Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

spotkałam ją
wiele lat temu
kiedy jeszcze
nie wiedziałam
jak się rozmnażają ślimaki
oferowała mi
miejsce pod
żebrem rzekomym

'jak na tamte warunki całkiem niezłe'

po kilku milionach
zdławionych oddechów
gdy poznałam
zawiłości
umysłu ludzkiego
a kościec wychudzony
aortę mi przygniatał
zwątpiłam w jej dobre intencje

chodziłam tu i tam
jak lato zima
zawsze był ze mnie bachor
nie przeczę

teraz po
sznurach nocy
powracam

'znajdzie trochę
farby w piersi'

Opublikowano

a jak wiadomo klimaty bywają różne. mnie śmierdzi woskiem i nic na to nie poradzę.
od razu na początek wyskok ze ślimakiem to nie był dobry pomysł... podobno u nich rozmnażanie zachodzi raz w ciągu życia, więc moja wyobraźnia produkuje w tym momencie różne obrazy...nie jest to przyjemne.
natomiast tego:
'chodziłam tu i tam
jak lato zima
zawsze był ze mnie bachor
nie przeczę' w ogóle nie rozumiem. serdeczności

Opublikowano

bardzo fajnie sie to czyta, ale...
...zgadzam się z Samo Zło co do ślimaków- moja babcia też nie wie jak się roznażają, a juz długo i szczęśliwie żyje, więc nie wiem czy to jest takie istonte

...też nie rozumiem "jak lato zima"- do czego to nawiązuje? :)

pozdr, fr.ashka ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zaraz wytłumaczę fragment o który pytasz
'chodziłam tu i tam
jak lato zima
zawsze był ze mnie bachor
nie przeczę'
chodzi o to, iż tak jak zmieniają się pory roku, raz byłam przy tej nadzieji a później znów odchodziłam od niej, stąd nawiązanie że nie byłam dobrym dzieckiem, ponieważ nie przebywałam ciągle matką.

