Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zastanawiające jak to potraktował: jak odruch własnego odpowiedzialnego dobra, czy jak zakorzenioną wrodzoną powinność - tak pojmowaną?
Przecież nie miał obowiązku razem z nim ginąć. Mógł jako jedyny obwiniać się, że został niesprawiedliwym sędzią niewinności. Był zmuszony wybrać jedyną opcję-desperacja. W tej sytuacji, ów przywilej nosił znamiona doskonale zaplanowanego wyroku pod nazwą „Idealna pułapka sytuacji”. Zdecydował się. Stojąc na krawędzi przerażenia, popychany przez oddech wiecznego, parzącego czasu, obliczał wielkość płomieni domu handlowego w Peru. Wyraźnie przerastał jego strach, ukryty w oczach sennego dziecka. Przez chwilę wahał się, całując je w serdeczny palec nieświadomości. Później już nie.Zdecydował się zrzucić ogrom przerażenia wraz z synem z czwartego piętra krzyczącego budynku. W momencie, gdy to czynił, chciał być egoistą dla innych, szczególnie dla niego. Nieobecni nie tłumaczą się z podjętych decyzji. Nie sądzi się ich intencji.
Wypadki toczyły się dalej, a krzyki tłumów ściągały w dół. Pękały spojrzenia nieznajomych, a oni żegnali się na zawsze, tak jak na zawsze żegnają się ludzie-czule i za krótko, by powiedzieć cokolwiek. Pożegnanie dobiegło ostateczności.
Z dzieciątkiem pozostał jednak niewytłumaczalny cud, który niekiedy się zdarza, gdy ktoś szuka w nim sprawiedliwości. Udało się ojcu. Wręczył usprawiedliwienie światu. Koniec nazwał początkiem, a osierocone niemowlę pozostawił dorastającym żywiołom. Nad wszystkim miała istnieć postać wszechwiedzącego anioła, którego dopiero miał poznać.

*
Historia prawdziwa.

2004

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A...akapit jest (tyle, że nie wcięty) :)
Ciekawi mnie czy podział na wersy wyniknął z szerokości okna edytora, czy był świadomym wyborem autora. W każdym razie - początek w tej kwestii zdecydowanie lepszy.
Z natręctw: zaimki w ilości nnadmiernej (zwłaszcza: go - strach, go - zrzucić).
Jak na poetycka prozę - dla mnie za mało niesie. Ten 'anioł' jest zbyt niewyraźny. Ale to tylko moje odczucie, inni mogą coś inaczej znaleźć.
pzdr. b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A...akapit jest (tyle, że nie wcięty) :)
Ciekawi mnie czy podział na wersy wyniknął z szerokości okna edytora, czy był świadomym wyborem autora. W każdym razie - początek w tej kwestii zdecydowanie lepszy.
Z natręctw: zaimki w ilości nnadmiernej (zwłaszcza: go - strach, go - zrzucić).
Jak na poetycka prozę - dla mnie za mało niesie. Ten 'anioł' jest zbyt niewyraźny. Ale to tylko moje odczucie, inni mogą coś inaczej znaleźć.
pzdr. b
Proza poetycka.........nieco zmieniona ,uwagi wziąłem? do siebie,a tego anioła jeszcze tak naprawdę nie ma ,on się pojawi(ujawni)opieką w dalszym życiu chłopca,może po zmianach bardziej przystępna?,jak Pan sądzi.pozdrow.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Trochę lepiej, rzeczywiście. Ciężko się czyta, bo pan niestety nie robi odstępów ;(
(z moimi oczami to jak wirówka nonsensów - momentami ;). Byłoby fajnie, gdyby Pan używał jednak spacji po znakach interpunkcyjnych - dzięki z góry.
Sądzę, że tekst powinien być jeszcze poprawiany, żeby usuwać wszystkie bliskie powtórzenia (np. dziecko - dziecko). Widziałbym też skróty, bo (pomimo lapidarności opisu) jest stosunkowo obszerny (ilość słów) w zestawieniu w długością opisywanego wydarzenia. Może trochę uprościć składnię? (zdania krótsze). Podoba mi się, że nie ma tu zadęcia.
Ale jednak to jest proza - poetycka, ale proza. Gdyby Pan to powieścił w dziale prozy - sądzę, że uwagi by były bardziej konstruktywne.
pzdr. b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Trochę lepiej, rzeczywiście. Ciężko się czyta, bo pan niestety nie robi odstępów ;(
(z moimi oczami to jak wirówka nonsensów - momentami ;). Byłoby fajnie, gdyby Pan używał jednak spacji po znakach interpunkcyjnych - dzięki z góry.
Sądzę, że tekst powinien być jeszcze poprawiany, żeby usuwać wszystkie bliskie powtórzenia (np. dziecko - dziecko). Widziałbym też skróty, bo (pomimo lapidarności opisu) jest stosunkowo obszerny (ilość słów) w zestawieniu w długością opisywanego wydarzenia. Może trochę uprościć składnię? (zdania krótsze). Podoba mi się, że nie ma tu zadęcia.
Ale jednak to jest proza - poetycka, ale proza. Gdyby Pan to powieścił w dziale prozy - sądzę, że uwagi by były bardziej konstruktywne.
pzdr. b
Dziękuję Panu za kolejne odwiedziny. Prozę poetycką- bardziej....umięściłem wcześniej na forum prozy, jednak bez rezultatu, a tu proszę poprawianie trwa, dzięki jakiejś konstrukcji w ocenianiu-Pana. To nie jest podlizywanie, cenię sobie taką pomoc. Jest to wydarzenie zatrzymane w czasie, coś jak wiersze.... J.Hartwig z "Błysków".Spróbuję poprawić i jeszcze zmienić.Czy widzi Pan jakąś opcję dla tych powtórzeń, żeby pisać w formie osobowej?.Postaram się nie robić błędów, również przy interpunkcji.pozdrow.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...