Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak kolorowy liść
w muśnięciu skrzydeł się zatraca-
motyl jesienny...
spóźniony wiatru pocałunek


a
rzeką
płynie
biała chryzantema


jak
odloty ptaków-
podniebne łopoty,
moje żale odlatują
jesiennie


korale jarzębiny,
twoje usta,
moją duszę
babie lato
oplątało pajęczyną



[sub]Tekst był edytowany przez Iris_IK dnia 08-10-2003 00:47.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Iris_IK dnia 08-10-2003 07:44.[/sub]

Opublikowano

Semper idem, wielki problem z dosłownością mają niektórzy. Fajnie, gdybyś nam tu przedstawiła Jesień, jak niektórzy piszą o wiośnie... te motyle, te babie lato, pajęczyna... ale, ale... wcale "Jesień", tylko "...jesiennie...", wcale nowe... banalne: "spóźniony wiatru pocałunek" / "w muśnięciu skrzydeł się zatraca" (już tak niejaka panienka Anna Sarań pisała, co powodowało u mnie szczere wymioty).

Na końcu mamy jakąś wyliczankę, którą nie mogę związać w żaden sposób. Pointa gdzieś się wtopiła. Fajny rytm, ale psujesz go szybko w ostatniej s. To samotne "a" w ogóle nic mi nie mówi, podobnie samotne trzy kropki, na końcu niektórcyh wersów.

Moim skromnym zdaniem, biały wiersz o niczym... no dobra, coś tam pospolitego jest wpisane. Gdyby tytuł był inny, to całkiem fajnie bym go odebrał, a tak... nie, raczej nie.

Gorzka herbata.

Opublikowano

- nie podobają mi się dopiski nad wierszami tego typu, jak już trzeba to w komentarzu pod wierszem, dla mnie to jest zaśmiecanie wierszy!
niech to ma jakąś estetykę, niepodoba mi się to, może mało znam się na poezji, ale wypadałoby dbać o czytelność przekazu, to nie szkolny zeszyt z zapiskami

- tutuł to już całkowicie banalny, ...jesiennie... - można było coś innego, ja też mam już dość jesieni

- zgadzam się z poprzednikami też


Pozdrawiam,
Kai Fist

P.S.
wybacz jeśli zrażam, ale napisałem to co myślę

Opublikowano

Panowie!!!
Dzięki!!!
Nie zrażam się, ani nie gniewam.Macie rację temat paskudny,banalny...ale mojemu mężowi wiersz sie podobał,dobre i to...Dla Was postaram się napisać coś bardziej poruszającego. Czekam na muzę!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...