Pogranicze
Pustka na ekranie telewizora,
biały szum przenika przez głowę —
może zobaczysz w nim swoje odbicie.
Niesamowite, jak dobrze
przysłania morze w oczach,
z którego wodę już dawno wylano.
Łza szczęścia spływa po policzku —
świąteczny sztorm nareszcie odszedł.
Tlen trafił do moich płuc.
Dość rozgrzeszania samotności,
wysokoprocentowym śniegiem,
gdyż ktoś zostawił litry mojej krwi
w cudzym aneksie kuchennym.
Powietrze elektryzuje się
przyszłym tajfunem noworocznym.
Napięcie skacze między krzesłami.
Wspierasz niezmiennie,
posuwając się bliżej pogranicza
zapleśniałego łzami dywanu.
Zanim cokolwiek powiesz,
ja już wiem:
obwinisz mnie za całe piekło,
które ci wyrządzono.