mam nadzieję że teraz jest to zrozumiałe

pozdrawiam serdecznie i dziękuję wszystkim za komentarze i poświęcony mi czas

Espena Sway
Opublikowano

tytuł skojarzył mi sie z Matką powieszonych ale treśc okazała się iina wiesz pomyslowy, z tymi ślimakami, to pełne zaskoczenie. może to daje nie zbyt miłe skojarzenia, ale życie nie jest tylko miłe...wiesz bardzo bardzo tresciwy. z glebią. można stworzyć piekną interpretację. Mi się podoba.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tetu... to jakby oczy opatrzności, chociaż... ta piana (?)  Czasem myślę, że ci niewinni MUSZĄ  być winnymi dla wielu "uznanych" tego świata, w myśl zasady.. przecież jakiegoś winnego trzeba mieć, żeby obmyć własne pazury..  A piana toczy się zewsząd, toczy się z wielu ust i... chyba coś więcej się za nią kryje. Zostawiam ślad czytania i pozdrawiam Cię.    
    • @Maciek.J–Dzięki–Nie znowu aż taki czarny. Raczej szarawy, jak w urnie–Pozdrawiam:) *   @Alicja_Wysocka–Dzięki–Jaki tam paskud?. Żaden taki, by tak nie pobudził apetytu, przecież–Pozdrawiam:)
    • Napisane po przypadkowym usłyszeniu przemówienia Władysława Gomułki. Czytając proszę tego łysola mieć w pamięci. Te jego pauzy są nie do podrobienia.  Poeci! Wasze słowa stają się niezrozumiałe. Zalewa je powódź rolek i głupoty. Świat przewija. Krzyczy Instagram. TikTok tańczy. YouTube rozśmiesza, nadyma usta, strzela balonem gumy do żucia. Na nosie osiada żółty pył pomarańczy. A wy? Wy, dzieci wygnane, siedzicie nad słowami jak nad relikwiami, układacie metafory tak skomplikowane, że nie rozumiecie ich nawet wy sami. Ludzie rozsypują się wam z dłoni jak mrówki. Poeci! Słowo jest sponiewierane. Słowo krwawi. Słowo umiera jak dziecko, którego nie chroni żadna Strefa. Jeśli teraz nie zejdziecie z wież z kości słoniowej, jeśli nie zaczniecie mówić prosto i mocno, jeśli nie dotkniecie człowieka w jego strachu, radości, samotności, tęsknocie za kimś, kogo nawet nie zna — przegracie.   Przegracie w zamkniętych grupkach, w niszowych kawiarniach, na forach poezji, szeptem. Wasze wiersze będą czytać tylko inni poeci, którzy potrafią nie spać całą noc, bo ktoś powiedział im, że są ważni. Więc pisz! Pisz, poeto, prosto! Bądź jak „dzwonek od roweru”, żeby każdy matoł zrozumiał. Nie filozofuj. Nie kombinuj. Nie czaruj. Nie udawaj mądrej, najedzonej sowy, kiedy inni siedzą pod drzewem. Mów tak, jakby miało nie być jutro słów — wcale. Bo inaczej — nam… …nam już tylko Berdyczów. Słyszycie? Już słychać zgrzyt klucza w zamku z pordzewiałej stali. Nie bądźcie śladem stopy na mokrym piasku.    
    • Najśredniejszy teatr świata "teatrum mendy" pragnie przedstawić tragi-komedię z morałem pt. "Kolejka"   Akt I:   Narrator (wychylając jedynie głowę za kurtynę, możliwie stojąc na drabinie, aby swoim wzrostem wzbudzić zainteresowanie wśród publiczności) podobno najtrudniejszą częścią sztuki jest napisać początek, możemy w takim razie zacząć od końca - Pan V zabija wszystkich pozostałych czekających na miejscu. No, kamień z serca, możemy przejść do aktu pierwszego.   (kurtyna się odsłania) (dziesięciu obywateli czeka na swoją kolej pod drzwiami nr 145 urzędu marszałkowskiego)   Pan I (składa ręce w podzięce, modli się, płacze na widok oczekiwanych drzwi wejściowych)   Pan II (agresywnie) Jezu! Ile można tu czekać?!   Pani III (z rozrzewnieniem) a mogłam pójść na poranną mszę zamiast tu siedzieć...   Pan IV jeszcze raz mnie poślą do tego urzędu to im łby poukręcam!   Pan V ja to bym z chęcią tego urzędasa poturbował...   Pani VI (w pobliżu Pana V chyłkiem zdejmuje obrączkę)   Pan VII (wyciąga portfel z torebki Pani VI)   Pani VIII mnie to już tam nie rusza   Pan IX (rozbiera wzrokiem Panią VIII)   Pan X (rozbiera wzrokiem Pana IX - nie z byle chuci, po prostu Pan IX ma na sobie świetny sweter)   Kolejka (in unisono (dla ksenofobów - "wszyscy naraz")) jak pięknie nam stworzeniom boskim trwać w urzędzie marszałkowskim! wyjść nie można wręcz z zachwytu na wydziale emerytur! ach, czuć rozkosz w każdym głosie   Pan IX (na boku) kocham Panią numer osiem...   Kolejka (nadal in unisono) gdy po uszy w świadczeń stosie! życie piękne wiedzie petent   Pan X (na boku) muszę mieć ten jego sweter...   Kolejka (IN UNISONO) wypełniając swój neseser! świat zmieniany jest na lepsze   Pan II (nadal agresywnie) Chryste, ile można jeszcze!   Kolejka (nie uwierzysz. in unisono) im się teki robią cięższe! wiecznie biurokracja w modzie   Pan I chwała za to wojewodzie!   Kolejka (j.w) rozpuścić można się jak w wodzie! ach, jak czas nam pięknie leci   Pani III nie pójdę przez was do spowiedzi!   Kolejka (domyśl się) wśród obywatelskiej gawiedzi! jaką nam to sprawia frajdę   Pani VIII my śpiewamy samą prawdę...   Kolejka () podpisywać kartek hałdę! składać znów słowo do słowa   Pani VI ja od lat już jestem wdowa...   Kolejka (razem, w harmonii) raz przyjęte, raz odmowa raz pieczątka nam się trafi   Pan VII muszę prędko się wzbogacić...   Kolejka (w kompletnej kakofonii, czemu nie) raz marszałka autografik! takie życie, broń się, proś   Pan IV już obojga mam ich dość!   Kolejka (nieświadoma niczego) swoją teczkę wszędzie noś nigdy w świecie nie wiadomo...   Pan V (przejęty frustracją zabija wszystkich na miejscu)   Kurtyna (nie dotarła na spektakl, utknęła w korkach)   Publiczność (rzuca się na aktorów)  
    • @JWF–Dzięki–No nie podobno, żeby takie dziwadło, w takim ogrodzie–Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...