Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Był rok 1974. Naczelnikiem Gminy mianowano obywatela Mieczysława Barana, sekretarzem biura obywatelkę Halinę Gąsiorek. Na tym samym zebraniu w tajnym głosowaniu ojcowie założyciele Gminnego Klubu Sportowego Naprzód Ulasek wybrali Jana Franciszka Piętkę na prezesa. Stało się to wszystko w sali widowiskowej biblioteki gminnej w Ulasku, gdzie tydzień wcześniej hucznie obchodzono XXX - lecie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Tym historycznym dla Ulasku wydarzeniom przyglądali się z czerwonej płachty trzej brodacze. Dodatkowo z pod spodu brodaczy zerkał ogolony towarzysz, obywatel I Sekretarz Edward Gierek, który w wersji dźwiękowej puszczany był z magnetofonu szpulowego. Najważniejszy towarzysz mówił: „Z wytrwałej wspólnej pracy narodu zrodził się współczesny kształt naszego domu, któremu na imię Polska. Możemy być dumni z jej roli i pozycji w świecie”.
Słysząc po raz szesnasty te słowa obywatelka Halina Gąsiorek, która właśnie została sekretarzem niezmiennie się wzruszała. Szczególnie przy słowie „dom”, które towarzysz Edward wypowiadał z naciskiem. Obywatelka Gąsiorek nie myślała o domu, któremu na imię Polska, myślał o swoim. O pustakach, cegle, cemencie, które teraz będąc sekretarzem gminny na pewno załatwi. Kiedy obywatelka Gąsiorek skończyła płakać, do mównicy podszedł nowo wybrany prezes, Jan Franciszek Piętka. Podszedł krokiem chwiejnym i niepewnym, gdyż od tygodnia nie przestawał świętować XXX - lecia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Tego dnia żona zapowiedziała mu nawet, że jak się to XXX - lecie nie skończy to ona zabierze dzieci i wyjedzie do matki. Piętka był tą groźbą poruszony, nic dziwnego, że świętował bardziej niż zwykle. Był jednak człowiekiem solidnym i zdyscyplinowanym, z kieszeni marynarki wyciągnął zamaszystym gestem plik kartek, na których już wcześniej przygotował stosowne przemówienie. Teraz jednak stwierdził, że albo wziął nie te kartki, albo podczas wizyty w wygódce coś pomylił. W każdym razie miał przed oczami zwitek, wielce wówczas poszukiwanego artykułu, którego posiadanie było jednym z licznych przywilejów władzy. Spojrzał na zwitek i zaczął udawać, że czyta.
-Szanowni rodacy, bracia, towarzysz i towarzyszki. Powołany do życia klub piłkarski Naprzód Ulasek ma przed sobą świetlaną przyszłość.
Duszkiem wypił szklankę wody sodowej i spojrzał błagalnym wzrokiem w stronę obywatelki Gąsiorek. Ta jednak zajęta w myślach rozrabianiem cementu z wodą i piachem nie zauważyła go. Piętka przełknął ślinę i zaczął opowiadać o ostatnich eliminacjach do mistrzostw świata, bo tylko to, przyszło mu do głowy.
-Polacy rozpoczęli fatalnie, od porażki 0:2 z Walią na wyjeździe. Ale już 6 czerwca 1973 roku nasz kapitan - Lubański poprowadził w Chorzowie do sromotnego zwycięstwa nad dumnymi synami Albionu, jaki stąd wniosek towarzysze i towarzyszki?
Odpowiedziała mu głucha cisza. Z tyłu ktoś przemęczony przeciągającym się XXX - leciem chrapał. Prezes Piętka nie zrażony brakiem odpowiedzi kontynuował.
-Drużyna potrzebuje kapitana. Słyszałem głosy, że trzeba nam trenera. Nic bardziej mylnego. Głupotą i marnotrawstwem pieniędzy będzie zatrudnianie takiego kogoś. Piłkarz nie jest matołem, jak się mu powie, jak ma grać, będzie tak grał. Trzeba wynająć trenera na dzień lub dwa, góra trzy, że powiedział co ma do powiedzenia.
Po tych słowach Piętka ruszył po stojącą na stole prezydialnym wodę. Skąd mógł wiedzieć, że towarzysze gminni nie zwykli pijać wody w upalne dni. Prezes Piętka nalał sobie pełną szklankę i wychylił do dna. Zaszumiało mu w głowie. Przed oczami zobaczył wypełniony po brzegi Stadion Śląski. Zamiast biało-czerwonych naprzeciw Anglii stanął zielono-żółty Naprzód Ulasek. Zielone spodenki mające symbolizować otaczające Ulasek łąki, dumnie łopotały na nogach piłkarzy. Żółte koszulki od słońca szczególnie mocno świecącego nad gminą, biły w oczy przerażonych Anglików. Gwizdek sędziego i ruszyli. Tadek Kuduk zwodem minął McFarlanda, ostry strzał w okienko wyłapał Shilton. Następnej akcji mimo najszczerszych chęci prezes Piętka nie zobaczył, a zapowiadała się bramkowo. Podleś podbił piłkę sześć razy głową i zagrał do Zaręby…wtedy właśnie ktoś zgasił światło. Naczelnik Baran ocknął się i krzyknął.
-Wynieście go, to z tego upału.
Tak zakończyło się historyczne zebranie, na którym powstał GKS Naprzód Ulasek.
