Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

... zakładam fundację pomoc młodym zdolnym itp
jak poprowadzić pierwsze warsztaty z pisania np. wierszy ?
jakieś zabawy ze słowem, jakieś ćwiczenia na wprawną rękę lub budujące wyobraźnię?
dziękuję za pomoc i pomysły ...

Opublikowano

Przede wszystkim nie należy prezentować i analizować wierszy znanych, wybitnych poetów. Jeśli warsztaty mają na celu rozwinięcie ich własnych umiejętności, radziłbym zadbać o to, by ci młodzi wyrobili sobie swój własny, unikalny styl. A jak wiadomo najlepszym ku temu sposobem jest pisanie. Polecam spotkania przy kawie/herbacie (bądź piwie, dla dorosłych uzdolnionych;) podczas których każdy, kto w danym momencie ma przy sobie jakiś tekst może go przeczytać (kto nie ma, nie czyta ;), posiadanie tekstu nie może być obowiązkiem). Ważne jest to, by nauczyć młodych słuchania innych poetów. Dlatego radzę prowokować dyskusje na temat wierszy kolegów/koleżanek. Dajmy na to jedna strona ma na celu pochwałę wiersza/ druga jego krytykę (takie zadania uczą dostrzegać błędy w własnej poezji). Błędem jest zadawanie pytania: komu się podobał, komu nie? Powinno się uczyć umiejętności sprawnego formułowania wypowiedzi. Poprzez komentowanie utworów kolegów dzieci nabierają szacunku do poezji innej niż swoja (w młodym wieku łatwo o skupianie się tylko na sobie… chociaż nie- jak często można zauważyć, dalej jest jeszcze łatwiej ;).
Ah no i dobrze, żeby każdy miał możliwość wydrukowania/skserowania swoich tekstów w kilku kopiach, tak, aby każdy miał tekst przed oczami (autor tak czy siak powinien odczytać tekst przynajmniej dwukrotnie).
Ciastka, muzyczka w tle bardzo mile widziane. Niech młodzi poeci przychodzą na takie spotkania z nieukrywaną przyjemnością.

Pozdrawiam, mam nadzieję, że się przydałem

Fei

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KOBIETA Wiersz balansuje na granicy erotyzmu i przemocy, gdzie pożądanie miesza się z lękiem. Relacja między "ja" a "ty" jest toksyczna, pełna sprzeczności – jednocześnie przyciąga i odpycha. Ale mimo całej destrukcji, gdy "oczy błękitnieją", następuje moment czułości i kapitulacji. To "światło" brzmi jak uzależnienie.  
    • @Simon TracyNawet bardzo dobry utwór! 
    • @Berenika97 Napisałem ten wiersz gdy miałem 17 lat i byłem absolutnie zafascynowany Goethem i Werterem. Przez wiele lat to była moja ukochana książka. Dziś jestem po drugiej stronie barykady poetyckiej i życiowej, ale to był całkiem dobry utwór w moim dorobku
    • @Simon Tracy Kontynuacja równie mocna. Loch Neufchatel oddany z całą jego grozą - szczury, słoma sklejona odchodami, a w tym wszystkim pojawia się zakonnik-kastrаt z falsetem. Ten kontrast między brudem a "pogodą ducha" - znakomity. Narrator wciąż gra "marny teatrzyk", zakonnik dziwnie spokojny... Czuć, że to dopiero początek czegoś większego. Klimat gęsty jak zawsze. Czekam, co narrator powie na spowiedzi.
    • Tę niesamowitą pieśń Cohena odkryłam niedawno i zainspirowała mnie do napisania wiersza.   The crumbs of love that you offer me They're the crumbs I've left behind L. Cohen.   Krokiem nieśpiesznym i spokojnym - szedłem. Po prostu. Nie wiem dokąd, aż mnie zaczepił niespodzianie przymilny głos zalotną nocą.   Na oknie - uśmiech drżał w latarni. Mówiłaś - niech rozgrzewa słowa. Mój cień był blisko, coraz bliżej. Wabiła go łagodność złota.   Ciepło się przędło przez północe. Myślałem - może po raz pierwszy ktoś mnie zatrzyma w ciemnej drodze przez bezlitosną kolej rzeczy.   I choć bezradny język trzeszczał, jak lód stwardniały pod butami, szukałem w nim właściwych pojęć - by wszystko mogło się wydarzyć.   Znosiłem z włóczęg - niczym kocur - ryby baśniowe, świetlne ptaki, od nowa ucząc się beztroski, wpatrzony w twój nimb delikatny.   Lecz nieostrożnie wyszła na jaw dotkliwa prawda tego okna, że to nie dla mnie skrzy się lampka feerią szeptów i migotań.   Byłem iluzją od początku, garsteczką imion niewybranych, jak zwykle - nikim. Wagabundą, wśród obcych złudzeń niewidzialnym.   Zbiegły się myśli w rojowisko. Złowrogo skotłowane niebo świat na kolanach przeżegnało szaleńczą, zimną kantyleną.   Czekałem chwilę przy granicy blasku i śniegu. Po co? Nie wiem. Liczyłem, że ułomna czułość wciąż ma swój ciężar i znaczenie,   bo mimo błędów... Nic z tych rzeczy. Okno poświatę z siebie zdziera, jakby paliła coraz mocniej, wstydem się jątrząc przez wspomnienia.   Wierzysz, że jeśli teraz sypniesz okruchy łaski w moje rany, będzie nam łatwiej w dwie odnogi rozdzielić jeden nurt zdziczały.   A ja po śladach jasnych ścieżek przeciskam się, pędziwiatr błędny, czasoprzestrzenią, gdzie obrazy drzemią w domostwach zamarzniętych.   Z tobą na zawsze zaś zostanie - nieprzemakalna, słodka cisza. Wszak ból to także pewien komfort. Tak pięknie można o nim pisać.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...