Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wszystko działo się tak jak zawsze. Przyszłam, przytuliłam się, usiedliśmy przy herbacie. Przebywając niby razem obejrzeliśmy dziennik, wymieniliśmy kilka słów o pogodzie i szczepieniu psa. Potem spory o długie przebywanie w łazience, niedokręconą tubkę pasty... Monotonia codzienności, do której przywykliśmy.

* * *

Morze lśniło, połyskiwało, kusiło. Zapragnęłam zanurzyć się w nim całkowicie, złączyć z naturą. Zrzuciłam kostium, nie był mi potrzebny. Było ciemno, przyjemnie, intymnie. Przez chwilę zdawało mi się, jakby świat stanął w miejscu.
- Sylwia! - krzyknąłeś zbyt głośno, zburzyłeś harmonię. - Chodź wreszcie! Michał i Aśka przygotowali już kolację!
- Idę! - odpowiedziałam zniecierpliwiona twoim nagłym najściem. Poszłam, choć wcale nie miałam ochoty.

* * *

Znowu noc, ciepła woda, fale. Niedaleko jakaś grupa roznieciła ognisko. Chciałam się przyłączyć, ale miałeś inne plany. Postanowiłam popływać, nie zatrzymałeś mnie.
Morze znów lśniło, połyskiwało, kusiło. Zapragnęłam zanurzyć się w nim całkowicie...
- Zaczekaj - powiedział cicho, biorąc mnie na ręce. Nie zburzył harmonii, nie zaprotestowałam. - Zróbmy to razem, dobrze? - poprosił. Nie odpowiedziałam nic.
Było ciemno, przyjemnie, intymnie. Przez chwilę zdawało mi się, jakby świat stanął w miejscu. Wspólna kąpiel, plaża, wino, które przyniósł. Gwałtowne i mocne chwile uniesienia, poryw nagłej namiętności...
- Sylwia! - krzyknąłeś zbyt głośno, zburzyłeś harmonię. - Sylwia! Gdzie jesteś?
Nie powiem ci, gdzie jestem. Nie powiem, co przed chwilką się stało! - tysiące myśli przelatywały mi przez głowę.
- Sylwia! - twój głos był natarczywy, wywoływał wyrzuty sumienia.
- Idę! - krzyknęłam w odpowiedzi, wstałam naga, otrzepując się z piasku, mężczyzna, z którym przed chwilą przeżyłam coś zniewalającego podniósł się i poszedł w drugą stronę.
Ubrałam się, wróciliśmy do Michała i Aśki, naszych wspólnych znajomych, udając, że nic się nie stało.

* * *

Wszystko działo się tak jak zawsze. Przyszłam, chciałam przytulić się, usiąść przy herbacie. Pragnęłam, byśmy przebywając niby razem obejrzeli dziennik, wymienili kilka słów o pogodzie. Chciałam sporów o długie przebywanie w łazience, niedokręconą tubkę pasty... Monotonia codzienności, do której przywykliśmy, przestała nagle być monotonna.

Otworzyłam drzwi, stając oko w oko z samotnością.

Opublikowano

dla mnie jest to subtelna miniaturka utkana z niedopowiedzianych uczuć, ktore powoli wygasja wygasły, niedopowiedzenia to własnie lubie w tekstach,subtelnośc kobieca.
w tle marzenia czy spełnienia? to jest ta zagadką...
pozdrawiam

Opublikowano

Podoba mi sie :) fajnie napisane, lekko się czyta. Podobaja mi sie takie powtórzenia jakie zastosowałaś, oprócz samych słów, nawet kompozycja oddaje to, o czym piszesz. Ale mam lekki niedostyt, ze tak szybko sie kończy, to mógłby byc początek (albo koniec) czegos wiekszego... pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Poezja zaangażowana, bliska temu co boleśnie aktualne. Systemy się sypią, nie tylko zdrowia, ale gdy polityka staje się funkcją zemsty, a nie wizji, jest tylko restauracją resentymentu i konserwacją wygodnej patologii inaczej być nie może. Nam pozostaje emocjonalny lament - zaangażowany społecznie, oparty na bezpośredniej ekspresji żalu, buntu i bezsilności wobec choroby, śmierci i niewydolności systemu ochrony zdrowia.  Erozja trwa, na wielu obszarach, choć ochrona zdrowia bliska przeciętnemu doświadczeniu razi odhumanizowanym podejściem do ludzkich spraw i rozjazdem statystyki z namacalnością problemów. 
    • Towarzysz kaszel nie taki groźny - wiesz, że wieczorem złapiesz go w pościel. Przybłęda katar, niby że spada z nosa do Nikąd. Też odpowiada. Ból kości w złości zawrze przymierze, pierwszą pod słońce psychikę z jeżem. Ból głowy standard. Jednak niedziela ten fakt statyczny wciąż może zmieniać. Gdy tylko dziadek przy tobie drogą, a skrzydłem siostra otacza błogo, Wiesz -  z nimi zawsze świeżo w rozmowie jesteś partnerem z czapką na głowie. Nic, że zwyczajny kawałek ścieżki. Z domu na działkę, z działki gdzie mieszka Mrówka i pszczoła, gołąb i krecik, łodyżka, listek, patyczek, mieczyk, różna gra świateł oku przyjazna, spod chmur na ogół z zielenią jasna,   może dlatego, że zajrzał dziadek - jak się dziś czujesz? Energii spadek? Nie bardzo śpiesznie, z ochotą w górę, chłopiec - bo lubi, znów podskakuje.      
    • @EwelinaI to bardzo zdrowe podejście. W swoich miniaturkach uchwycasz chwile, pragnienia, tęsknotę i bardzo to lubię. Nie ma tutaj ani za dużo, ani za mało ale cała kwintesencja przekazu.  Pozdrawiam ponownie :-) 
    • @Tectosmith W takim razie miłego seansu:) @Berenika97 pewien koniec miałam na myśli, choć nie definitywny wbrew pozorom.  Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Tectosmith tak właśnie miało być, oszczędność słów daje znacznie więcej niż ich nadmiar. Już dawno nie "przegaduję" tematów. Przestrzeń daje wolność interpretacji, a ja nie lubię niczego narzucać, bo kim że jestem, żeby komuś narzucać jak ma czuć i jak ma myśleć.  Pozdrawiam nieustannie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...