Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pomiędzy tymi drzewami
szczęśliwych momentów kilka
przeżywali zakochani
gdy szmery listowia umilkły

niejeden pijak się zdrzemnął
pod sosną albo pod brzozą
kiedy zachlany w noc ciemną
w zieleni się tej ułożył

niejeden poeta pisał
utwory dla ukochanej
i nieraz przy tym zagwizdał
szczęśliwy że jest oddana

w tym pięknym magicznym miejscu
niejeden człowiek coś przeżył
niejeden zmienił podejście
zapragnął w Boga uwierzyć

tylko my
tak zupełnie bez rymu

Opublikowano

ciekawie...zmienię troszku krój...

pomiędzy drzewami
kilka szczęśliwych chwil
przeżywali zakochani
gdy szmery listowia umilkły

niejeden pijak zdrzemnął się
zachlany pod sosną
w zieleni ciemnej nocy

niejeden poeta pisał
utwory dla ukochanej
i nieraz przy tym zagwizdał
szczęśliwy że jest oddana

w tym mistycznym miejscu
niejeden człowiek coś przeżył
niejeden zmienił podejście
niejeden w Boga uwierzył

tylko my
tak zupełnie bez rymu

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


najbardziej beznadziejny komentarz jaki czytałam :D

a do wiersza: tylko pointa
to, co do niej prowadzi jest nudne
mało błyskotliwe i raczej tandetne
co bardzo umniejsza "fajność" pointy

płenty ;) jak kto woli

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


najbardziej beznadziejny komentarz jaki czytałam :D

a do wiersza: tylko pointa
to, co do niej prowadzi jest nudne
mało błyskotliwe i raczej tandetne
co bardzo umniejsza "fajność" pointy

płenty ;) jak kto woli

pozdrawiam

Chryste! Ty go przeczytałaś!? Końcówka musiała Cie zaskoczyc.
"puenty", a nie "płenty" (takiego slowa nie ma!).
Pozdrawiam.
Opublikowano

a mnie się przypomniał inny wiersz na tym forum pt „Leśny prezent”:P
aczkolwiek treść itd dużo bardziej adekwatna itd tutaj jest
chociaż że nie doczytałem do końca bez bicia się przyznaję
więc nie mogę że się podoba stwierdzić
no rymy fajne są
a teraz do puenty doczytałem
i puenta też fajna jest
taka sympatyczna
to ja
pozdrawiam

Opublikowano

BArdzo cieakwy koncept. W sumie cały wiersz bez point trąci lekkim banałem, ale wnioskuję, że tak miało byc.:) rymy mają szczegolną moc w tym wierszu, dodatkowy przekaz za co pokaźny plus.

Podoba sie. Plus

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...