Dalsze dzieje klubu przedstawiały się następująco. Kiedy skończyło się XXX – lecie, Prezes Piętka nie przerywał patriotycznego uniesienia, w gronie zaprzyjaźnionych kolegów, a czasem wśród towarzyszy – piłkarskich działaczy z innych gmin rozpoczął świętowanie XXXI – lecia. Żona zabrała się z dziećmi, Piętka ucieszył się bo mógł poświęcić się całkowicie futbolowi. Którejś niedzieli w czynie społecznym rozpoczęła się budowa stadionu im. XXX – lecia. Łąki koło cmentarza wydawały się wszystkim akurat, należały do parafii, co w dobie materialistycznej nie miało znaczenia. Ksiądz jako przeżytek dawnego ustroju nie miał prawa protestować, w innym przypadku połączone siły klasy robotniczej, chłopów i nielicznych inteligentów mogłyby się zdenerwować. Po usunięciu kretowisk i krowich kup postawiono sosnowe bramki. Znalazła się piłka, jeszcze tej samej niedzieli odbył się pierwszy trening. Wtedy komuś przypomniało się przemówienie prezesa Piętki o wynajęciu trenera. Piętka niczego nie pamiętał, ale udawał, że wie o co chodzi. Zobowiązał się, że osobiście pojedzie do Warszawy i załatwi kogo trzeba. Następnego dnia wsiadł do pociągu osobowego relacji Małkinia – Warszawa Wileńska, po niespełna dwóch godzinach był na miejscu. Napił się wody z saturatora. Zjadł kanapkę i udał się na spacer, ulicą Targową w stronę Bazaru Różyckiego. Tam już w bramie zaczepił go podejrzany typek.
-Sobie pan szanowny życzy?
Prezes Piętka z racji zajmowanego stanowiska nie chciał wdawać się z typem w rozmowę. Próbował go ominąć. Wtedy tamten zaczął wyliczać posiadane towary i usługi.
-Zegareczek potrzeba, może dolary szanowny pan zechce wymienić, a może garniturek dla pana, bucik podzelować, a może dziewczynkę?
Prezes Piętka przełknął ślinkę. Typ dostrzegł błysk w oczach Piętki i wiedział, że go ma.
-Dziewczynkę?
-Na godzinkę, może dłużej, jak sobie szefuńcio życzy, czarna, ruda, gruba, chuda, klient sobie życzy, może być garbata, cycata, dzieciata, łysa, z wąsem.
Prezes Piętka odprowadzony został przez typa pod stosowny adres. Po dwóch godzinach wyszedł zadowolony i młodszy o kilka lat. Wsiadł do pociągu i wrócił z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. W Ulasku, gdzie czekali na niego jak na zbawcę, z bolesną miną oznajmił, że znalezienie trenera nie jest takie proste jak mu się wydawało i wymagać będzie jeszcze kilku wizyt w Warszawie. Jeździł prezes Piętka do Warszawy ponad dwadzieścia razy, wracając z tą samą obolałą miną i tym samym gestem rozłożonych rąk oznajmiał rodakom, że i tym razem się nie udało.
Aż któregoś razu, prezes Piętka zaszedł w Warszawie na piwo. Patrzy a tuż obok siedzi grubas w dresie z napisem „Legia”. Prezes umiał z ludźmi rozmawiać podszedł do grubasa z półlitrem i powiedział, że kogoś takiego szukał od jesieni. Chłopina z początku się bronił, mówił, że jego szwagier cieciuje przy stadionie i załatwił mu dres a on jest zwyczajny tramwajarz i Sędek się nazywa. W trakcie drugiej butelki tramwajarz Sędek podkręcił wąsa, spiął się w sobie i powiedział, że dla kogoś takiego jak prezes Piętka zrobi wszystko.
Poszli razem w stronę dworca, jeszcze po drodze prezes nadał telegram do gminy: „Wracam. Stop. Nie sam. Stop.”
W piątek to było. Powitanie trenera Sędka zaczęło się już na peronie w Ulasku. O trzeciej rano, kiedy pierwszy pociąg jechał w stronę Warszawy Sędek próbował się wyrywać, ale mu nie dano. Na rękach zaniesiono go na stadion. O siódmej rano stawiło się na boisku ze dwudziestu chłopa. Większość jeszcze nie wytrzeźwiała. Tramwajarz Sędek przyglądał się im z należytą uwagą, jakby badał ich przydatność do gry. Wreszcie przywołał prezesa na konsultację.
-Czego oni ode mnie chcą? – zapytał całkiem poważnie.
-Mów im coś pan, jak mają grać, albo niech polatają.
Tramwajarz Sędek westchnął i powiedział.
-Do biegu, gotowi start, latać w koło boiska, aż powiem stop.
Kiedy po godzinie całe towarzystwo leżało zdyszane na trawie Sędek cmoknął i powiedział.
-Panowie, kurwa, nie jest dobrze, teraz muszę jechać do roboty, ale jak wrócę to się za was wezmę.
Nie pomogły prośby ani groźby prezesa Piętki. Sędek się zawziął powiedział, że ma na drugą zmianę i że takiej roboty to szkoda stracić, bo gdzie zaraz drugą znajdzie. Na koniec obcałował prezesa z dubeltówki i poszedł.
Prezes Piętka popatrzył na ledwie zipiących niedoszłych piłkarzy i powiedział.
-Słyszeliście co powiedział trener: Nie jest dobrze.

