku. Klucz w kieszeni.( Tyle, że jedno z nich klucz rzadko wykorzystywało, przeważnie drzwi zamknięte miało).
Kawa, ciastko, spacer po kładce, a może molo to było, pierwsza wymiana śliny nad brzegiem rzeki, ósma przy okazji seksu na blacie kuchennym. Miło, fajnie i sympatycznie.

Opublikowano

Cytat skutecznie odstrasza od lektury... może by tak podać skąd on jest?

Przydało by się trochę akapitów bo wdziera się monotonia...jednak ( możę się mylę) zauważyłem dbałość stylistyczną, i choć treść niczego nowego nie wniosła w moim myśleniu, niczego nowego się nie dowiedziałem, to chciałbym wiedzieć jak zakończy się ta historia.

Plusik.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Dziękuję. @Sylwester_Lasota Dziękuję.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Stoję z transparentem, ale nie zamierzam się podpalić. Cóż..  Lepiej dmuchać, niż chuchać :)  
    • @Robert Goraj  naprawdę nie wiesz co to oznacza? Ale ok. To nie dziubek tylko gwiazdka, a w nawiasach oznacza to - znicz. Wirtualny znicz. Nie jestem tam jakimś korektorem- tylko amatorem-pisanie wierszy to hobby. Ale dobra.    i fen nie  chwyta za poły sukienki. Coś w tym stylu  środek ograniczyłabym słowo kamienny- albo zastosowałabym synonimy- wyrazy bliskoznaczne. Ludzie przystają, gubią wzrok- usunęłabym w cierpieniu Reszta jak dla mnie bardzo dobra a końcówka- doskonała. ( skróciłabym wiersz- ale to jest Twój wiersz- nie mój- więc miej swój styl.   Robert nie wiem czy pomogłam.  
    • niedbale porzucona samotna po przejściach lekko sfatygowana bez perspektyw na przyszłość póki nie dostrzegły jej oczy chwilę później dłonie wzięły ją w ramiona westchnęła przewróciła kartkami szczęśliwa i pozwoliła zabrać się gdziekolwiek by wspólnie przeżywać przygody      

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Annna2 Annno, dziękuję że przeczytałaś mój wiersz. Jako "początkujący" w tej dziedzinie bardziej oczekuję konstruktywnej krytyki. Takiej, po której westchnę, no ma dziewczyna rację i to zapamiętam sobie. Czytałem Twoje wiersze i Ci ufam. Szczególnie zależy mi na tym wierszu, gdyż z przyjaciółmi zamierzamy taki pomnik Kamiennej Matki zbudować. Zainspirowało nas zdanie, że Matka jest jak pomnik którego jeszcze nie ma, a już jest gotów. Serio, zakładamy fundację i będziemy zbierać pieniądz. Ale to jest zupełnie inna historia. Więc bardzo proszę o parę wskazówek dotyczących wiersza, bo chcemy go dołączać do próśb, listów czy maili. Było by super. Zależy nam bardzo, aby ten wiersz jako wizytówka Fundacji był na przyzwoitym poziomie. Pomóż, Karma, to cudowne stworzenie, lubi wracać. A, i jeszcze, nie bardzo klapuję o co chodzi w tych nawiasach z dzióbkiem i gwiazdką w środku. Hej, serdeczności.
    • @Somalija Zastępczą, ale wszyscy sąsiedzi są za tym, żeby Rosja grzęzła w niej i słabła. Chiny, Stany, Turcja, Kazachstan. My zresztą także. Reagan wmanewrował ZSRR w zbrojenia i się stało. Rosja ma pół Azji ze wszystkimi surowcami i jest już zwasalizowana gospodarczo przez Chiny, a jeszcze się wykrwawia. Trzeba być dobrej myśli Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...