c.d.n.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Napierała, jak syrena,
      śpiewem wabił ich w sen,
      tańczyli w wirze szczęścia,
      w bajkowym świecie, gdzie brakło trosk.

       

      Lecz kątem oka dostrzegli cienie,
      czarne kształty, które psuły ład.
      Zatrzymać chcieli ten taniec,
      lecz ręce Napierały trzymały ich mocno.

       

      Uśmiech zniknął, twarz się zmieniła,
      demon w jego oczach błysnął złośliwie.
      Jego ręce rosną, oplatają,
      ściskają jak pnącza, nie puszczają.

       

      Wirują wciąż, coraz szybciej,
      kręci się świat, a Napierała nie odpuszcza.
      Demoniczny rechot wypełnia przestrzeń,
      przerażeni, rozumieją, że są w pułapce.

      Nie ma ucieczki, nie ma ratunku,


      tańczą dalej, w ciemność wciągani.
      W tym tańcu nie ma już raju,
      tylko cisza i śmiech Napierały.

       

      @CaiusDraxler To wiersz o wpadnięciu w pułapkę propagandy Napierały i  konsekwencjach. Zamieszczam szkielet wiersza, który wyjaśnia o co  chodzi.

       

      1.Wprowadzenie do świata Napierały

      Napierała jak syrena – uwodzi ludzi swoją propagandą i opowieściami.

      Życie w jego świecie to bajkowy taniec, pełnia radości.

      Wirująca, szczęśliwa atmosfera – błogostan, brak trosk.

       

      2.Pierwsze znaki niepokoju. Odkrywanie prawdy zamaskowanej opowieściami o cudownym świecie.

      Dziwne, czarne kształty dostrzegane kątem oka.

      Rzeczy, które nie pasują do idyllicznego świata.

      Próba przyjrzenia się, ale napotykanie oporu.

       

      3.Próba zatrzymania tańca

      Bohaterowie chcą przerwać taniec, uwolnić się z wpływów, ale Napierała nie puszcza.

      Ręce Napierały stają się coraz mocniejsze, nienaturalne, jak pnącza.

      Napierała zmienia się – uśmiech znika, pojawia się zimny grymas.

       

      4.Przemiana Napierały

      Napierała ujawnia swoją prawdziwą twarz ukrywaną pod maską propagandy,

      Staje się potworem z wieloma rękami, który ściska bohaterów.

      Jego uśmiech zmienia się w demoniczny rechot.

      Bohaterowie czują rosnącą panikę, nie mogą się uwolnić.

       

      5.Zrozumienie pułapki

      Bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w pułapce, ale nie ma ucieczki.

      Cała ta sytuacja staje się koszmarem, z którego nie ma wyjścia.

      Napierała trzyma ich wciąż mocno, zmieniając taniec w mroczny, nieodwracalny proces.

      Edytowane przez CaiusDraxler (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...